15.03 — Witamy Was w nowej, wiosennej odsłonie Crescent Dream! Odświeżeniu uległ nie tylko styl forum, ale i skład administracyjny, o czym przeczytacie w najnowszym ogłoszeniu! Przypominamy także o konieczności twardego resetu (Windows: Ctrl + F5, Mac: Command (⌘) + Shift + R, przełączenie między wersją desktopową i mobilną na telefonie), aby wszystkie zmiany działały prawidłowo.
23.02 – Na forum pojawiło się nowe ogłoszenie z kilkoma ważnymi informacjami. Prosimy, żebyście się z nim zapoznali.
2.02 — Bayou Sauvage od tygodni spowija niepokój. To, co zaczęło się jako pojedyncze doniesienia o zaginionych zwierzętach, szybko przerodziło się w coś znacznie większego. Dołącz do grupy poszukiwawczej i weź udział w polowaniu na Rougarou!
You wanna keep me as forever But it was just all a game
2nd
I can no longer shop happily
Tak, jak obiecał Indigo, gdy tylko przyszedł weekend i miał wolne, zabrał go na zakupy do galerii handlowej. Domyślał się, że skoro mieli taką listę zakupów, to przyjdzie im tam spędzić pół dnia. Nie uśmiechało mu się to, bo nie lubił chodzić po sklepach. Sam nie przykładał wagi do tego, w co się ubierał i zazwyczaj zakładał jakąś gładką koszulkę i jeansy, a jak było zimno, to zakładał flanelkę albo bluzę i miał wywalone. Poza tym i tak większość czasu spędzał w mundurze. Nie chadzał też na imprezy, ani nie spotykał się za często ze znajomymi, więc nie potrzebował jakichś eleganckich ubrań. Miał jeden garniak na wypadek pogrzebu albo wesela i to by było na tyle. Pamiętał za to, że Indigo, zanim poszedł siedzieć, to lubił sobie eksperymentować z modą i coś czuł, że to się nie zmieniło. Na szczęście było coś takiego jak wyprzedaże i wierzył, że to głównie nimi młodszy będzie się interesował. Co prawda, umówili się, że ten mu odda za te zakupy, ale jeśli teraz wyda za dużo, to nie będą po prostu mieć na inne, ważniejsze rzeczy. Jak chociażby na lekarza, bo już następnego dnia zorientował się, gdzie najlepiej się zwrócić z anemią i jakie badania porobić. Niestety nie dało się tego załatwić od ręki i wizytę udało się umówić dopiero pod koniec miesiąca. Akurat na tym nie miał zamiaru mu żałować i jeśli trzeba było przyjrzeć się jego zdrowiu, to nie było rady. Zakupy chciał załatwić w pierwszej części dnia, licząc na to, że nie będzie za dużo ludzi. Nie znosił tłumów i jak tylko mógł, to ich unikał. Co prawda, w centrum handlowym w okresie, gdy nie było żadnych świąt, nie było aż tak źle, ale i tak wolałby mieć to jak najszybciej za sobą. Przez te kilka dni, odkąd Emelle u niego zamieszkał, nie budził chłopaka z rana, bo nie widział takiej potrzeby. W tym tygodniu miał służby od rana, więc wstawał bardzo wcześnie. Rano zostawiał mu tylko parę groszy, jakby ten musiał coś pilnie kupić. Tego dnia jednak obudził go koło ósmej, bo galeria była czynna od dziesiątej. Kazał mu się zwlec z łóżka i pójść pod prysznic. Sam wcześniej się ogarnął, więc w międzyczasie, gdy Indigo się szykował, przygotował dla nich na śniadanie jajka z bekonem i tosty. Po tym, jak zjedli, posiedzieli jeszcze chwilę przed telewizorem, ale w końcu zebrali się do wyjścia. Pojechali samochodem Cedara, bo nie miał zamiaru płacić komuś za wożenie mu tyłka, skoro miał swoje auto. Gdy zajechali na miejsce, nie było jeszcze tłumów, więc bez problemu zaparkował blisko wejścia. Wysiedli z auta i skierowali się w stronę budynku. Rozejrzał się ukradkiem, a gdy zobaczył, że nie było tłumów, to odetchnął z ulgą. — To od czego chcesz zacząć? — zagaił i ruszył w stronę mapki. Przyjrzał się jej, ale nazwy sklepów raczej niewiele mu mówiły. Znał tylko te, w których sam czasami coś kupował. — Ubrania czy cała reszta? — zerknął na młodszego. Zostawiał tę decyzję jemu, bo to przecież dla niego tutaj przyjechali. A może sam też powinien skorzystać z okazji i kupić sobie coś nowego? W sumie to przydałyby mu się jakieś szorty, bo zrobiło się naprawdę gorąco, a on miał tylko dwie pary, bo pozostałe już nie nadawały się do użytku.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
The Second One
I came in here for that special offer
