bee
Przyjezdn*
29 lat/a, 185 cm
Grafik Komputerowy w Zdalna
Awatar użytkownika
Whispers of life
If I get too close, and I'm not how you hoped
Forgive my northern attitude, oh, I was raised out in the cold
Porównując ostatnia dekadę do tych dwóch miesięcy z zaledwie kilkoma spotkaniami Reed nie wiedział jakim sposobem było I'm tak łatwo spędzać czas razem. Ale wiedział, że nie miał od tamtego feralnego lata nikogo z kim czuł się tak połączony jak z Misty. Ta maska, którą zawsze utrzymywał w jakichkolwiek innych relacjach, małomówność, nad którą musiał pracować żeby czuć się komfortowo przy ludziach... nie istniała pomiędzy ich dwójką. Więc kiedy leżał obok swojej przyjaciółki, czuł jej bliskość, i wiedział, że wydobrzeje po pożarze i nie musi się już martwić - nie powstrzymywał się od tych drobnych gestów. Trzymał ją blisko siebie i zareagował lekkim uśmiechem kiedy przerwała jego historię. - Rozumiem, że ta jedna wiadomość będzie mnie już prześladować do końca życia? - Wtrącił i z udawanym zirytowaniem wywrócił oczami I lekko szturchnął ją w bok.
Jej reakcja była wszystkim czego się spodziewał, może dlatego nigdy nie dzielił się tą historią z ludźmi. Nieświadomie czekał na to, aż Misty pojawi się z powrotem w jego życiu, żeby powiedzieć jej o słoniątku i usłyszeć ten podekscytowany szept. Orville poprawił się na oparciu łóżka i obserwował jej rozświetloną twarz kiedy opowiadała o diugoniu (o którym nie miał bladego pojęcia jak wygląda...). - Musisz mi później pokazać jak to wygląda, bo na razie w mojej głowie mam wizję wieloryba z długą trąbą. - Zaśmiał się. - Może jak wybierzemy się na nurkowanie razem.. - Napomknął I nie skończył myśli, bo zorientował się, że w głowie już planował kolejne spotkanie, wyjście, kolację, podróże... He had it bad. Kiedy dziewczyna przekręciła głowę w jego stronę był sekundy od tego żeby ją pocałować. Ostrożnie położył dłoń na jej policzku, ale zamarł w momencie gdy doszły ich krzyki z korytarza. Pielęgniarki nie miały najlepszego wieczoru, a Reed z lekkim opóźnieniem zorientował się, że zna te głosy. O b a g ł o s y. Słowa córka i narzeczony wybijały się ponad resztę zdania. Jednak ani Misty ani Reed, zaskoczeni nagłym obrotem sytuacji, nie byli na tyle szybcy by uniknąć zszokowanych państwa Preston-Doyle kiedy weszli do sali i dostrzegli ich dwoje, pod kocem, na łóżku. Mógł przyznać, że przeszło mu przez głowę to, że jeśli ich randka przerodziłaby się kolejną, w końcu musiałby spotkać się twarzą w twarz z Panem i Panią Preston-Doyle. Ale nie tak to sobie wyobrażał.
- Ehm, dobry wieczór. - Wykrztusił w odpowiedzi na swoje imię i pospiesznie zeskoczył na podłogę, ukradkiem jednak ściskając rękę Mis zanim wzrokiem odnalazł jej spojrzenie. Głos jej ojca miał w sobie tyle rozczarowania... Well... Nie spodziewał się otwartych ramion, ale chyba wolałby, żeby mężczyzna naprzeciwko niego był zły niż zawiedziony. Powiódł wzrokiem po ścianie i zacisnął usta w jedną linię nie wiedząc jak się zachować. Miał prawie trzydzieści lat na karku, a czuł się jak nastolatek przyłapany na schadzce w ich rodzinnej miejscowości. Sytuacja tak ironiczna, że siłą powstrzymał się od głupiego uśmiechu. Dopiero skonfrontowany pytaniem o ich rzekome narzeczeństwo Reed połączył kropki i zorientował się, że jego garnitur, kwiaty i Misty wtulona w niego na łóżku... - To nie... - Zaczął i zmarszczył brwi zastanawiając się jak to wyjaśnić. - Mieliśmy wyjść dzisiaj na kolację, te kwiaty... i dowiedziałem się o pożarze, pojechałem do Memorial, ale tam jej nie było i kiedy przyjechałem tutaj, pielęgniarki nie chciały mnie wpuścić żeby zobaczyć Misty. - Wyrzucił z siebie na jednym oddechu w końcu podnosząc oczy na jej ojca i robiąc dwa kroki w stronę łazienki, żeby szybkim ruchem włożyć buty. - Więc powiedziałem, że jesteśmy zaręczeni... - Zakończył z trochę niepewnym głosem i wsunął ręce w kieszenie spodni. Musiał wyglądać komicznie, z podwiniętymi nogawkami spodni i rękawami koszuli, butami wsuniętymi na bose stopy.

