21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
001

Letnie krople sączącego się z chmur deszczu spływały wąskimi strumieniami po twarzy Ilyi, stojącego przed schodami prowadzącymi do drzwi wejściowych piętrzącego się nad nim domu. Nie do końca pamiętał jak się tam znalazł. Niczym przez mgłę widział przebijanie się przez grupę ludzi blokujących wyjście z baru, nieudolne odpalanie papierosa drżącymi rękami i dalsze przemierzanie przez kałuże w zmoczonych trampkach. Szedł przed siebie, byle dalej, próbując uciec przed goniącymi go emocjami, aż następna fala deszczu nie wybudziła go z letargu, dogaszając niepaloną końcówkę papierosa leżącą u jego stóp i uświadamiając mu, że chciał zobaczyć się w tej chwili z tylko jedną osobą. I dokładnie pod jej dom zawędrował.
Pomiędzy urwanymi oddechami do ust wpływały mu pojedyncze słone krople i nie potrafił dojść do tego, czy były to łzy, czy pot. Płakał? Na pewno przynajmniej w jednym momencie w trakcie wieczora wyrwało mu się kilka łez. Ale czy płakał teraz? Nieustany szum w uszach i woda zalewająca jego oczy skutecznie odbierały mu zdolność krytycznego myślenia i analizy sytuacji. Nie miał pojęcia czy jeszcze płakał, czy deszcz wywoływał w nim omamy, czy powinien stać w tym miejscu dalej, czy jednak ruszyć się pod zadaszenie i pokonać resztę drogi do drzwi.
Co go tam przywiało? Jedna piosenka. Już nawet nie potrafiłby przytoczyć która, ale kilka znajomych dźwięków wystarczyło by przypomniał sobie krzyki między sąsiadującymi pokojami w domu rodzinnym i prośby o ściszenie tego ryrania, bo próbował się uczyć, a młody nie potrafił pojąć koncepcji "chwili spokoju". W następnej chwili był już tylko ból rozsadzający jego klatkę piersiową i nawet niedokończony drink stojący na barze nie zdołał powstrzymać go przed ewakuowaniem się ze strefy zagrożenia. Łzy, deszcz, niedokończony papieros i znalazł się tutaj, przed domem Etienne, szukając zrozumienia dla swojej niemocy, niezdolności funkcjonowania bez tej części siebie, którą stracił bezpowrotnie miesiąc temu.
Kilka kroków przed siebie doprowadziło go pod same drzwi, a stabilny napływ deszczu ustał, zastąpiony przez przytłumione, rytmiczne stukanie w dach nad jego głową. Nacisnął przycisk dzwonka i starł dłonią wilgoć z powiek i policzków, chociaż już w następnej chwili krople ściekające z jego włosów ukróciły jego bezowocne starania. Wziął oddech, który uwiązł mu w gardle, gdy tylko zza drzwi wyłoniła się znajoma twarz. Wypuścił powietrze, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, po czym porzucając próbę złożenia sensownego zdania zrobił krok do przodu, oparł dłonie po obu stronach szyi Etienne i przycisnął usta do jego w głodnym, zdesperowanym pocałunku. Potrzebował bliskości, kontaktu, ciepła drugiego człowieka i dokładnie to chciał znaleźć u Martela, nawet jeśli tylko na krótką chwilę.


Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Było mu coraz ciężej i nie chodziło o zapomnienie, a radzenie sobie pomimo wspomnień i wydarzeń, które stawały się powoli coraz trudniejsze do zniesienia. Im bliżej było przesłuchania, tym mniej wychodził z domu, wynajdując kolejne niezwykle ważne powody, aby tylko nigdzie się stąd nie ruszać. Rodzice byli dość wyrozumiali, wiedząc o śmierci jego kolegi i tym, że niedługo będzie się musiał stawić na policji, więc zgadzali się, gdy prosił czy mógłby nie przychodzić na zmianę w restauracji, oferując że posprząta chatę. Przez to Betty miała trochę więcej do roboty, ale ona zdawała się to jakoś znosić, z resztą współczuła mu i jako jedna z niewielu wiedziała, że Etienne ma na sumieniu dużo więcej, niż każda osoba z ich paczki znajomych.
Wiele razy marzył o tym, aby cofnąć czas albo wyłączyć swoje poczucie winy. W ogóle uczucia, które tak bardzo przytłaczały go z dnia na dzień. Zastanawiał się co z nim jest nie tak i czemu nie potrafił temu zapobiec, bo przecież nie było to trudne, naprawdę. Mógł nie wsiadać za kółko po alkoholu, mógł dokładniej się rozejrzeć, wolniej ruszyć, później ruszyć, w ogóle nie ruszać, zanim wszyscy nie wsiądą. Zdecydowanie za często był na skraju ataków paniki i jakiegoś załamania nerwowego i trzymał się jakoś tylko dlatego, że był dosyć kreatywny w organizowaniu sobie zajęć, które odciągnął jego uwagę od tego pechowego wydarzenia, które być może przekreśli całą jego przyszłość.
Jego obecne życie, nowe życie, które zaczęło się krótko po wypadku, składało się na trzy główne obszary: spędzanie czasu w domu, głównie grając na komputerze lub ucząc się, ale to drugie średnio mu ostatnio wychodziło, wytrzymywaniu na zajęciach w szkole, z których marzył aby się urwać oraz na szukaniu bliskości, najlepiej w obcych ramionach, do których już nigdy nie wróci. Przygodny seks był dobrą odskocznią, krótkie, intensywnie przygody, podczas których otrzymywał fizyczną przyjemność, męczył ciało i nie musiał nic mówić, bo jego tymczasowych partnerów to nie obchodziło i właśnie to było w tym najważniejsze.
Zerknął na godzinę, dochodziła dwudziesta pierwsza, a restauracja czynna była do dwudziestej drugiej, chociaż w soboty zazwyczaj się to przedłużało, kiedy ruch był duży, co oznaczało że czekają go jeszcze jakieś dwie godziny w samotności. Zapisał i wyłączył grę, po czym przetarł, odrobinę zmęczone od wpatrywania się w ekran, oczy i uniósł ręce, aby porządnie się przeciągnąć. Wypadało zrobić przerwę i coś zjeść. Wykonał już wszystkie domowe obowiązki i podejrzewał, że pewnie nagra się jeszcze w nocy, bo i tak nie dałby rady szybko zasnąć. Jego nawyki żywieniowe też zmieniły się na gorsze, bo albo w ogóle nie miał apetytu albo opychał się przekąskami, które ze zdrowiem nie miały wiele wspólnego. Tym razem poszedł do kuchni napić się soku, a zamiast sięgnąć po owoc, wyminął miskę z jabłkami, pomarańczami i bananami, jakby nie istniała i sięgnął do szafki po czekoladę. Usiadł przy blacie i uniósł telefon do oczu, aby sprawdzić nowe powiadomienia, najnowsze wiadomości i wejść na Tik Toka. Przesuwał palcem po wyświetlaczu, odgryzając kolejne kawałki czekolady, od czasu do czasu mocząc usta w soku pomarańczowym.
Robił wszystko, aby nawet przez chwilę nie zostać sam na sam ze swoimi myślami.
Słyszał bębnienie kropel deszczu o dach i szum, który z jakiegoś powodu go uspokajał. Przez otwarte kuchenne okno do pomieszczenia wkradała się wilgoć i charakterystyczny zapach mokrej ziemi co przywoływało o dziwo całkiem dobre wspomnienia, w końcu coś odmiennego. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, zmarszczył lekko brwi i przełknął słodką zawartość buzi, podnosząc się powoli z miejsca. Nikogo się nie spodziewał, a rzadko ktoś odwiedzał rodzinę Martel bez zapowiedzi, szczególnie o tej porze. Powoli otworzył drzwi i spojrzał prosto na stojącego przed nimi, przemoczonego co do nitki, Ilye. Nie powinien był się z nim spotykać po śmierci Valeriego, co być może wydawałoby się odrobinę podejrzane, chociaż na pewno wymyśliłby kilka odpowiednich wymówek. N i e p o w i n i e n nawiązywać z nim bliżej relacji, bo to bolało jeszcze bardziej. Było tak wiele powodów, żeby się odsunąć, zamiast jeszcze bardziej zbliżać, w końcu to on, Etienne był wszystkiemu winien i nieważne czy również przeżywał żałobę po stracie kolegi, nie mówiąc już o wyrzutach sumienia i szoku, gdy zdawał sobie sprawę, że przecież jest mordercą, bo przecież nie chodziło o niego. Ilya i jego rodzina byli tymi, którzy przeżywali piekło i to przez niego i nawet nie mieli o tym pojęcia, a Etienne był zbyt dużym tchórzem, żeby się przyznać. Nie zasługiwał na bliskość Ilya, ale nie potrafił mu też odmówić. Nie potrafił go odtrącić i nie zgodzić się na wszystko, co ten by chciał. Był mu to winny, a poza tym… podobało mu się to, nawet jeżeli potem nienawidził się podwójnie.
Dlatego właśnie nie odsunął go od siebie i zamiast myśleć o tym, żeby go nie całować, myślał o tym, aby nie zobaczyli ich sąsiedzi, nawet jeżeli trochę go to wszystko zaskoczyło. Automatycznie ułożył dłonie na jego biodrach, zaciskając palce na mokrych fragmenty odzieży, przymykając oczy i oddając pocałunek z cichym pomrukiem… no właśnie czego? Zadowolenia? Zaskoczenia? Niepewności? Pociągnął go za sobą, trochę na oślep, na korytarz, drzwi popychając niedbale stopą, aby się za nimi zatrzasnęły.
