Zablokowany
38 lat/a 190 cm
Awatar użytkownika
ABOUT ME
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
Miejscow*
Pearl Blackwood - Del Valle
Elizabeth Dębicki
Obrazek
Nowy Orlean 10/11/1986
Washington Avenue
inwestor, specjalista prawa finansowego
światowe rynki, prywatne przedsiębiorstwa, własna działalność
żeńskie
heteroseksualna
mężatka
skorpion
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Od zawsze. Tutaj się urodziła, dorastała. Nawet dłuższa nieobecność, kariera i próba stworzenia rodziny z kimś gdzieś indziej niczego nie zmieniła.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
Z rozsądnym przymrużeniem oka.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Nie jest to jej świat. Dopóki bawią się we własnym, zamkniętym gronie, nie widzi sensu, ani potrzeby, aby ingerować w cudze zachcianki.
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Sekta jak każda inna.
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Ogromny cios i strata. Wspólnie z rodziną zaangażowała się w działania charytatywne na rzecz innych mieszkańców miasta.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Tak. Starsi bracia zadbali, aby umiała się bronić.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Crawfish Boil koniecznie przygotowywane przez Lupitę w ich rodzinnym domu.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
wspomnienie ojca grającego utwory Milesa Davisa dla matki na saksofonie zalicza do jednych z najszczęśliwszych z dziecięcych lat.
Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku.
- Terry Pratchett, Świat Dysku.


Czuły pocałunek wytracił ją z pogranicza jawy i snu. Miękkie usta przesunęły się na skrawek odsłoniętej szyi, wędrowały dalej, zagłębiając się w dołki pomiędzy kośćmi. Westchnęła, bez pośpiechu otwierając oczy. Dała sobie chwilę, aby ogarnąć nabierającym ostrość spojrzeniem skąpane w promieniach wstającego słońca pomieszczenie - leżała w nie swoim łóżku, w domu, w którym wcześniej nie była.
Szorstkie - jak dłonie Charlesa - palce muskały jej ramię. Rysował na jej skórze esy i floresy, symbole nie miały znaczenia, choć tu, w domu znajdowali się i tacy, którzy każdej, nawet najbardziej pierwotnej czynności potrafili przypisać znaczenie. Jakaś jej część chciała poddać się pieszczocie. Oddalić w czasie powrót do rzeczywistości, lecz rozsądek, który przecież był jej bliższy niż bujanie w obłokach, twardo postawił warunki. Była świetnym negocjatorem w pracy, aczkolwiek tej nigdy nie zapraszała do łózka. Prawdopodobnie to dlatego - a także dzięki nazwisku i dziedzictwu ojca - była najlepsza w swoim fachu i pracowała dla światowych firm dbając o to, aby zgadzały się sumy na ich kontach. Także na jej prywatnym.
Musiał zauważyć, że już nie spała, przysunął się bliżej, delikatnie ujmując jej podbródek i zwracając ku sobie twarz. Przywitał ją uśmiech, który mogłaby widzieć każdego poranka. Może dziesięć lat temu, uwierzyłaby, że jest to możliwe, ale mając za sobą małżeński staż i trzy rozwody ojca, nie ufała miłości. Ani żadnemu mężczyźnie, który nie był jej bratem.
Pozwoliła, aby skradł jej pocałunek, lecz nie oddała kolejnego. Dotknęła palcem jego warg, pochylił głowę niczym kocie, które oczekuje uwagi oraz pieszczot. Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi, mierzwiąc jego długie, ciemne włosy.
- Muszę iść - rzuciła bez zbędnego, ckliwego usprawiedliwiania się. Podniosła się, a kiedy satynowa pościel zsunęła się z jej ramion, nie czuła wstydu. Wychowywała ją dama, nic, co ludzie, nie było jej obce.
- Myślałem, że zostaniesz na śniadanie - zawód w jego głosie wydawał się szczery. Nie poczuła jednak wyrzutów sumienia. To była jedna, niezobowiązująca noc. Nie dawała mu nadziei, nie oferowała niczego, czego nie mogła i nie chciała mu dać.
- To miłe, ale dziękuję. Naprawdę muszę iść - wędrował za nią oczyma, kiedy najpierw zbierała ubrania, a następnie zakładała na siebie. Wstał, gotów zapiać jej drobne guziki, lecz nie było to konieczne. Opasany ręcznikiem, odprowadził ją do drzwi, raz jeszcze podejmując próby zatrzymania i kusząc kawą. Odmówiła, wsuwając nogi w szpilki. Słyszała, jak głośno przełyka ślinę.
- Nie znam Twojego imienia - rzucił, kiedy przytrzymywał jej drzwi. Znów uderzył w nią cytrusowy, świeży zapach, opierał się nonszalancko o framugę, celowo trzymając rękę na wysokości, jakby obejmował jej drobne i niewysokie ciało.
- Pearl - odparła, zgrabnie prześlizgując się pomiędzy plątaniną rąk. Noc się skończyła, nie miała problemu z oddzieleniem tego, co było, a co nastąpi. Czuła, jak telefon ponownie wibruje. Wczorajszej nosy nie odebrała połączeń ani od ojca, który już musiał usłyszeć o jej powrocie, ani od męża. Dzielił ich ocean. To stanowczo za mało, skoro rościł sobie prawo do kontaktu, choć wyjeżdżając podkreślała, że potrzebuje czasu.
- Pearl... ? - zawiesił głos, oczekując, że powie coś więcej. Westchnęła w duchu.
- Pearl Blackwood - przedstawiła się, w pierwszym odruchu mając zamiar zignorować zmieszanie w jego oczach, lecz rosnąca nerwowość zatrzymała ją w połowie kroku. Widział obrączkę na jej placu, mógł przysiąść, że wczorajszego wieczoru usłyszał inne miano.
- Jeżeli czujesz się wykorzystany, po prostu powiedz. Wyślę Ci czek - dodała cierpko. Sprężystym krokiem, ruszyła do schodów. Przeskakując po dwa, a nawet trzy stopnie, w duchu powtarzała nazwiska, z którymi musiała się skontaktować na dniach, a które znajomości odświeżyć. Czuła to już wcześniej, ale dzisiaj, w marcowym powietrzu po raz pierwszy poczuła pełną piersią - w końcu wróciła do domu.
twój nick
niezapominajka
twoje zaimki
żeńskie
narracja
3 os. l. poj. czasu przeszłego
kontakt
pw
nie lubię gdy
kawa jest zimna, a druga osoba musi się zmuszać do odpisywania.
moje posty mogą zawierać
kocie kłaki, chaotyczne myśli, poważne treści nieodpowiednie dla wrażliwych i małoletnich czytelników.
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
nie
Ostatnio zmieniony ndz 03 mar 2024, 12:50 przez Pearl Blackwood-Del Valle, łącznie zmieniany 2 razy.
n.
po mieście błąka się tylko jedna dusza
200 lat/a 250 cm
administrator w Nowy Orlean
Awatar użytkownika
ABOUT ME
You’ll never know what heaven means until you’ve been down to New Orleans.
Administrator
welcome to new orleans!
Twoja karta postaci została zaakceptowana i możesz rozpocząć fabularną podróż po Nowym Orleanie! Zachęcamy również do założenia relacji, instagrama i threads postaci oraz zajrzenia do tematu kto zagra?
Przypominamy, że założenie tematu z dziennikiem jest obowiązkowe, jeżeli chcesz brać udział w fabule forum.
Na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni!
administracja
Zablokowany

Wróć do „Karty Postaci”