Opiekun zwierzaczków w zoo Audubon Park
sharoi.
31 lat/a 188 cm
Awatar użytkownika
WHISPERS OF LIFE
I’d rather be a brainless beast, than a heartless monster.
Trigger Warning
+18
Patrzył na ciało Lenny'ego, które leżało przed nim, martwe i nieruchome. Narkotyki, które mu podał, nie zadziałały tak, jak powinny. Bok Lenny'ego był źle przecięty, a cały zabieg wykonany chaotycznie i bez precyzji. Israel nie był jednak w szoku. W pewnym sensie spodziewał się takiego rezultatu, choć zastanawiał się, co dokładnie zrobili nie tak. Może dawka była zbyt duża, może cięcie za głębokie, a może to po prostu Lenny był zbyt słaby, by to przetrwać. W każdym razie wynik był ten sam: Lenny zmarł, a teraz leżał na podłodze jak worek mięsa.
Serce Israela waliło jak oszalałe, ale jego umysł był dziwnie spokojny. W przeciwieństwie do Adama, który zdawał się nieco bardziej poruszony, Israel trzymał się w ryzach. Znał te sytuacje, wiedział, co trzeba zrobić.
- W razie pytań biorę to wszystko na siebie. Przypominam. - powiedział nagle, jego głos był pewny, choć może zbyt spokojny jak na tę sytuację. Spojrzał na Adama, upewniając się, że ten zrozumie, co ma na myśli. - Jeśli policja wpadnie na cokolwiek, kryję całe D-Block. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek z nas cierpiał. - dokończył nadal utrzymując poprzedni stan.
Israel sięgnął po swój nóż, który leżał na ziemi obok, i otarł ostrze o koszulkę martwego Lenny'ego, starając się wyczyścić krew, która już zaczynała zasychać. Następnie, bez czekania na pozwolenie od Adama, wymierzył martwemu ciału solidnego kopa w twarz. Usłyszał trzask łamiących się kości, ale to go nie powstrzymało. Wręcz przeciwnie, poczuł narastającą falę gniewu, którą musiał wyrzucić z siebie.
- Dlaczego! - kop. - Szmato! - kop. - Pierdolona! - kop. - Zdechłeś! - najmocniejszy kop ze wszystkich.
Kopał z całych sił, raz za razem, wręcz deptał twarz Lenny'ego, aż stała się nie do poznania. Krew tryskała na wszystkie strony, bryzgała na jego buty, spodnie, nawet twarz, ale to nie miało znaczenia. Israel dostał jakiegoś szału, niekontrolowanego napadu agresji. Adam też został poplamiony resztkami Lenny'ego.
- Spalić to ścierwo? Twoja decyzja. - powiedział po chwili, oddychając ciężko. Ewidetnie miał ochotę jeszcze raz kopnąć Lenny'ego, ale nie było już czego, bo twarz była zmasakrowana. Spojrzał na Adama, ocierając dłonie o spodnie.
- W bagażniku mam rozpuszczalnik. Możemy zrobić to szybko i bez śladów. Nie wleczmy go na dach. - ciężko oddychał, ale mimo wszystko zachowywał spokój. Otarł twarz dłonią, rozmazując krew mężczyzny na sobie.
Nienawidził tej sytuacji, tego, że nie udało im się utrzymać Lenny'ego przy życiu, ale jednocześnie czuł dziwną satysfakcję. Lenny był kłamcą, zdrajcą, ścierwem, które zasłużyło na taki koniec. Może nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale przynajmniej ten problem został rozwiązany raz na zawsze.

Adam Walker
Twórca komiksów/ gangus Freelanser
Nix
28 lat/a 185 cm
Awatar użytkownika
WHISPERS OF LIFE
I would die for you
I would kill for you
I would steal for you
Trigger Warning
przemoc, bezczeszczenie zwłok, wulgarne słowa, dziwne myśli
Spoiler
Każdy kop, każde uderzenie sprawiało, że Adam czuł coraz większe nudności. Powiedzenie, że ktoś może nie mieć do czegoś żołądka zaczynało nabierać dla niego nowego znaczenia. Nie miał.