Jesteś cały przemoczony 一 szepnął, kiedy oderwał się na chwilę od jego miękkich ust, a dłonią zawędrował w międzyczasie na ociekające kroplami deszczu kosmyki jego włosów. Nawet nie był pewien kiedy Ilya naparł na niego swoim ciałem, dociskając do ściany. A może to on go przyciągnął? Błądził odrobinę rozmarzonym, trochę zatroskanym i nieco wystraszonym, spojrzeniem po jego twarzy. Oddychał szybciej, w ustach dalej czując smak czekolady i czegoś jeszcze: dymu papierosowego i piwa.

Ilya Vasin
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Tonął i nieudolnie próbował trzymać się powierzchni. Przez długie tygodnie nie posiadał stałego gruntu pod nogami, starając się przetrwać na pojedynczych chwilach pozwalających na złapanie oddechu. Przychodziły chaotycznie, niespodziewanie i czasami dawały mu wrażenie stabilizacji na dłuższą chwilę, by ponownie wyrwać mu tlen z płuc przy następnej fali przypominającej mu jak źle tak naprawdę z nim było. Zdarzało mu się oddychać dzięki krążących we krwi procentach, łapiąc się zapomnienia w zamglonym umyśle odsuwającym w nicość nawet jego własne imię, innym razem potrzebował czegoś mocniejszego, a w takie wieczory jak teraz szukał wsparcia w ludziach. I to konkretnie tej osobie, z którą znalazł wspólny język, która zdawała się rozumieć go lepiej od większości, która także wydawała się być niezdolna do pozbierania się po wydarzeniach minionego miesiąca. W gorszych momentach poszukiwał u niego wsparcia, oferując to samo w zamian. Zapomnienie o bólu i pustce, o gryzącej wierze w niesprawiedliwość losu, o tym że nic nie wróciło do normy od kiedy Valeri przestał oddychać.
Niektórzy dali radę ruszyć do przodu. Niektórzy uparcie próbowali zachowywać pozory i był to główny powód, dla którego Ilya omijał dom rodzinny, kiedy potrzebował chwili zrozumienia. Zarówno matka jak i ojczym starali się być silni dla niego i reszty świata, karmiąc się fałszem i wstrzymując łzy, chowając się pod maskami, które tylko pogarszały sprawę. Ilya chciał zobaczyć jak rozpadają się na kawałki. Chciał zobaczyć w nich swoje odbicie, dostać zapewnienie, że nie jest jedyną osobą bezpowrotnie odmienioną przez tę tragedię, która przecież spotkała ich wszystkich. W jego oczach nie byli silni, nie byli podporą ani bezpieczną przystanią w najgorszych momentach, ich dom robił za muzeum figur woskowych wypełnione szlochem skrytym pod osłoną nocy i fałszywą akceptacją. Nie było tam dla niego miejsca, na pewno nie dzisiaj, nie w tym stanie.
Trzymając Etienne blisko i przelewając na jego wargi cały zebrany pod powierzchnią żal dał pociągnąć się do środka, zobojętniały na to gdzie tak właściwie się znajdowali. Mógł dać sąsiadom show, egoistycznie nie obchodziło go kto może ich zobaczyć, a raczej nawet nie przeszło mu to przez myśl. Tak jak bez ostrzeżenia podświadomie zdecydował się zająć jego czas, odwrócić jego uwagę od wszelkich innych planów i zwrócić ją na siebie, zbyt przytłoczony własnymi emocjami by zatrzymać się chociaż na chwilę i przemyśleć czy był tam mile widziany. Ciepłe wnętrze domu wyciągnęło z niego dreszcz, uświadamiający mu jak bardzo złym pomysłem było spacerowanie w deszczu przez pół miasta. Urwany kontakt z ustami chłopaka i stwierdzenie przez niego dość oczywistego faktu zmusiły Vasina do pauzy i spojrzenia mu w twarz z przejmującym wrażeniem, że lada chwila rozpadnie się na kawałki.
- Przepraszam - wymamrotał pierwsze co przyszło mu na myśl. Czy za niespodziewane pojawienie się na jego progu, czy za moczenie podłogi w jego korytarzu, Etienne mógł sobie wybrać co bardziej mu pasowało. Po przebiegnięciu wzrokiem po jego mimice twarzy, zatrzymując się dłużej na jego oczach i ustach, z cichym westchnieniem opadł czołem na jego ramię, w procesie jeszcze bardziej mocząc mu koszulkę. Podpierał się na nim częścią swojego ciężaru, korzystając ze stabilizacji oferowanej przez okupowaną przez nich ścianę. Wciąż trzymał jedną dłoń na jego szyi, gładząc kciukiem ciepłą skórę, a drugą ręką objął go w pasie, trzymając go blisko. Potrzebował chwili, wsparcia i chociaż typowo już byłby w procesie wyciągania go z ubrań, to mogło poczekać. Czy raczej musiało poczekać, jako że w tym momencie nie był pewny czy jest a stanie funkcjonować i utrzymać się na własnych nogach.
- Potrzebuję cię - przyznał głosem przytłumionym przez obraną pozycję, zaciskając powieki i odcinając resztę świata. Nie było to trudne, do tego momentu siedział we własnej głowie i jedyne co musiał zrobić to poszerzenie swojej świadomości o obecność przyciśniętego do ściany osiemnastolatka. Jego głównej deski ratunku przed całkowitym zanurzeniem we własnej niedoli.


Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Zachłysnął się powietrzem, zmieszanym z zapachem pokrytej deszczem skóry i kilku innych woni, otaczających ich w tym ciasnym uścisku, Już nie liczyło się to, że ktoś mógł ich zobaczyć, bo Ilya pojawił się tak nieoczekiwanie. W pewnym sensie poczuł moment, dotarł pod jego drzwi z wyczuciem, które zakrawało o jakiś cud. Nieważne. Ważne, że tu był, że Etienne czuł jego bliskość, której w pewnym sensie sam też potrzebował. Nawet jeżeli zjadało go poczucie winy, wgryzając się w jego ciało i duszę agresywniej po każdym ich spotkaniu. W końcu ta bliskość była zupełnie czymś innym od tego, czego ostatnio szukał u nieznajomych. Ilya nie był nieznajomym, co więcej był tym, z którym obecnie nie powinno go łączyć nic więcej. Za każdym razem mówił sobie, że więcej tego nie dopuści, że zrobi lub powie coś, co ich od siebie oddali, a mimo wszystko ciągle kończyli tak samo 一 w swoich objęciach. To było jednocześnie jak błogosławieństwo i tortura.
Jaki był tego powód?
Nie potrafił zrozumieć, chociaż zastanawiał się tak często i tak intensywnie, aż w końcu zaczął od tego uciekać, bo to za dużo. Zdecydowanie ich relacja prześcigała wszystko inne, była jak coś, czego się pożąda, ale i chce się od tego uciec jak najdalej. To go raniło, ale nie potrafił nic z tym zrobić. Za bardzo chciał go wspierać, jakby był do tego zmuszony sytuacją i jakimś długiem, który sobie wyobrażał, co też nie było w porządku. W końcu widział w nim coś więcej, niż poczucie winy, coś więcej niż przejmujący smutek i własną porażkę. Chciałby móc go pocieszać nie tylko z poczucia powinności. Bardzo chciał, żeby nie było między nimi tego ciężaru, o którym wiedział póki co tylko Etienne.
Tylko czy chciał to zmieniać?
Nie, samolubie nie. Przecież gdyby on wiedział kogo tak naprawdę trzyma w ramionach, to by się brzydził. W końcu to właśnie Etienne pozbawił go młodszego brata, kogoś najważniejszego, kogoś, kogo kochał. Czy Ilya nie zasługiwał na prawdę? Owszem, jak nikt inny, a mimo wszystko Martel nie potrafił się zdobyć na odwagę, żeby go uświadomić. To by ich złamało, tak jak nic innego. Dopóki nastolatek mógł tkwić w tej bańce, to to robił, wiedząc jednak gdzieś w głębi, że przecież kiedyś prawda ujrzy światło dzienne. Zawsze tak było.
Czy mógł jednak jeszcze ten raz, być może ostatni, zgarnąć sobie chociaż trochę tej czułości i oddania, jakie okazywał mu Vsin? Czy mógł dać mu chociaż jeszcze przez chwilę to, czego ten tak desperacko u niego poszukiwał?
Jestem tutaj 一 odpowiedział cicho, kierując pusty wzrok na ścianę przed sobą. Zmarszczył brwi w wyrazie zatroskania, kiedy do oczu napłynęły mu łzy. Chciał zapłakać żałośnie nad nim i nad sobą oraz nad Valerim, który z jego winy już nigdy nie zobaczy kolejnego dnia, nie wzruszy się, nie zaśmieje i nie przeżyje kolejnych lat na tym świecie, dzieląc je z najbliższymi.
Odetchnął głęboko, ale nierówno, zarzucając chłopakowi ręce na szyję i obejmując go mocno, przytulając do siebie. Może to jednak nie dziś, może prawda potrzebowała jeszcze chwili. Dziś da mu wszystko, co będzie chciał i czego będzie potrzebował. Nawet jeżeli później pożałuje, nawet jeżeli nie będzie mógł potem spojrzeć na własne odbicie w lustrze.