Misty Preston-Doyle
Ostatnio zmieniony wt 02 kwie 2024, 21:48 przez Reed Orville, łącznie zmieniany 1 raz.
Misty
Przyjezdn*
29 lat/a, 172 cm
weterynarz zwierząt egzotycznych w ZOO
Awatar użytkownika
Whispers of life
sipping on nostalgia, I've been thinking 'bout you, 757 was the code to your locker
Misty uśmiechnęła się delikatnie, gdy Reed zaproponował wspólne nurkowanie. Co prawda lekarz na pewno zabroni jej przebywania w zbiornikach wodnych na długi długi czas, żeby nie wdało się jakieś zakażenie - pomijając to, że rany nie mogłyby się zagoić podrażnione słoną wodą. Ale… Perspektywa długoterminowa cieszyła blondynkę - bo mimo przygód, Reed nadal c h c i a ł planować jakieś spotkanie w przyszłości. Mogła mu opowiedzieć i o diugoniach, i o wszystkich swoich podopiecznych w zoo… — Może chciałbyś przyjść do Zoo? Przedstawię ci foczkę która umie robić twerk — zaproponowała wesoło, wyobrażając już sobie Reed’a ubranego w pracowniczy kombinezon… I wszystko zmierzało w stronę pocałunku na który miała wielką ochotę, ale rodzice postanowili wszystko zepsuć.
Sytuacja potoczyła się bardzo szybko. Prędko wstający Reed ukradkowo łapiący jej spojrzenie, rodzice domagający się wyjaśnień i Misty w panice szukająca słów które spacyfikują jej rodziców na tyle, żeby nie robili wstydu. I nie zepsuli tego, co miała szansę z przyjacielem naprawić. Jednocześnie chciała ochronić swój tyłek, bo przecież byłoby to upokarzające gdyby rodzice coś sypnęli o tym, ile przez Reeda Misty wylała łez.
Misty nic nie mówiła, że chodzicie na kolacje — obruszyła się mama, zawiedziona że córka zataiła przed nią zapewne trwające miesiącami randkowanie z Orvillem. — Bo nie chodzimy, dopiero mieliśmy pójść, poza tym... — blondynka wtrąciła się natychmiastowo, ale papa Preston-Doyle obie kobiety zatrzymał głośnym chrząknięciem. Historyjka opowiedziana przez Reeda wcale nie przypadła mu do gustu.
Reed, pomógłbyś mi przynieść parę rzeczy z samochodu? — i choć zdanie zakończył pytająco, ton nieznoszący sprzeciwu jasno informował że nie jest to prośba. Ojciec skinął głową w stronę drzwi, puszczając Reeda przodem, a Misty mogła tylko posłać chłopakowi przepraszające spojrzenie gdy matka zaczęła m a t k o w a ć i poprawiać poduszkę blondynki. — Ty mnie wykończysz dziecko. Dekadę nie byliśmy z ojcem na urlopie. Nie zdążyliśmy się nawet opalić i zadzwonili ze szpitala. Zrozumiesz jak będziesz mieć własne dzieci, nerwówka nigdy się nie kończy... — gdy mama uderzała w monolog o noszeniu własnego serca poza klatką piersiową, panowie kierowali się wąskim korytarzem w stronę parkingu.
Tam Senior Preston-Doyle, nazwijmy go Robert, przystanął i zawiesił na młodszym surowe, badawcze spojrzenie.