Czuł jak żółć podchodzi mu do gardła razem z kwaśnicą soków trawiennych.
Jednak udało mu się je przełknąć. Tak po prostu, zacisnął szczękę, wstał i znów przetarł twarz bluzą.
Zaczął oddychać głęboko, starając się zebrać myśli w jeden strumień opanowania i działania.
Wyjmij te zęby. Powiedział ze spokojem, odsuwając się. Odgłos gruchotania, trzaskania był obrzydliwy. Nie mógł zdobyć się na odwagę by spojrzeć na Lenniego i na to co zrobił. Było w tym coś żałosnego i tchórzliwego.
Upewnił się, że Monk nadal ma na dłoniach rękawiczki, nim dotknie ponownie ciała. Czuł, że zęby muszą wyrzucić w innym miejscu.
Jaki dach? Szepnął cicho, zupełnie zapominając, że sam proponował tak głupie i nieracjonalne rozwiązanie.
Pokiwał potakująco głową. Musieli go spalić. Nikt go nawet szybko nie znajdzie. Pod warunkiem że mają wystarczająco dużą ilość substancji łatwopalnej.
Może benzyna? Podpytał. Bał się sytuacji w której spalą jedynie jego przód a tył się nie zajmie. Dlatego z tego co mówił mu kiedyś jeden gościu poznany w barze, który wyszedł z więzienia. Podobno najlepiej pali się człowieka żywego. Bo najpierw się unosi i zajmuje się ogniem cały a potem się dziwnie układa jakby chciał walczyć. Na „boksera” czy jakoś tak.
Ruszył do bagażnika, po raz kolejny tej nocy otworzył klapę.
Wnętrze znów zostało rozświetlone przez górną lampę.
Przez chwilę grzebał po plastikowej skrzynce z trójkątem ostrzegawczym, kamizelką i innymi rzeczami jakie Monk tam wrzucił tak by nie walały mu się po wnętrzu.
Nie wiedział, że jego przyjaciel był aż tak przezorny.
Dopiero wtedy poczuł jak żołądek podchodź mu do gardła. W jednej chwili zalał go zimny pot a krew odpłynęła z twarzy.
Pomiędzy przedmioty, ściśle ułożone w plastikowym pudełku, Lenny wrzucił swoją komórkę.
Chciał się trzeć i wyć jednocześnie.
Chwycił go ją i spojrzał na wyświetlacz.
„FUCK, FUCK, FUCK”- wykrzykiwał jego umysł, gdy zaciskał place na urządzeniu, które nadal było połączone z jakimś numerem. Bez słowa pobiegł jak oparzony by włączyć radio samochodowe. Wiedział, że hałasy w tym pudełku były i tak nieco zagłuszone, może odbiorca wychwytywał pojedyncze odgłosy.
Nagle rozbrzmiało radio i stary zapomniany utwór : Backstreet Boys - I Want It That Way
Zostawił telefon na siedzeniu kierowcy. Działało to niejako na nich korzyść, jeśli policja znajdzie telefon to osoba po drugiej stronie będzie głównym świadkiem.
Adam podszedł do Isa i dłonią bez rękawiczki, zasłonił mu usta. Pokręcił głową w geście zaprzeczenia. Wskazał podbródkiem na samochód i muzykę po czym ciszej powiedział.
Miał telefon, ktoś jest na linii. Nie wiemy ile słyszał… To jedno zdanie mówiło wszystko - musieli po sobie lepiej sprzątać by chronić rodzinę.
Ponownie wrócił do bagażnika i tym razem wrócił już z rozpuszczalnikiem, który wsunął w dłonie przyjaciela.