Zanieś mnie do pokoju 一 powiedział, obejmując udem jego biodro, by nakierować go na to, co wydarzy się dalej i ułatwić zadanie. Chciał mu się oddać, po raz kolejny, i chciał żeby sprawił, że zapomni: że obaj zapomną. Dobrze mu było wśród tych skradzionych czułości, wśród fizycznej bliskości, na którą absolutnie nie zasługiwał i chociaż ciągle myślał o tym, że robi źle, to przeświadczenie, że chociaż w taki sposób pomaga również Ilyowi jakoś to wszystko naprawiało, nawet jeżeli chwilowo.
Pozbył go koszulki, gdy tylko wylądował plecami na swoim łóżku, a potem znowu sięgnął do jego ust, nie przestając obejmować go nogami w pasie. Całował go, jakby jutra miało nie być, bo kto wie, może go nie będzie? Może to ostatnia szansa? Wplótł palce w mokre kosmyki jego włosów i westchnął cicho, prosto w jego wargi, spojrzeniem dosięgając tych drugich zamglonych, smutnych oczu.
Zostań. Kochaj się ze mną Ilya, pragnij mnie bardziej, niż zwykle. Po prostu bądź jeszcze przez kilka chwil, dobrze? 一 Dłońmi objął jego twarz w czułym geście, już sam nie wiedząc czy go wita, czy się z nim żegna. Niezależnie od wszystkiego chciał podarować im kolejną noc, bo tak naprawdę był przeświadczony o tym, że niewiele im zostało.

Ilya Vasin
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Labirynt przytłaczających emocji gęstniał, zaciskał się wkoło niego, utrudniał pozostanie w ruchu, kiedy było to jedynym co mu zostało. Patrzenie w przód, walka o samego siebie, bo minął już miesiąc, a on wciąż czuł się jakby pokonał marne kilka kroków i stałe cofał się po swoich śladach. Przez pierwsze dni szarpany przez ciemne pnącza smutku niczym szmaciana lalka dał się zaciągnąć w najciemniejsze zakątki własnego umysłu, zamknięty na świat zewnętrzny, na wszelkie bodźce i emocje odbiegające od żalu, pustki i cierpienia. Następnie przyszła frustracja niesprawiedliwością świata, złość na własną niemoc i poczucie winy wyrzucające mu, że zrobił za mało, aby obronić go przed niebezpieczeństwem. Nie był na miejscu, by się nim zająć. Nie pilnował go tak jak powinien, nie zadbał o niego dostatecznie dobrze, poniósł porażkę jako starszy brat i nigdy nie zamierzał sobie tego wybaczyć. Jednak możliwość obwinienia kogoś była wystarczająca by rozpalić w nim żywsze odczucia, ułatwić ponowne funkcjonowanie i stanięcie na nogach stabilniej, nawet jeśli dalej oscylował pomiędzy skrajnym smutkiem i złością. Pozwolił sobie poczuć więcej.
Pośród tego wszystkiego Etienne był światełkiem ulgi przebijającym się pomiędzy zacieśnionymi ścianami jego autodestrukcyjnej świadomości. Potrafił chociaż na chwilę oświetlić mu drogę, zdjąć ciężar z barków i pozwolić na błogie zapomnienie. Dał mu ciepło i bliskość, stał się jednym z niewielu stałych elementów jego życia od kiedy spotkali się po raz pierwszy po wypadku, który zmienił wszystko. Nie przewidział, że jedna wspólnie spędzona noc przerodzi się w emocjonalną zależność w chwilach największego kryzysu, że to właśnie w jego ramionach będzie lądował gdy wszystko inne zawiedzie. I nawet teraz, chociaż wzięty z zaskoczenia, Martel bez zbędnych pytań oferował mu to, czego potrzebował w tej chwili najbardziej. Dystrakcję.
Instynktownie potrzymał jego udo przy swoim biodrze i chociaż jeszcze chwilę temu trzymanie się w pionie stanowiło dla niego wyzwanie, wzięcie go w ramiona przyszło praktycznie naturalnie. Muskając chłodnymi wargami jego obojczyk, na wpół po omacku wspiął się z nim po schodach do pokoju, który miał okazję poznać już dostatecznie dobrze by na ślepo dotrzeć na łóżko, po drodze skopując pospiesznie trampki. Podpierając się na łokciach wkoło jego głowy zagubił się w dotyku jego ust, ciasnym uścisku owiniętych wkoło siebie nóg, dźwięku oddechów łapanych pośpiesznie pomiędzy desperackimi pocałunkami. Odsuwał od siebie wszystko, by skupić się tylko na leżącym pod sobą chłopaku, na jego dotyku, zapachu, spojrzeniu zatroskanych oczu skrywających to samo rozgoryczenie jakie odbijało się w jego własnych źrenicach, nawet jeśli żaden nigdy nie będzie w stanie do końca zrozumieć odczuć tego drugiego. Pochylił się, aby przycisnąć wargi do jego czoła, po czym oparł się o nie swoim własnym, przymykając powieki i stykając się z nim nosami.
- Zostanę tak długo jak będziesz mnie chciał - zapewnił cicho w niewielkiej przestrzeni dzielącej ich usta. Nigdzie się nie wybierał. We własnym rozumowaniu nie miał drugiego miejsca, w którym chciałby być tak bardzo jak tutaj. Nie we własnym, pustym mieszkaniu, nie w pozornie zapełnionym domu rodzinnym, gdzie czuł się jeszcze bardziej samotny, nie wśród znajomych spoglądających na niego ze współczuciem i cichym wyrzutem, że jeszcze nie wrócił do normalności. Przycisnął kolejny pocałunek do jego ust, tym razem łagodniej, cieplej, podpierając się kolanami o materac i wsuwając ręce pod jego plecy, aby podnieść się, ciągnąc go za sobą, i posadzić go sobie na udach ściskanych niekomfortowo przez mokry materiał spodni. Nie przerywając pocałunków przebiegł palcami pod materiałem zakrywającym jego tors, czule gładząc opuszkami znajome zaokrąglenia mięśni i ostrzejsze krawędzie wyczuwalnych pod skórą łopatek. Oderwał się tylko na chwilę potrzebną do przeciągnięcia mu koszulki przez głowę, po chwili wracając bezpośrednio do miękkich warg i przeciągając krótkie paznokcie w dół jego klatki piersiowej. Zatrzymał dłoń na jego kroczu, masując je przez materiał spodni i zaczepnie zagryzając jego wargę, kiedy wolna ręka znalazła swoje miejsce na jego pośladku, przytrzymując go stabilniej w miejscu.
Paraliżujący smutek czyhający na krawędziach jego świadomości tymczasowo zniknął z pola widzenia, gdy jedynym co miało dla niego znaczenie stał się Etienne.


Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Nie zasługiwał na Ilya i dotyk jego warg na swoich.
Doskonale w i e d z i a ł, że nie czeka ich wcale szczęśliwe zakończenie i w myślach ciągle powtarzał sobie, że to tylko seks, taki jak z innymi, bez znaczenia; że to tylko jednorazowa, miła przygoda, chwila cielesnej przyjemności i po wszystkim pójdą w swoje strony i więcej się nie spotkają. Z jakiegoś jednak powodu wracali do siebie i znowu kończyli w swoich ramionach. Jeden raz, drugi 一 to można było jeszcze nazwać przelotnym romansem. Kiedy jednak zrobił się z tego raz trzeci, czwarty i kolejny, a Etienne zgubił już rachubę, nie miał pojęcia co o tym tak naprawdę myśleć. To nie tak miało być, nie powinien był dopuszczać go tak blisko, a teraz nie znalazłby w sobie siły, żeby go odrzucić, odmówić mu i zamknąć drzwi przed nosem.
W dużej mierze chodziło o poczucie winy i pewnej powinności względem ilya, jakby w ten sposób chciał jakoś wynagrodzić mu wyrządzone krzywdy i odpokutować za swoje grzechy. Jednak to nie tylko o to chodziło. Nagle ich wspólne chwile stały się również jego ucieczką od codzienności i myśli krążących wokół tego, czego się dopuścił, wokół śmierci Valeriego, której przecież był sprawcą. Czułość z jaką Ilya go traktował i pożądanie oraz zaufanie, jakim go obdarzył działało na niego kojąco. Dawał mu za to własne wsparcie i pocieszenie, potwierdzając że łączy ich jednak coś więcej, nawet jeżeli czuł silną potrzebę, aby się przed tym bronić, głownie dla dobra Ilya. Im bardziej angażował się w tę relację, tym bardziej będzie potem żałował, że dopuścił do siebie tak blisko mordercę własnego brata.
Co zmieni jeszcze jedna noc? Być może nic, a może tylko wszystko pogorszy. Drżał lekko, myśląc jednak tylko o tym, żeby go dotknąć, żeby patrzeć na jego ciało, żeby ich urywane oddechy zmieszały się ze sobą, spojrzenia spotkały i aby mógł znowu zatracić się w jego oczach i poczuć go blisko, jak najbliżej. Dlatego przesuwał dłońmi po jego bokach, palcami sunąć po gładkiej skórze, badając każdy jej fragment z coraz większym podekscytowaniem. Dotknął jego torsu, wyczuwając pod opuszkami palców wypukłości mięśni, a potem odznaczające się obojczyki. Spojrzenie ciemnych oczu wędrowało po twarzy Ilya i chociaż widział cień smutku, który krył się tam dokąd odszedł Valeri, to nie zmieniało faktu że był niesamowicie piękny. Przesunął dłonie wyżej, zatrzymując je na karku chłopaka, palce wplatając częściowo w wilgotne kosmyki jego włosów.