Będę szczery: nie podoba mi się to — oznajmił sucho. — Majesty twierdzi, że umie o siebie zadbać, ale jak obaj widzimy - to nie jest prawda. Z n o w u robisz jej nadzieję i wodę z mózgu, jeszcze to kłamstwo o zaręczynach... Kolację też wymyśliłeś żeby dostać się do jakiejś knajpy? — niemal prychnął kręcąc z dezaprobatą głową. Bo już tyle łez córki wsiąkało w jego rękaw, gdy Reed bajerował CLAUDIĘ w jakimś CHICAGO, że ojczulek nie miał cierpliwości ani ochoty na powtórkę z rozrywki. — Majesty ci tego nie powie, bo zawsze była za miła, ale ja powiem: to całe udawanie randek, udawanie związku na pewno sprawia jej przykrość — oznajmił, zupełnie nieświadom, że sytuację odczytał bardzo mylnie i że ten bukiet kwiatów wcale nie był elementem fałszu, a faktycznej adoracji. Wtem Robert objął całą sylwetkę Reeda czujnym spojrzeniem i w konsternacji dopytał:
Dlaczego masz mokre nogawki?

Reed Orville
po mieście błąka się tylko jedna dusza
bee
Przyjezdn*
29 lat/a, 185 cm
Grafik Komputerowy w Zdalna
Awatar użytkownika
Whispers of life
If I get too close, and I'm not how you hoped
Forgive my northern attitude, oh, I was raised out in the cold
Oczywiście, że chciał. Jego plany zaczęły się od randki, ale w trakcie tygodnia poprzedzającego ich umówione spotkanie myślał już o tym, żeby pojechać za miasto, pójść do kina, wyjść na spacer, wymienić pierwsze kwiaty na świeże... Nie zdążył nawet odpowiedzieć na jej propozycję odwiedzin Zoo, był zbyt blisko tego żeby skraść ten jeden pocałunek. Przyspieszony oddech, kilka milimetrów, jej powoli przymykające się oczy. Gdyby tylko zmartwieni rodzice szukali parkingu nieco dłużej...
Prawie potknął się o swoje własne nogi kiedy poprędce próbował wsunąć buty i jakoś wygładzić zmiętą już koszulę. Nie wiadomo po co, bo umówmy się - nadzieja na zrobienie dobrego wrażenia przepadła wraz ze świdrującym spojrzeniem Pana Preston-Doyle. Pani Preston-Doyle zdawała się z kolei kompletnie unikać nawet spojrzenia w stronę Reeda kiedy krzątała się dookoła córki. Przechlapane to za mało powiedziane.
- To miała być pierwsza... - Próbował się wtrącić kiedy padło pytanie o ich randkowanie, ale bardzo szybko jakiekolwiek próby wyjaśnień zostały ucięte. Zwłaszcza w obliczu dłuższej odpowiedzi Reeda, która zdecydowanie nie przypadła do gustu mężczyźnie. Jego retoryczne pytanie zostało zrozumiane przez Orvilla w ułamek sekundy, ale wykorzystał małe okno czasu kiedy ojciec Misty przytrzymywał drzwi do sali i obrócił się w jej stronę. Jej mama zajęta przez chwilę organizowaniem nocnego stolika, więc nie zauważyła jak Reed uśmiechnął się do swojej “narzeczonej” z wyraźnie przerażoną twarzą, przesunął palcem po szyi i zawiesił głowę na bok z wywalonym językiem. Nastoletnie zachowanie, ale jednak czuł się jakby szedł na pewną śmierć.
Chwilę później był już na korytarzu i szedł kilka metrów za Robertem, który w końcu zatrzymał się i rzucił mu spojrzenie, które mogło speszyć najbardziej pewnego siebie człowieka. Ale Reed zmarszczył brwi kiedy usłyszał w pierwszym zdaniu, że Mis nie potrafi o siebie zadbać... Robienie nadziei i woda z mózgu? Reed nie przerywał, z zaciśniętą szczęką słuchał surowych słów, ale z lekkim zdezorientowaniem myślał nad tym jak wyglądały te miesiące po tym jak zerwali kontakt, w domu Preston-Doyle. Misty wybrała kogoś innego... Wybrała Hanka. Odrzucił tę myśl, która t e r a z była nieważna. - Misty potrafi bardzo dobrze o siebie zadbać, pożar nie był czymś w co się potknęła. - Próbował brzmieć najspokojniej jak potrafił. - Co nie oznacza, że nie jestem tutaj żeby pomóc jesli tego potrzebuje... - Reed wziął głęboki oddech i żeby zająć czymś dłonie zaczął odwijać rękawy swojej koszuli. - I wiem, że nic co teraz powiem nie przekona Pana do tego, żeby mi uwierzyć, bo tak, mój i Misty kontakt urwał się na ponad dekadę... To, pomiędzy nami, to nie kłamstwo, nie jesteśmy w fałszywym związku. Dzisiaj mieliśmy wyjść gdzieś razem po raz pierwszy. - W końcu podniósł wzrok na starszego mężczyznę i zamilkł na chwilę. - Garnitur, kwiaty, to wszystko. Chciałem żeby nasza pierwsza... kolacja byla.. - Chciał żeby ta kolacja, ta pierwsza randka była czymś co mogliby wspominać jako jakiś punkt zwrotny. Tradycyjna z bukietem, odebraniem spod domu.. Chciał otwierać jej drzwi i odsunąć krzesło kiedy siadała w restauracji. Zanim jednak złożył swoje myśli w całość Robert zwrócił uwagę na jego nogawki. Oh fuck... - Ehm.. pomagałem Misty umyć włosy pod prysznicem. - Spojrzał w górę i zamilkł widząc minę mężczyzny.