Adam nagle zaczął zachowywać się nader trzeźwo i rozsądnie. Zupełnie jakby adrenalina rozjaśniała ostatnie partie racjonalnego myślenia i wnioskowania.
israel delacroix
Ostatnio zmieniony pn 09 wrz 2024, 19:04 przez Adam Walker, łącznie zmieniany 1 raz.
Opiekun zwierzaczków w zoo Audubon Park
sharoi.
31 lat/a 188 cm
Awatar użytkownika
WHISPERS OF LIFE
I’d rather be a brainless beast, than a heartless monster.
Trigger Warning
+18
Israel stał w milczeniu, wpatrując się w zmasakrowane ciało Lenny'ego leżące na ziemi. Krew, wszędzie ta czerwona substancja. To było dobre wytłumaczenie jego gniewu i wściekłości, które targały jego wnętrzem. Adrenalina pulsowała w jego żyłach, gdy z zimną precyzją przystąpił do czyszczenia śladów swojej agresji. Ręką wyciągnął zęby Lenny'ego, te, które udało się zobaczyć i które nie zostały zgniecione podczas brutalnego kopania lub nie dostały się głębiej jego wnętrzności. Zwinął je w rękawiczkę, jakby były jednym z wielu narzędzi, które trzeba było odpowiednio uporządkować. Nie czuł odrazy, ale zapach powoli dawał mu się we znaki. Israel widział gorsze rzeczy, a kokaina pozwalała ignorować wszystko...
Otarł się jeszcze raz ręką, rozmazując krew Lenny'ego na swojej twarzy. W tej chwili jego umysł był skupiony na jednym: usunięciu wszelkich śladów, które mogłyby zdradzić ich obecność.
Gdy Adam wrócił z rozpuszczalnikiem, Israel przyjął butlę bez słowa. W jego umyśle narastał gniew, gdy zorientował się, że telefon Lenny'ego mógł zdradzić ich lokalizację. Oto, co się działo, kiedy nie dbało się o detale – cała operacja mogła pójść na marne. Israel zasyczał z wściekłości, ale teraz musiał działać szybko. Nie skomentował tego bardziej. Mimo wszystko był gotów wziąć całą odpowiedzialność na siebie jakby doszło do czegoś więcej.
Chwycił butlę z rozpuszczalnikiem i zaczął polewać ciało Lenny'ego, kapiąc na nie całą zawartość. Rozpuszczalnik rozpryskiwał się w każdym kierunku, wypełniając powietrze chemicznym zapachem, który był niemal tak intensywny jak krew na jego ciele. Israel wylewał płyn, nie żałując ani kropli. Ogień miał zrobić resztę, ale najpierw musiał być odpowiednio przygotowany.
Kiedy butla była pusta, Delacroix sięgnął po zapalniczkę. Wyjął ją z kieszeni, palcem przesunął metalowy suwak i przytrzymał ją, aż iskra zaiskrzyła. Nie wiedział kto wymyślił Zippo, ale był geniuszem. Wyrzucił zapalniczkę w stronę ciała, a potem splunął na zwłoki Lenny'ego, jakby chciał wyrazić swoje najwyższe pogardę dla zdradzieckiego krętacza.
Israel odsunął się kilka kroków w tył, patrząc, jak płomienie zaczynają tańczyć na ciele. Ogień rozprzestrzeniał się szybko, chłonąc każdy fragment Lenny'ego w żarze. Był to koniec, na który zasługiwał – brutalny, bezkompromisowy. Israel czuł, jak w jego sercu rośnie uczucie dziwnej satysfakcji, pomimo chaosu, który spowodował. To było to, co należało zrobić, aby utrzymać D-Block bezpieczne.
Niemniej jednak, myśl o telefonie wciąż wisiała nad nim, jak cień, który nie chciał zniknąć. Musieli być teraz wyjątkowo ostrożni, bo każdy błąd mógł kosztować ich więcej, niż mogliby sobie wyobrazić. Ale teraz, kiedy ogień trawił ciało Lenny'ego, Israel poczuł, że przynajmniej jeden problem został rozwiązany.

Adam Walker
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gauche Crescent”