Kącik jego ust uniósł się lekko, gdy usłyszał odpowiedź, chociaż przecież wiedział, że to tak naprawdę tylko puste słowa, obietnica której nie mógł dotrzymać, marzenie, które nigdy się nie spełni. Mógł jednak chociaż przez kilka chwil tkwić w tej ułudzie, w pięknym kłamstwie i udawać, że mieli jakąkolwiek szansę. W końcu wcześniej czy później wszystko się zmieni, a w oczach Vasina zobaczy już tylko rozczarowanie i nienawiść. Nie chciał teraz o tym myśleć, skupiając się na chwili obecnej i trzymając jej kurczowo, nie chcąc, aby minęła. Przesunął delikatnie swoim nosem po boku jego, po czym zamknął delikatnie swoje wargi na jego, musnął nimi kącik jego ust, potem policzek, ostatecznie odrobinę przysuwając do siebie jego twarz, naciskiem dłoni na kark, aby ucałować jego skroń, a potem przymkniętą powiekę. Co więcej mógł mu dać? Nigdy nie zdoła podarować mu więcej, niż od niego zabrał.
Objął go za szyję, gdy chłopak pociągnął go za sobą do siadu i odetchnął głęboko na krótki moment po prostu się do niego przytulając. Zaraz jednak wrócił do jego ust, odwzajemniając każdy pocałunek, jakby nie chciał niczego przegapić, niczego opuścić. Odsunął się tylko na moment, żeby pozwolić zdjąć sobie koszulkę, a gdy materiał opadł na podłogę, dłońmi wrócił do eksplorowania ciała starszego chłopaka.
W tych mokrych spodniach na pewno jest ci… 一 zaczął, szykując się do opuszczenia dłoni, by ewentualnie pomóc mu pozbyć się jeansów, ale zamiast tego poczuł dotyk jego dłoni między swoimi nogami i jęknął cicho, unosząc wzrok na jego twarzy, by spojrzeć mu w oczy, palce zaciskając w tym momencie niekontrolowanie na jego ramieniu i boku szyi. Dreszcz podniecenia przyszedł tak nagle, że przez moment po prostu oddychał nierówno, nie spuszczając z niego wzroku, jakby błagając o więcej.
Potem w końcu sięgnął do rozporka jego spodni, pospiesznie i niecierpliwie, unosząc biodra, żeby ułatwić mu zsunięcie ich, jednocześnie, żeby samemu wydostać się z bawełnianych dresów, co było odrobinę łatwiejsze, więc nie trwało zbyt długo. Zsunął się na bok, zrzucając spodnie i bieliznę ruchem stóp na podłogę, a potem przekręcił się na brzuch i przesunął w stronę brzegu łóżka, aby wsunąć dłoń pod materac w poszukiwaniu prezerwatywy.
Ilya Vasin
Ostatnio zmieniony ndz 08 wrz 2024, 21:57 przez Etienne Martel, łącznie zmieniany 2 razy.
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
treści erotyczne
Spoiler
Polegał na bliskości Etienne jak na powietrzu gwałtownie wypełniającym płuca przy każdym ciężkim oddechu złapanym między pocałunkami. Przepływający po skórze dotyk, ciepło drugiego ciała i obietnica spędzenia następnych kilku chwil w swoich ramionach odciągały go od czarnej dziury jaką stało się jego serce. Zapomnienie było jedynym lekarstwem na ból, jedyną sprawdzoną metodą na odczuwanie czegoś więcej niż przytłaczającego żalu nad wszystkim co być mogło, a już nie miało prawa bytu. Nad niewypowiedzianymi słowami, niespełnionymi obietnicami, niewykonanymi planami. Utknął w miejscu, kiedy reszta świata ruszała do przodu, dostając moment wytchnienia i możliwość postawienia kilku chwiejnych kroków tylko kiedy nie pamiętał. I to samo w sobie niszczyło go od środka. Świadomość, że musiał stłamsić wspomnienia i wyrzucić z głowy osobę stanowiącą fundament jego dotychczasowej egzystencji, tylko aby móc dalej funkcjonować.
By zamiast jednego życia nie stracić dwóch.
Wyrwany z chłopaka dźwięk i głębokie spojrzenie w jego oczy działały niemalże hipnotyzująco, zakotwiczając Vasina w tym momencie, odcinając resztę świata i przyspieszając bicie jego serca. Ciepło rozchodzące się po żyłach, otulające komfortowo jego podbrzusze i uderzające mu prosto do głowy silniej niż jakikolwiek alkohol było uzależniające. Stęsknił się za tym uczuciem, nawet jeśli nie minęło zbyt wiele czasu od ich ostatniego spotkania. Nie potrafił trzymać się z daleka. Martel stał się jego podporą, narkotykiem bez efektów ubocznych, jedynym elementem jego starego życia, który stał się dla niego bliższy niż wcześniej. Nie oczekiwał od niego zakładania maski i dostawał w zamian to samo wsparcie. Pomiędzy splecionymi ciałami znajdowała się bezpieczna przestrzeń na skrajne emocje, bez zbędnych pytań i sztucznych uśmiechów.
- Jest - zgodził się, nawet jeśli do tego momentu nie był do końca świadom własnego dyskomfortu. Odczuwał go jakby z boku, podobnie jak chłodne krople deszczówki spływające mu po karku z przemoczonych kosmyków włosów. Jakby jego własne ciało nie należało do niego, a prawdziwe odczucia skupione były wyłącznie na fragmentach skóry znajdujących się pod palcami Etienne.
Nie potrzebował dodatkowej zachęty do wydostania się z ciężkiego od wody, lepiącego się materiału, nawet jeśli sam proces wymagał odrobinę gimnastyki z obu stron. W końcu reszta ubrań wylądowała obok łóżka. Bez skrępowania, bez wstydu, jakby robili to już setki razy, chociaż Ilya wciąż nie przyzwyczaił się do jego piękna. Do łagodnych linii jego ciała, do mięśni pracujących pod skórą, kiedy przekręcał się na łóżku, do oszałamiającego widoku rozciągniętej na materacu sylwetki. Przysunął się bliżej i oparł się dłońmi po obu stronach jego pleców, pochylając się, by przycisnąć usta do jego barku. Obsypał mokrymi pocałunkami jego łopatki i linię kręgosłupa, gubiąc po drodze kilka skapujących z włosów kropli, prześlizgujących się po skórze Martela na znajdującą się pod nimi pościel. Przesunął się w dół jego ciała, adorując każdy mijany pieprzyk i skubiąc zębami miękką skórę jego pośladka. Trącił nosem jego biodro i przeciągnął dłonią po udzie, by postukać palcami jego łydkę.
- Podnieś się trochę - polecił, gotowy pomóc mu podnieść się na kolana, by dostać lepszy dostęp na znalezienie się między jego nogami. Przygryzając, a następnie muskając językiem wnętrze jego uda, zostawił na jego ciele kilka delikatnych znamion. Lubił myśl, że na ten krótki czas należeli wyłącznie do siebie nawzajem.
Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Znał Iliya wcześniej, nawet jeżeli nie wpadali na siebie zbyt często. Nigdy jednak nie przypuszczał, że połączy ich coś takiego i nie chodziło jedynie o romans, ale również o okoliczności, w jakich się do siebie zbliżyli. Trochę żałował, że musiała wydarzyć się tragedia, aby ich znajomość przerodziła się w coś, w pewnym sensie, pięknego, nawet jeżeli podszytego poczuciem winy ze strony Etienne. Nie potrafił tego zmienić i przyznać się do swojej zbrodni. Nie potrafił, bo nie chciał, żeby Ilya widział go inaczej, niż widział go teraz. Wiedział, że wcześniej czy później prawdopodobnie wszystko się zmieni i bał się tego tak bardzo, że czasami jak patrzył na twarz chłopaka, to głos wiązł mu w gardle i nie tylko z zachwytu, ale i żalu, bo mówił tak wiele, pomijając jednak najważniejsze.
Trwał w tym jednak, dopóki trwać mógł, pozwalając mu na wszystko, oddając się z towarzyszącą temu przyjemnością, bo tak dobrze było czuć go blisko i udawać, że wszystko jest w porządku. Chyba tylko w taki sposób mógł to jakoś przetrwać, a przynajmniej narazie nie widział innego sposobu, chociaż ciężar tajemnicy coraz bardziej go przytłaczał. Miał wrażenie, że gdyby nagle wszystko wyszło na jaw, to jego życie po prostu by się skończyło.
Dlatego uśmiechnął się, czując pocałunki składane na jego karku i miał zamiar uśmiechnąć się jeszcze wiele razy, kierując ten uśmiech właśnie do Ilya. Przekręcił głowę, przytulając policzek do pościeli i zmrużył oczy, wydając z siebie cichy pomruk zadowolenia, kiedy chłopak obsypywał dalszymi pocałunkami jego plecy. Uwielbiał jego dotyk pod każdą postacią i z całą pewnością mógłby przyznać, że mało kto potrafił sprawić mu tak dużą przyjemność. Odetchnął głęboko, czując ugryzienie na pośladku, a chłodne krople wody, lądujące na jego ciepłej skórze tylko potęgowały doznania.