Misty Preston-Doyle
Misty
Przyjezdn*
29 lat/a, 172 cm
weterynarz zwierząt egzotycznych w ZOO
Awatar użytkownika
Whispers of life
sipping on nostalgia, I've been thinking 'bout you, 757 was the code to your locker
Przez krótką chwilę czuła się tak, jakby znów mieli siedemnaście lat i narzekali na rodziców, którzy niepotrzebnie się martwią, zabraniają gdzieś pójść czy się spotkać, bo nauka ma być najważniejsza. Nie mogła powstrzymać rozbawionego uśmiechu, gdy Reed wychodził z Robertem JAK NA ŚCIĘCIE. Była szczerze przerażona że ojciec narobi wstydu, ale wierzyła, że Reed zrozumie. Kto jak kto, ale on by jej wybaczył, zwłaszcza że miała już kilka pomysłów jak wynagrodzić mu ten dyskomfort. Uważała, że ojciec powinien się powstrzymać i uszanować to, że zarówno ona jak i Reed są dorośli - i zamierzała o tym z ojcem porozmawiać, ale to dopiero po wyjściu ze szpitala. Teraz stres i nerwy udzielały się wszystkim - choć wszystkim z różnych powodów.
- Nie musisz mnie przekonywać, Reed - mężczyzna oznajmił spokojnie, wzdychając ciężko nad sztormem który definitywnie zbliżał się niebezpiecznie do rodziny Preston-Doyle. - Przekonaj Misty. Będę szczęśliwy, jeśli ona będzie szczęśliwa. Garnitur i kwiaty to dobry początek - staruszek wyraźnie trochę spuścił z tonu obserwując, że Reed faktycznie wkładał wysiłek w zbudowanie nowej relacji z blondynką, a nie jak początkowo założył - wmanipulował Majesty w okrutne i bolesne dla niej kłamstwo o związku, który nie istnieje. I zdawało się że będzie dobrze, dopóki Robert nie usłyszał genezy nogawek i nie przybrał surowej, srogiej miny, pytającej you what?.
- I czyj to był pomysł? Czyżby twój, z dobroci serca? - niemalże przewrócił oczami, jednak ruszył spokojnym krokiem w kierunku samochodu, a Reed mógł odpowiedzieć idąc. W końcu jeśli nie będzie zbyt ich długo, ICH DZIEWCZYNY zaczną się martwić, albo coś podejrzewać.
Wyciągnęli z samochodu kilka rzeczy które państwo Preston-Doyle kupili córce jadąc do szpitala, a w drodze powrotnej Robera naszło na refleksję. - Wiesz, Reed - zaczął niby obojętnie. - Jeśli zmądrzałeś i wystarczy ci jedna dziewczyna... To idźcied na tę kolację. Może wreszcie Majesty będzie miała motywację, żeby pożegnać Booze'a.
Nie wyjaśnił jednak niczego więcej; oto znaleźli się w progu sali i musieli założyć na buźki szerokie uśmiechy najlepszych przyjaciół. Misty od razu posłała Reedowi pytające spojrzenie i wyciągnęła ku niemu dłoń, gdy odłożyli siatki gdzieś pod ścianą. - Usiądź ze mną - poprosiła, chcąc zaznaczyć przed obojgiem rodziców, że był MILE WIDZIANY mimo ich opinii. Anna Preston-Doyle zajmowała się gonieniem pielęgniarki po korytarzu i dopytywaniem o dostęp do karty pacjentki - córki. - Jak było na spacerze? - spytała podejrzliwie, od razu łapiąc dłoń Reeda i zerkając oskarżycielsko na ojca. Wiedziała, że COŚ ODWALIŁ.