Jedną ręką podparł się na materacu, aby posłusznie unieść biodra, a drugą przekręcił do tyłu, podając Vasinowi opakowanie z prezerwatywą, przytrzymywane dwoma palcami. Nie był pewien czy Ilya je odebrał, czy po prostu wyślizgnęło się z jego wątłego uścisku, kiedy poczuł pieszczotę językiem na udzie i zdusił krótki jęk, starając się opanować drżenie podniecenia, które wprawiało jego ciało w delikatny ruch. Cofnął dłoń, aby i nią się podeprzeć i dopiero wtedy przekręcił głowę i zerknął za siebie, obserwując znajdującego się za nim Iliya. Wyglądał wspaniale, nagi z wilgotną skórą i mokrymi włosami.
Pragnę cię 一 powiedział cicho, po czym przygryzł lekko wargę, nie przejmując się kosmykami ciemnych włosów, które miejscami zachodziły mu na oczy. Widział go dokładnie i to się liczyło. Widział i chciał dalej na niego patrzeć, jak najdłużej się dało. Nie miał pojęcia gdzie to ich zaprowadzi, ale w tej chwili, tej sekundzie, chciał po prostu być blisko niego. Chciał, żeby dotykał jego wypiętych pośladków i ud, żeby zaciskał palce na jego biodrach i żeby go wziął i brał przez najbliższe minuty w taki sposób, jaki lubił.
Mów mi co będziesz robił i jak ci się to podoba 一 poprosił na wydechu, nie za głośno, bo wiedział że głos za bardzo by mu drżał. Jednocześnie chciał to odwlekać i nie mógł się doczekać. Podekscytowanie i potrzeba bliskości rosły z każdą chwilą i chciał to zatrzymać. Chciał j e g o zatrzymać, najdłużej jak się dało. I chociaż tłumaczył to sobie na różne sposoby, to czy ostatecznie nie było to po prostu samolubne? Jaki koszt będzie musiał ponieść? Był tak młody i tak skołowany i pragnął tak wielu rzeczy, że sam za tym nie nadążał. Ledwo łapał oddech, próbując zapanować nad myślami i swoimi uczuciami, zarówno fizycznymi, jak i emocjonalnymi.
Po prostu bądź.
Ilya Vasin
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
treści erotyczne
Spoiler
Łagodny uśmiech przemykał po twarzy Vasina na każdą niekontrolowaną reakcję uciekającą z ciała Etienne. Znajdował w nim swoją radość, potrafił skupić myśli wyłącznie na jego przyjemności i na chwilę zamknął się w ich małym świecie, ignorując resztę otoczenia i problemów, odsuwając emocje dotychczas szargające jego osłabionym sercem. Przez ostatnie tygodnie dane mu było poznać ból, jaki wcześniej widywał tylko na ekranie telewizora, czytał na kartach tragicznych powieści, które mógł później odłożyć na półkę, otrzeć łzy i zapomnieć. Nie był oswojony z cierpieniem i jak na razie nic nie stawało się łatwiejsze. Czy radził sobie z tym zdrowo? Nie. Chłopak wyciągnięty przed nim na pościeli był chwilowym opatrunkiem, łagodził odczucia, co nigdy nie działało na dłuższą metę. Zawsze musiał wrócić po więcej. Spoglądał w jego oczy jak na dno butelki, kolejnego kieliszka, stale chcąc więcej, intensywniej, by odciąć się od swojej świadomości i skupić tylko na nim.
Owiewał oddechem wrażliwą skórę jego uda, muskał ją wargami i skierował się w górę, korzystając z nowej pozycji i wypięcia przez chłopaka bioder. Widząc kątem oka wyciągniętą w swoją stronę dłoń z foliowym kwadracikiem, odebrał od niego gumkę i odłożył ją na później na pościeli obok siebie. Na ten moment miał nieco inne plany.
- Masz mnie - przypomniał, chociaż sam spoglądał na niego z głodem, jakby możliwość dotykania go nie była wystarczająca. - I będziesz mnie miał więcej - dodał, przesuwając nosem po jego pośladku i obsypując go pocałunkami na wskroś. - Dużo więcej - wymamrotał tuż przy skórze z igrającym na ustach uśmiechem. Nie odpowiedział mu wprost, chociaż prośba powędrowała prosto w jego podbrzusze, podsycając płomień przypominający mu o jego własnych potrzebach. Zamiast wyliczyć mu swoje plany werbalnie, przesunął językiem od jego moszny w górę, zahaczając o spięty okrąg mięśni, który szybko znalazł się w centrum jego uwagi. Pogładził dłonią jego łydkę, ostatecznie opierając kciuk na miękkiej skórze w zgięciu kolana i wsunął w niego koniuszek języka, po czym odrobinę się wycofał.
- Będę cię pieprzył językiem, aż zaczniesz się trzęść i prosić o więcej. Chce słyszeć wszystko, skarbie - poinformował go, wolną dłonią obejmując jeden z jego pośladków i lekko zaciskając na nim palce, robiąc sobie więcej miejsca. - Doprowadzasz mnie do szału - westchnął na skraju wytrzymałości przez sam widok wypiętego przed nim Martela. Chciał mieć go więcej, czuć go wszędzie wkoło siebie i nie zwlekał przed ponownym przysunięciem się, aby ostrożnie wrócić do rozluźniania i nawilżania spiętych mięśni. Przygotowywał go w chaotycznym rytmie, przyspieszając i spowalniając, drażniąc wrażliwe fragmenty jego ciała zarówno językiem, zębami, jak i dłonią wędrującą od jego uda po krocze. Ledwo powstrzymywał się przed sięgnięciem między własne nogi, jednak w tej chwili chciał skupić się na nim, wyłącznie na nim i czego mógł w tej chwili potrzebować.
Nie spieszył się, zgodnie z daną obietnicą zamierzał spędzić z nim tak długo, jak było mu dane, korzystając z każdego momentu, by dać im obu szansę na zatracenie się w sobie nawzajem.
Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Nie radził sobie najlepiej z tym, co go spotkało i z tym, co zrobił, bo przecież moneta miała dwie strony. Był zagubiony, chociaż ludzie uciekali w tak ciężkich chwilach w różne sposoby radzenia sobie, a cielesna bliskość była chyba jednym z tych mniej szkodliwych, o ile oczywiście nie była wbrew czyjejś woli. Etienne nie był jednak nikim złym, nawet jeżeli wielu będzie tak o nim myśleć, gdy wszystko się wyda. Tak naprawdę był tylko zagubionym dzieciakiem, którego bezmyślność doprowadziła do tragedii. Momentami czuł, że to niesprawiedliwe. Czemu akurat on? Czemu innym udaje się przejść przez ten okres nastoletnich szaleństw bez poważnych konsekwencji, a akurat on musiał być tym pechowcem, który nieintencjonalnie, przez głupi wypadek, zakończył życie drugiego człowieka i prawdopodobnie zniszczył tym swoje własne.
Żeby tego było mało, dopuścił, bo to przecież były kolejne konsekwencje jego własnych wyborów, do siebie bliżej brata Valeriego i to nie raz, a wiele razy i dalej nie potrafił mu odmówić, chociaż przecież powinien. Czy nie byłoby im wtedy łatwiej? Chociaż na tym etapie nie miał już pomysłu jak mógłby to wszystko naprawić, tym bardziej że tak dobrze było znowu kończyć w jego ramionach czy to po stresującym dniu w szkole lub w pracy, czy tak po prostu bez konkretnego powodu. Chyba potrzebowali się nawzajem.
Ilya wiedział już co lubi Etienne i dawał mu właśnie to wszystko, co sprawiało, że Martel zapominał o całym świecie, nawet jeżeli tylko na jakiś czas. Zacisnął drżące palce na prześcieradle, przyciskając zaróżowiony policzek do materaca, a z jego lekko rozchylonych warg uszedł niekontrolowany jęk, gdy tylko poczuł w sobie język Vasina. Wstrzymywał powietrze, chcąc zapanować nad wewnętrzną przyjemnością, rozlewającą się po jego ciele pod wpływem oralnych pieszczot, przez które zapominał nawet o tym, że przecież potrzebuje oddychać, aby żyć.
Mhm 一 mruknął, przyciskając łokcie do swoich boków, jakby powstrzymywał się, żeby nie zacząć się wiercić, błagając ruchami ciała o więcej pieszczot i większą przyjemność. W końcu odetchnął, kiedy zakręciło mu się lekko w głowie, a jego oddech stał się po tym szybki i chaotyczny, kiedy drażniący jego ciasne miejsce ciepły i wilgotny język poruszał się, pieszcząc go niemalże bez przerwy.
Nie przestawaj… Oh, boże 一 wydusił z siebie, wyciągając dłonie przed siebie i prostując ręce, a głowę chowając w swoich ramionach, by zdusić kilka kolejnych, stosunkowo głośnych stęknięć. Lekkie podgryzanie, pobudzające szczypanie i lizanie naprzemiennie dawały mu tak intensywne doznania, że podniecenie z każdą sekundą gwałtownie wzrastało i miał wrażenie, że twarz pali go, niczym smagana ogniem. Rozprostował palce dłoni, aby następnie zacisnąć je mocno na brzegu materaca. Uniósł głowę, aby odetchnąć chłodniejszym powietrzem i przypadkiem się nie udusić. Odkręcił się trochę, aby móc spojrzeć do tyłu, a jego wargi, zaczerwieniona od gryzienia ich, ponownie lekko się rozchyliły.