Reed Orville
po mieście błąka się tylko jedna dusza
bee
Przyjezdn*
29 lat/a, 185 cm
Grafik Komputerowy w Zdalna
Awatar użytkownika
Whispers of life
If I get too close, and I'm not how you hoped
Forgive my northern attitude, oh, I was raised out in the cold
Ostatni uśmiech, który złapał od Misty zanim wyszedł z sali, dodał mu trochę otuchy, ale ostatecznie nie spodziewał się najbardziej przyjacielskiej rozmowy pomiędzy sobą i jej ojcem. I nie był daleki od prawdy, bo z góry mu się usłyszało. Nawet w momencie chwilowego uspokojenia, i czegoś na kształt “masz moją aprobatę” sytuacja obróciła się jeszcze raz, przez nogawkowy dowód wspólnego prysznica. Orville, z lekko zrezygnowanym spojrzeniem opuścił ręce wzdłuż ciała i przyjrzał się swoim spodniom zastanawiając się co odpowiedzieć i jak, żeby wywołać jak najmniej zamieszania, bo emocje i tak szalały już wysoko. - To był pomysł lekarza... - Odparł (po części) szczerze kiedy ruszył za Robertem w stronę parkingu. - Ale Misty była w swojej szpitalnej piżamie i dlatego przyniosłem jej sweter. Z samochodu.
Bardzo prędko był gotowy, żeby wrócić z powrotem do sali, z kilkoma torbami w rękach i chęcią ucieczki od tego niezręcznego spaceru. Cisza, która zapadła, była gorsza niż rozmowa czy wymówki, bo Reed skłonny do czasami nadmiernego analizowania swojego życia, już rozmyślał nad tym jak wszystko dotoczyło się do tego punktu. Spoglądając na białe ściany, które mijali próbował przewidzieć, czy przetrwają tę interwencję. Tak samo jak spędził całą noc kilka dni temu rozmyślając nad wściekłymi słowami Ursuli, której przypadkowo wygadał się o odnowieniu kontaktu z Mis. Z ulgą jednak, po przejściu kilku korytarzy i przejazdu windą, zorientował się, że Pan Preston-Doyle zaczął coś do niego mówić. I nawet już miał otwierać usta kiedy “wystarczy ci jedna dziewczyna” uderzyło go jak z placka, a potem dostał poprawkę z drugiej strony słysząc jakieś imię. - Booze’a? - Podniósł pytający wzrok na mężczyznę, bo nie miał pojęcia o kim mówił. W sumie jakim cudem miał wiedzieć? Dorośli Reed i Misty dopiero się poznawali... Znał J Ą, kim była, ale poza jej pracą nie wiedział dużo o ostatnich dwunastu latach. Oczywiście, że była w związku, albo związkach. On też był. Ale chociaż rozumiał, to nie pomogło to w nagłym, i ostrym ukłuciu zazdrości. Zaraz zawrócił też kołem do pierwszego stwierdzenia, które Pan Preston-Doyle wypowiedział z całkowitą pewnością siebie. Z tym, że Reed, nawet w swoich gorszych momentach w życiu, nigdy nie spotykał się z kilkoma osobami na raz... Zwłaszcza z Misty! Kiedy w przeszłości miał nastoletnie nadzieje na coś więcej pomiędzy nimi, nigdy nawet nie spojrzał na inną dziewczynę. Jak mógłby, skoro był wpatrzony w nią jak w obrazek.
Wchodząc do sali, jedyne co zobaczył to jej wyciągnięta, w jego stronę, dłoń i bez myślenia odłożył reklamówki na jakiś stół zanim usiadł na brzegu łózka. Jego mina musiała być nie najciekawsza, bo Misty od razu podłapała zmianę nastroju. - Oberwało mi się jak za starych, dobrych czasów na stadninie. - Ścisnął jej dłoń i uśmiechnął się kątem ust próbując odgonić wszystkie, kłębiące się w jego głowie myśli.