Ilya, głębiej, proszę 一 wydusił z siebie łagodnym tonem, drżącym głosem, próbując jednocześnie unormować oddech, co kiepsko mu wychodziło. Zawsze przeżywał każdą pieszczotę wyjątkowo intensywnie i w pewnych momentach nie potrafił panować nad reakcjami ciała do tego stopnia, że to czasami kochankowie musieli przypominać mu żeby oddychał albo przerywać, aby chwilę odpoczął, bo jemu to nawet do głowy nie przychodziło. Czuł jak wali mu serce i jak pracują mięśnie, a po kręgosłupie przesuwają się dreszcze podniecenia. Czasami nie wyobrażał sobie, że mógłby funkcjonować przez dłuższy czas bez takich doznań i bez doprowadzania się do takiego stanu, w jakim właśnie był. To było lepsze od czegokolwiek, co znał.
Ilya Vasin
Ostatnio zmieniony ndz 08 wrz 2024, 21:57 przez Etienne Martel, łącznie zmieniany 1 raz.
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
treści erotyczne
Spoiler
Nie chciał wracać na ziemię. Splątany z Etienne zarówno cieleśnie jak i emocjonalnie, oddając mu całego siebie, fruwał daleko ponad problemami czyhającymi na niego gdzieś na dole. Spędzając dni na poszukiwaniach głębszego sensu życia miotał się i gubił, ostatecznie odnajdując się właśnie w jego łóżku. Lub swoim, ale zawsze w jego objęciach, gdzie znajdował swoje miejsce chociaż na jedną noc czy kilka godzin, które były im dane. Nie wiedział jak poradziłby sobie bez niego. Czy w ogóle by sobie poradził. Bez drogi ucieczki, bez wsparcia w walce z niesprawiedliwością losu znalazłby inną metodę by zapomnieć i ta historia już dla wielu kończyła się tragiczne. Wesołe tabletki, przypudrowane nosy i toczące się po podłodze butelki nigdy nie kusiły go do tego stopnia, by związać się z nimi na resztę życia, jednak majaczyły gdzieś na skraju jego świadomości za każdym razem, gdy życie wydawało się odrobinę zbyt trudne. I za każdym razem odganiał je, biegnąć na oślep w ramiona Martela.
Łamiący się głos wypiętego na łóżku chłopaka stanowił muzykę dla jego uszu, sięgając głęboko i podnosząc poziom jego podniecenia odrobinę bardziej z każdym dźwiękiem. Świat wirował mu pod zamkniętymi powiekami przy każdym ciężkim oddechu, jęku, złamanej prośbie wymamrotanej tym słodkim jak miód głosem i nie miał najmniejszych oporów przed spełnieniem każdej z nich. Wyczuwał pod palcami drżenie mięśni ud przy głębszych pchnięciach językiem w jego wnętrze, jedynie zachęcany do zapewniania mu większej przyjemności, do doprowadzania go na skraj, by rozpadał się pod jego ustami na kawałki i pociągnął go za sobą w miejsce, gdzie istniała tylko przyjemność.
Owiał ciepłym oddechem wilgotny okrąg mięśni i skubnął zębami pośladek, który przytrzymywał dłonią, podnosząc się na kolanach. Zostawił kilka mokrych pocałunków na jego lędźwiach, sięgając po porzuconą wcześniej prezerwatywę.
- Mówisz masz - sapnął, podziwiając jego sylwetkę z rosnącym pragnieniem. Etienne zawracał mu w głowie za każdym razem, kiedy miał okazję mieć go przed oczami. Jeszcze wcześniej, w poprzednim życiu, nie mógł zaprzeczyć skradania ukradkowych spojrzeń w jego stronę, kręcenia się w jego okolicy podczas grupowych spotkań i uśmiechów znad butelki piwa, kiedy mijali się na imprezach. Wtedy za nic nie spodziewałby się, że to właśnie z nim wpadnie z ten wir emocji, autodestrukcji i prób wzajemnego utrzymania się na powierzchni. Oboje byli w tym układzie samolubni na swój własny sposób i dzięki temu miał on prawo bytu. Każdy z nich miał coś dla siebie, jednocześnie oddając samego siebie i razem mogli dać sobie możliwość oddechu, chociaż przez chwilę, bez ciężaru życia dociskającego klatkę piersiową.
- Mów do mnie, skarbie. Chcę wiedzieć jak się czujesz - poinformował go, wsuwając gumkę z cichym syknięciem na dotyk własnej ręki wkoło wrażliwego członka. Pogładził boki chłopaka i przytrzymując jego biodro, ustawił się wygodniej na kolanach za nim i nakierował się, aby ostrożnie zacząć w niego wchodzić, masując kciukiem dół jego pleców. Zacisnął zęby, wypuszczając nosem urwany oddech i powstrzymując się przed zbyt gwałtownymi ruchami, dopóki Martel nie da mu zielonego światła.
Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Czuł się jak siódmym niebie. W takich chwilach zapominał o wszystkim co złe, skupiając się na przyjemności, płynącej ze zbliżenia. Ze wszystkiego, z szerokiej gamy ekscytujących doznań, które otrzymywał od starszego chłopaka tak ochoczo. Nie potrafiłby wyrazić słowami jak dobrze mu było pod wpływem tych pieszczot. Nie pamiętał już kiedy po raz pierwszy spojrzał na Ilya inaczej, kiedy zapragnął mieć go bliżej. Pewne już dawno zdał sobie sprawę, że chłopak jest w jego typie, w końcu był wyjątkowo atrakcyjny, ale długo nie sądził, że mogłoby dojść między nimi do czegoś więcej. Zawsze był taki odległy, zresztą do niedawna Etienne miał poczucie, że przecież jest starszy i dojrzalszy i co mógłby widzieć w takim smarkaczu, jak on. Wydawał się poza jego zasięgiem.
Ich pierwszy pocałunek był jak magiczne rozbicie bariery, która być może była jedynie w głowie Martela. Potem wszystko przyspieszyło i już nawet nie miał pojęcia ile razy kończyli w swoich objęciach, dając sobie wsparcie w najbardziej intymny sposób. Coraz częściej łapał się na tym, że dużo o nim myśli i czasami wyczekuje wręcz wiadomości od niego, coraz częściej samemu proponując spotkanie i kolejne zbliżenie. Coraz więcej ze sobą rozmawiali, mówiąc o swoich lękach i pragnieniach, będąc dla siebie coraz większym wsparciem. Zawsze miał wyrzuty sumienia, że nie mówi mu prawdy, ale być może były one jeszcze zbyt słabe, aby doszedł do wniosku, że nie może dłużej tego ciągnąć. Nie powinien. Był samolubny. nawet bardziej, niż by się o to podejrzewał. Myśli, że Ilya nie powinien ufać tak bardzo komuś takiego, jak on, były silne i wręcz paraliżujące, dlatego zawsze szybko je od siebie odsuwał, bo chciał kolejnych wspólnych chwil, bo za bardzo go to kusiło, było zbyt przyjemne, zbyt uzależniające.
Wiedział, że to złe i coraz częściej miał siebie za okropną osobę. Brnął w to jednak coraz dalej i coraz głębiej i był już prawie pewien, że gdyby nawet postanowił się teraz odwrócić i z tego wyjść, to nie znalazłby drogi powrotnej. Ilya stał się nagle lekiem na całe zło, nawet to, które Etienne mu robił, jakby wpadł w błędne koło. Pewnie właśnie tak było. Pocieszała go myśl, że przecież Ilya też coś z tego ma, nawet jeżeli gdyby tylko wiedział prawdę, to na pewno nie chciałby się z nim zadawać. Póki co ciągnął to jednak, biorąc, ale i dając z siebie naprawdę wiele. Co jakiś czas kładł się w obcych łóżkach i ramionach, ale z nikim nie był tak blisko, jak z Vasinem, chociaż to on był tym, z którym powinien być najmniej, właściwie wcale nie powinien z nim być.
A jednak rzeczywistość wyglądała inaczej.

Mhm 一 mruknął pod nosem, nie potrafiąc znaleźć lepszej odpowiedzi. Próbował przebić się myślami przez natłok cielesnych doznań, co zawsze było dla niego niezwykle trudne. Ilya pewnie dobrze już o tym wiedział i być może dlatego zachęcał go jednak do mówienia, aby nie odlatywał zbyt daleko, tak jak podczas ich drugiego albo trzeciego zbliżenia, kiedy Etienne prawie zemdlał, wstrzymując powietrze zdecydowanie zbyt długo. Starał się trochę lepiej to kontrolować, ale często dalej się zapominał, tym bardziej jeżeli ktoś wiedział, co lubi i właśnie to mu dawał. Nic nie mógł poradzić na to, że odczuwa przyjemność tak mocno, tak intensywnie. Bywał głośny, ale wtedy przynajmniej było wiadomo, że łapie powietrze w płuca, gorzej gdy milczał, tonąc w ekstazie i zapominając nawet o potrzebnych do życia, naturalnych odruchach. W takich przypadkach sam nie wiedział czy jego własne ciało było jego przyjacielem, bo to było tak cholernie przyjemne, czy może wrogiem, bo sabotowało samo siebie.