Misty Preston-Doyle
Misty
Przyjezdn*
29 lat/a, 172 cm
weterynarz zwierząt egzotycznych w ZOO
Awatar użytkownika
Whispers of life
sipping on nostalgia, I've been thinking 'bout you, 757 was the code to your locker
Misty doskonale wiedziała, co jej tata miał na myśli prosząc Reeda o pomoc. Ten patologicznie samodzielny mężczyzna nie pozwalał nikomu nosić niczego; nagle życzył sobie żeby ktoś mu p o m ó g ł? Nie mógł być w tym bardziej ordynarny. Blondynka planowała poważną rozmowę z ojcem o tym, że narobił jej wstydu i że nie może tak się zachowywać, jakby miała piętnaście lat. Ale teraz nie był dobry moment na to, by wchodzić w tę kwestię, dlatego chciała chociaż okazać Reedowi trochę wsparcia i zrozumienia bez kręcenia jeszcze większej afery. I tak wszyscy byli zbyt bardzo rozemocjonowani.
Żałowała nawet, że rodzice nie przyjechali kolejnego dnia rano tak, jak wcześniej zapowiedzieli szukając ucieczki z wycieczkowego statku. Chciała dalej na spokojnie i z uśmiechem dochodzić do siebie w ciepłych, bezpiecznych ramionach Reeda. Opowiadać o zwierzątkach, słuchać żartów, może nawet skraść kilka niewinnych całusów. Tak, jakby randka faktycznie się odbyła mimo przeszkód. Potrafiła zapomnieć o tych opatrunkach, o zapachu chemii dezynfekującej, gdy przyjaciel leniwie głaskał jej plecy czy głowę. A tak…
Mama siała zamęt i robiła panikę, jak gdyby jej dziecko właśnie w stanie krytycznym umierało na OIOMie. Nie chciała słuchać, że w porządku, że Majesty czuje się dobrze i nie potrzebuje w tej chwili tak nachalnej pomocy.
Ojciec odstawiał akcję z Reedem, który nic złego nie zrobił, starał się jego córce pomóc, zapewnić dobry czas i trochę uśmiechu. Jednak Robert był bardziej pamiętliwy i mniej wyrozumiały niż jego córka, a dodatkowo nie miał do Reeda tej słabości, którą przez jakieś dwadzieścia lat nosiła w sobie Misty.
Przepraszam za niego — mruknęła Reedowi na ucho, cicho jakby zdradzała mu sekret, podczas gdy Robert ruszył za Anną w korytarzu, żeby okiełznać żonę i zapobiec dalszemu prześladowaniu pielęgniarek. — Czy byłbyś mniej smutny, gdybym upiekła ci wielką blachę mojej popisowej szarlotki? I może dostarczyła ją pod twoje drzwi, pewnego wieczoru, jak stąd wyjdę… I może… — wysnuwała kolejne propozycje, podnosząc się na tyle, by móc przytulić do pleców czy boku przyjaciela. Oboje mieli przygody ze swoimi rodzicami, sięgające wieku dziecięcego - ale mogli sobie teraz rekompensować ten dyskomfort jak dorośli, prawda? — Może pokażę ci diugonie, i może będziemy się przytulać do rana, a potem niewyspany, wymęczony pójdziesz do pracy — zakończyła wesoło, sięgając na krótką chwilę do jego policzka, by krótkim muśnięciem warg przypieczętować obietnicę.
Było jasne, że w sali robił się tłum, że jej rodzice nie odpuszczą i nie będzie to dla Reeda komfortowe, dlatego dodała: — Chyba będzie lepiej, jak już pójdziesz. Nie wyganiam cię, ale wiesz, jacy są rodzice… Poproszę tatę żeby odebrał moje rzeczy z zoo i jak odzyskam telefon, jutro do ciebie zadzwonię. Dobrze? — przesunęła palcami po jego włosach, żeby poprawić ładnie męską fryzurę. Chciała, żeby jeszcze ją odwiedził, ale musieli to zaplanować tak, żeby mijał się z państwem Preston-Doyle. Po dwunastu latach ciszy potrzebowali spokoju i szansy na odbudowanie relacji bez wzroku osób, które nie potrafiły zrozumieć ich uczuć.

KONIEC

Reed Orville
po mieście błąka się tylko jedna dusza
Zablokowany

Wróć do „Rozgrywki”