Dobrze 一 odparł na wydechu, łapiąc się tej krótkiej przerwy, aby doprowadzić się do względnego porządku i dostarczyć sobie tlenu, uspokajając odrobinę szaleńczo rozedrgane serce. Trochę go to wręcz przeraziło, bo to w końcu dopiero początek. Zaraz jednak o tym pewnie zapomni, gdy tylko… No właśnie. Podniósł powoli tułów, opierając się na wyprostowanych w łokciach rękach, rozstawiając lekko palce, aby stabilniej się w takiej pozycji utrzymać. Jęknął i opuścił głowę, ściągać łopatki, gdy poczuł nacisk na wrażliwe miejsce, a potem wypełniającą jego wnętrze, twardą męskość Vasina. Nacisk na wrażliwe mięśnie i wewnętrzne ścianki był tak przyjemny, że puls ponownie skoczył. Dzięki temu, że wcześniej się rozluźnił, a Ilya zadbał o nawilżenie, prawie nie czuł dyskomfortu podczas pierwszego pchnięcia, a nawet jeżeli to tylko przez krótką chwilę, która odeszła zaraz w zapomnienie, kiedy biodra kochanka docisnęły się do jego pośladków.
Oh, boże… 一 jęknął i nabrał głośno powietrze w płuca, stękając, gdy je wydychał. Przypomniał sobie o mówieniu, ale przez chwilę nie potrafił dokładniej skupić myśli. Oderwał dłonie od materaca i leżącej na nim pościeli, po czym wygiął plecy, by przekręcić głowę i musnąć wargami linię szczęki Vasina.
To jest takie, kurwa, przyjemne. Pieprz mnie mocno, tak jak lubię 一 szepnął, wykręcając rękę i zaciskając ją na tej, którą Ilya opierał na jego plecach. Znowu pochylił się, podpierając narazie tylko jedną ręką, biodrami wykonując kilka ruchów, najpierw okrężnych, a potem w przód i w tył, nabijając się na niego stopniowo coraz szybciej z towarzyszącymi temu, coraz głośniejszymi, jękami.
Ilya Vasin
Ostatnio zmieniony ndz 08 wrz 2024, 21:57 przez Etienne Martel, łącznie zmieniany 1 raz.
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
treści erotyczne
Spoiler
Każdy następny oddech uciekający spomiędzy nieznacznie opuchniętych warg, chociaż płytki, uświadamiał mu, że żyje. Zbyt często o tym fakcie zapominał, bądź aktywnie dążył do zmiany tego stanu rzeczy, chociaż nigdy nie przekraczał pewnej granicy. Funkcjonował jako pusta skorupa, wrak starego siebie, wędrując pomiędzy momentami pozornej normalności. I chociaż motywacje pchające ich do wspólnego łóżka nie były do końca normalne, to właśnie tutaj znajdował siebie. Łapał się chęci brania następnych urwanych oddechów, czucia pod palcami miękkiej skóry, oddawania Etienne całego siebie, a żeby to zrobić musiał na chwilę odżyć. Odkopać te fragmenty, które na co dzień nie widziały już sensu życia i pozwolić sobie na odczuwanie przyjemności.
Bo przyjemność była dokładnie tym, co motywowało każdy jego ruch. Gładził plecy chłopaka, zaciskał palce na jego biodrze, chłonął każde jego westchnienie, każde słowo, a zwłaszcza te urwane, kiedy tracił oddech przez nadmiar wrażeń. Pochylił się nad nim niżej, z głębokim pomrukiem wchodząc w niego do końca i przymykając oczy, kiedy poczuł dotyk warg i ciepły oddech owiewający bok jego twarzy. Chciał się w nim zatracić, by nie istniało nic innego poza jego bliskością i każdym pomniejszym gestem uziemiającym go w aktualnym momencie. Palce zamknięte na jego ręce, fantomowe odbicie jego ust na skórze, pełne zaufanie jakim go darzył i wypowiedziana cicho prośba, nie było nikogo kto byłby mu w tej chwili bliższy. Zarówno fizycznie jak i emocjonalnie, widział w nim podporę, ucieczkę, bezpieczną przystań, do której dążył cały czas, nawet nieświadomie. Chciał zrobić dla niego wszystko, czego tylko chciał.
Jeśli werbalne zachęty nie były wystarczające, niecierpliwe kręcenie biodrami zmusiło go do podjęcia rozpoczętego przez Martela rytmu i ostrożne pchnięcie. Raz, drugi, by dać mu jeszcze chwilę na oswojenie się, po czym wedle życzenia włożył w pchnięcia trochę więcej siły. Każdemu ruchowi towarzyszyła oszałamiająca fala przyjemności rozlewająca się w jego ciele, kolejne pchnięcia przyprawiały go o zawroty głowy i jedyne czego chciał to mieć go bliżej, czuć go wkoło siebie intensywniej, doprowadzić go na skraj wytrzymałości i przez chociaż chwilę być z nim jednością.
Wolną dłoń przesunął między jego łopatki, aby naciskiem zachęcić go do położenia się na łóżku, zostawiając w górze jedynie biodra, za to zwolnioną z roli podpórki rękę pociągnął w tył i przytrzymał ją w dole jego pleców, zaciskając palce na jego nadgarstku. Mieszające się ze sobą płytkie oddechy i westchnienia wypełniały pokój, podnosząc temperaturę zarówno wkoło, jako i wewnątrz nich. Ilya czuł pod opuszkami palców rozgrzaną skórę wygiętego przed sobą sobą chłopaka, wodząc zamglonym wzrokiem po drobnych kropelkach potu zbierających się na jego plecach. Przyciskając go do materaca pochylił się nad nim i równolegle z kilkoma głębszymi pchnięciami w jego wnętrze przebiegł językiem po jego plecach do karku, zbierając słoną ciecz i lekko zaciskając zęby na wrażliwej skórze pod wilgotnymi kosmykami włosów. Ponownie podnosząc się do pionu puścił jego nadgarstek i objął go w pasie, ciągnąc za sobą w górę, aż jego plecy nie przylgnęły do jego klatki piersiowej. Dostosował ruchy bioder do nowej pozycji, by trafiać dokładnie tam gdzie chciał. Obsypując mokrymi pocałunkami jego bark, jedną dłonią zawędrował w górę jego torsu, po drodze zaczepiając paznokciami jego sutki, i objął jego szyję, dociskając do jego skóry chłodny metal zdobiących jego palce pierścionków. Drugą dłonią poluźnił chwyt wkoło jego brzucha, by zsunąć ją niżej i zamknąć palce wkoło jego twardego członka, zrównując ruchy nadgarstka do rytmu w jakim stale wchodził w jego wnętrze. Etienne był w tej chwili całym jego światem. Chciał usłyszeć jego krzyk.
Etienne Martel
18 lat/a 176 cm
dziś zatańczę w twoim oku
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Na jawie się czuję jak we śnie. Proszę cię, zabierz stąd, weź mnie. Widzę cię wszędzie.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Płytki, urywany oddech to za mało. Spojrzenie uciekające niekontrolowanie w bok lub wbite, bez skupiania się na czymkolwiek, przed siebie to również za mało. Chciał go widzieć, chciał mu coś powiedzieć, ale nie był w stanie nawet się poruszyć, całkowicie i niepodważalnie oddając się mu ciałem, umysłem i duszą. Ilya mógłby z nim zrobić teraz wszystko, co tylko by chciał; mógłby dalej wsuwać się w niego głęboko, dociskając do materaca, mógłby wykręcić jego rękę mocniej i mógłby z powodzeniem wbić mu nóż w plecy, a Martelowi nawet przez myśl by nie przeszło, aby zaprotestować.
   Zatracił się, zaufał mu, chociaż jednocześnie karmił go zatajaniem prawdy, co chyba było kłamstwem, a przynajmniej w pewnym sensie. ilya nie powinien był więc odwzajemniać tego zaufania. Gdyby tylko wiedział, to już by go tak nie dotykał i nie całował, to już by o nim w ten sposób nie myślał. Jak bolesna będzie utrata tego wszystkiego? Jak daleko zaszła ich relacja w oczach i w sercu Etienne? Jak bardzo różniła się od wszystkich innych, które częściowo rozwijane były przez łóżko. Częściowo lub tylko tak. Z Ilya było inaczej i to już od samego początku, więc sam nie wiedział jakim cudem łudził się, że to minie, przeleci zupełnie jak wiele innych przygód w jego krótkim życiu.
   To nie tylko nie minęło, ale i przekształciło się w przyjaźń, która nie miała prawa bytu. Dwóch chłopców, którzy wbrew przeciwnościom zostali wsparciem dla siebie nawzajem, chociaż zaledwie chwiejny krok dzielił ich od katastrofy. Trudno było obwiniać o cokolwiek Ilya, skoro absolutnie nie miał pojęcia w co się pakował. Za to Etienne, on już tak wiele razy wybrał źle i w dalszym ciągu nie uczył się na błędach. Brnął w ciemność po omacku, jakby jego wolą wcale nie było przetrwanie, tylko destrukcja. Każdy cofnąłby się do światła, aby doskonale widzieć dokąd kroczy i świadomie wybierać tak, aby życie układać w całość, a nie rozrzucać jego kawałki na oślep, będąc bliżej jedynie chaosu i związanej z nim dezorientacji, prowadzącej do bezsilności i ostatecznie po prostu cierpienia zarówno jego samego, jak i jego bliskich. Kto tak robi?
   Czy był niespełna rozumu?
   Czy podświadomie dążył do zadawania sobie tylko coraz większego bólu?
   Czy kiedykolwiek się opamięta?
   Nie doszedł nawet do zadawania sobie takich i podobnych pytań, nie mówiąc o znalezieniu na nie pewnych odpowiedzi. Za dużo się działo i za mało osób go wspierało, ale to głównie z jego wyboru, bo coraz więcej rzeczy utrzymywał w tajemnicy, nie mówiąc o nich nawet Betty. To nie było rozsądne, chociaż właśnie tak Etienne teraz żył. Prawie nic, co robił, nie było rozsądne, odpowiedzialne i moralne, nie mówiąc już o ogarnianiu szkoły, podczas gdy ostatnia klasa szkoły średniej dobiegała końca. Większość jego rówieśników czekała na odpowiedzi z uczelni, do których aplikowali, a on nawet już nie pamiętał dokładnie gdzie i na co starał się dostać.
   Były jednak ulotne chwile, zupełnie jak właśnie ta, dzięki którym odzyskiwał grunt pod trzęsącymi się nogami, kiedy przyjemność dawała mu poczucie, że życie może wcale nie jest takie złe. Kiedy kolana wbijały mu się w materac, kiedy policzek przylgnął do świeżej pościeli, a kosmyki włosów opadły na zarumienioną twarz, kiedy wydał z siebie kolejny niekontrolowany jęk, a razem z wydychanym powietrzem wymykały się spomiędzy jego warg kolejne stęknięcia. To wtedy właśnie było dobrze. Dłoń zaciskająca się na jego nadgarstku, przyciskając rękę do dołu pleców była jak kajdany, który trzymały go w tym momencie w ryzach, dzięki którym sprowadzany zostawał do tego wspaniałego momentu, nie musząc zmagać się z całą resztą. Chciałby zostać w tej chwili już na zawsze, kołysząc się pod wpływem głębokich, mocnych pchnięć, raz po raz przynoszących mu coraz większą przyjemność.
   Pomruki aprobaty, mogły upewnić Vasina, że jego oralne pieszczoty i podgryzanie spotyka się z wyraźną aprobatą. Nastolatek opuścił powieki i przez chwilę delektował się nowym doznaniem, które sprawiło, że dreszcz gwałtownego podniecenia wstrząsnął jego ciałem i gdy został podciągnięty do tyłu, nie powstrzymywał już głośniejszych reakcji, mając wrażenie, że w każdej chwili może dojść, bo wydawało mu się, że po prostu dłużej tego nie wytrzyma. Spełnienie jednak jeszcze nie nadchodziło, a on przytulił się do torsu Ilya i przekręcił głowę, by spojrzeć na niego spod przymrużonych powiek. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił. Przełknął tylko ślinę, która z trudem przepłynęła przez zaciśnięte gardło, na którym czuł odciskające się pierścienie. Zdążył tylko pomyśleć, że starszy chłopak jest niesamowicie przystojny i że ma szczęście, że zwrócił na niego uwagę, a potem poczuł oplatające jego członka palce i drgnął kilka razy gwałtowniej, odchylając głowę, którą uderzył o ramię bruneta. Krzyknął przy tym kilka razy, zaciskając własne dłonie na jego przedramieniu, dochodząc, gęstą perłową wydzieliną zdobiąc jego zręczne palce.
   一 Nie przerywaj. Teraz ty. 一 Te słowa ledwo z siebie wyrzucił. nawet nie próbując zapanować nad drżeniem ud i mięśni brzucha po tak intensywnym doznaniu. 一 Chcę cię jeszcze czuć 一 dodał, rozluźniając powoli uścisk, by unieść jedną z dłoni i dotknąć palcami policzka Rosjanina. Był idealny i być może mógłby dostrzec w spojrzeniu lub cieniu uśmiechu Etienne właśnie zalążek takiej myśli.
   Idealny.
Ilya Vasin
Ostatnio zmieniony ndz 08 wrz 2024, 21:57 przez Etienne Martel, łącznie zmieniany 1 raz.
21 lat/a 182 cm
operator dźwięku w Orpheum Theatre
Awatar użytkownika
ABOUT ME
When you hurt under the surface like troubled water running cold
Well, time can heal, but this won't
Przyjezdn*
Trigger Warning
treści erotyczne
Spoiler
Tępy ból w spiętych mięśniach uparcie przypominał mu o rzeczywistości, o tu i teraz istniejącym pod zasłoną przejmującej błogości. Każdym ruchem i dzielonym dotykiem z coraz większą desperacją uciekał od swojego ciała fizycznego, od całego szeroko pojętego "ja", by dać priorytet tym częścią siebie, które tworzyły jedność z Martelem, wędrowały po jego skórze, trzymały go blisko. Reszta świata mogła nie istnieć, odejść w zapomnienie i zostawić tylko dwa związane ze sobą ciała i dusze, znajdujące w sobie ukojenie. To, czego dokładnie, należało już tylko do nich, tymczasowo odłożone na bok, bo nie miało miejsca w przestrzeni pomiędzy wilgotną od potu skórą. Przyciskając sobie młodszego chłopaka do piersi odrzucał wszystko leżące mu na sercu w chwilach większej klarowności, pozwalał by rozległa pustka wypełniła się nim, tylko nim. Dźwiękiem jego głosu, ruchem jabłka Adama, które czuł pod palcami, bezwładnością z jaką opadał na jego ramię, dając mu zaufanie, na które nigdy nie zasłużył.
Znaleźli się tam przypadkowo. Cała ich droga przypominała potykanie się w ciemności ramię w ramię i od momentu pierwszej próby znalezienia podpory przed upadkiem w drugiej osobie funkcjonowali w ten sposób, nie znając innej metody przetrwania. Przynajmniej Ilya nie znał. Tłumienie zmysłów używkami było ruletką, mogło tymczasowo uciszyć jego zagubienie i smutek, bądź wpakować go w jeszcze większą dziurę i zmusić go wygrzebania się z niej centymetr po centymetrze bez zewnętrznej pomocy. Szczere rozmowy nie działały, kiedy nikt wkoło niego nie wydawał się ich odwzajemniać, a zdrowe i zalecane metody radzenia sobie w trudnych chwilach dawały radę wyłącznie pogorszyć jego i tak grobowy humor.
Tonął.
We wszystkim co mu się wydarzyło, we wszystkim co sam zrobił, bez wsparcia i umiejętności potrzebnych do utrzymania się na powierzchni. I tutaj pojawiał się Etienne. Jego ratunek, ciepła dłoń i zrozumienie w urokliwych oczach, wyciągające go na brzeg chociaż na krótką chwilę do złapania oddechu. Ciężkiego, nierównego, uciekającego spomiędzy jego warg by owiewać szyję chłopaka, gdy słuchał i czuł jak ten dochodzi w jego rękach. Jęknął przy jego uchu, przebodźcowany widokiem, dźwiękami i czuciem go cały czas wkoło siebie i na sobie i chciał by ten moment nigdy nie dobiegał końca. Wypuszczając jego członka w z dłoni objął go w pasie i przycisnął bliżej siebie, jeśli było to fizycznie możliwe, z każdym ruchem bioder oddając się coraz bardziej rozkoszy przepływającej przez jego ciało.
Szeptał ciche zapewnienia, że da mu wszystko czego chciał, że był wszystkim czego sam chciał, jak bardzo był dla niego perfekcyjny, chociaż wszelkie słowa zlewały się w nieskładny ciąg pomruków i urwanych oddechów. Przytulił twarz do jego palców, przechylając się, by przycisnąć wargi do wnętrza jego dłoni, kiedy po słowach zachęty wchodził głęboko w jego drżące ciało. Szybkie ruchy przepchnięte przez protestujące mięśnie doprowadziły go na skraj i z imieniem chłopaka na ustach doszedł w jego wnętrzu, trzymając ich oboje w pionie, gdy fale przyjemności wyciągały z niego ostatnie spazmatyczne ruchy. W następnej chwili wysunął się z niego i zabrał rękę z jego szyi, próbując złapać oddech, po czym przechylił się na bok, by opaść bez sił na pościel, ciągnąc Etienne ze sobą. Na wpół świadomie związał i zrzucił z łóżka już zbędną prezerwatywę, nie pozwalając by tak trywialne rzeczy wyrwały go z tak wyczekiwanej chwili całkowitej ciszy. Nie tej z otoczenia, dźwięki świata zewnętrznego dochodzące zza okna, szelest pościeli i oddech Martela były mile widziane, zupełnie jak całkowita pustka w przepalonym przyjemnością umyśle. Przycisnął wargi do barku leżącego obok chłopaka, ponownie go obejmując, chociaż tym razem luźniej, delikatniej, kręcąc palcami bezsensowne wzorki na jego skórze i zwyczajnie pozwalając sobie egzystować.
- Jak się czujesz? - spytał cicho, nie chcąc zbyt gwałtownie przerywać sielankowej chwili spokoju. Mieli ich w końcu tak niewiele.
Etienne Martel
ODPOWIEDZ

Wróć do „211”