Musiał przyznać, że już nie mógł się doczekać tych zakupów. Wielu rzeczy potrzebował na cito, więc tylko czekał na weekend i na to, aż pojadą do galerii. W międzyczasie w telefonie robił sobie listę rzeczy, które chciałby kupić, żeby o niczym nie zapomnieć. Nie było ich jakoś wiele, więc raczej nie musieli martwić się o to, że puści starszego z torbami. Nie miał zamiaru przesadzać, skoro to ktoś inny będzie płacił i planował kupić tylko te najpotrzebniejsze rzeczy. Miał nadzieję, że będzie w stanie dostać wszystko to co chciał, bo nie chciałby fatygować mężczyzny kolejny raz na zakupy. Nawet jeżeli starszy sam zaoferował mu dach nad głową i pomoc, to mimo wszystko nie chciał nadużywać jego gościnności ani się panoszyć. Nie spodziewał się też, że mężczyzna tak szybko załatwi sprawę z lekarzem, bo już następnego dnia oznajmił mu, kiedy miał wizytę. Musiał przyznać, że był mu za to bardzo wdzięczny, bo on sam pewnie nawet nie mógłby się zebrać do tego, żeby wybrać jakąkolwiek przychodnię do której pójść, a co dopiero później zarejestrować się do lekarza. Na szczęście, miał jeszcze praktycznie cały miesiąc do wizyty, co akurat go cieszyło, zważając na jego niechęć do takich miejsc. Już wcześniej Cedar zapowiedział mu, że chciałby pojechać na zakupy jak najwcześniej i oczywiście nie miał nic przeciwko temu. Sam również uważał, że tak będzie najlepiej, bo o tej porze raczej nie powinno być zbyt dużych tłumów. Co prawda, odkąd zamieszkał u Moseleya, to codziennie mógł się porządnie wyspać i odsypiać te cztery lata, które spędził w więzieniu, więc wizja budzenia się rano nie napawała go optymizmem. Chciał korzystać, póki mógł, bo jak już znajdzie prace, to zapewne nie będzie mógł sobie pozwolić na spanie do późnych godzin. Tym razem jednak mógł się poświęcić i wstać wcześniej, bo w końcu jechali na zakupy głównie z jego powodu. Zwleczenie się z łóżka przyszło mu z trudnością, ale w końcu Cedarowi udało mu się go dobudzić. Półprzytomny zawędrował do łazienki pod prysznic, ale jak najbardziej był to dobry pomysł, bo pozwolił mu się rozbudzić. Gdy już uporał się z tym, skierował swoje kroki od razu do kuchni, bo po tych zapachach nietrudno było się domyślić, że mężczyzna szykował śniadanie. Zaciekawiony zajrzał mu tam, co takiego ten robił, a potem przeszedł do salonu na kanapę. Po zjedzeniu i polenieniu się przed telewizorem, przyszła pora, żeby wyjść z domu i pojechać do galerii. Kiedy po dotarciu na miejsce okazało się, że rzeczywiście nie ma zbyt wielu osób, to odczuł ulgę. Na pewno dzięki temu łatwiej i szybciej pójdzie im z zakupami. — W sumie to sam nie wiem — stwierdził i wypuścił głośno powietrze nosem, ruszając za mężczyzną do mapki. — Chyba ubrania, bo z tym pewnie najdłużej zejdzie — stwierdził i spojrzał na niego. Zaczął lustrować wzrokiem legendę na mapce, żeby zorientować się jakie w ogóle mieli tutaj sklepy. Część z nich kojarzył i na pewno chciał tam zajrzeć. Wyglądało na to, że raczej będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. — Dobra, chodź. Niedaleko jest jeden ze sklepów, do których chcę zajrzeć — powiedział, po czym odruchowo chwycił go za nadgarstek i za sobą pociągnął.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
Był ciekaw, jak to jest, kiedy przez taki długo czas siedzi się w zamknięciu i nie można korzystać z takich miejsc jak galeria handlowa. To naprawdę musiała być dla chłopaka wielka rzecz i musiał ekscytować się zakupami. Cedar ekscytował się mniej, bo po prostu nie lubił ich robić i jak miał sobie coś kupić, to była dla niego bardziej kara, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły spodnie, które trzeba było przymierzać. Komu się chciało ściągać buty, a potem wciągać na tyłek pierdylion różnych modeli i rozmiarów. Nie rozumiał, jak komuś mogło się chcieć to robić i można było mieć na to energię. — To nie ułatwia — westchnął krótko. Chyba wolałby, żeby młodszy miał już wcześniej w głowie uszykowany jakiś plan, żeby nie kręcili się po całej galerii jak smród po gaciach. — Też tak myślę. Będzie z głowy najgorsze — powiedział i przytaknął delikatnie ruchem głowy. Miał tylko nadzieję, że Indigo nie było z tych, co to biorą ogromną ilość ubrać do przymierzalni, bo chybaby sobie w łeb strzelił. Jeszcze gorzej by było, jak w każdej kolejnej rzeczy by mu się pokazywał i pytał o zdanie, gdzie najchętniej to oglądałby go nago w swoim łóżku. W sumie to w tej przymierzalni też by mógł. Naprawdę miał ochotę, żeby go przelecieć, ale na razie nie zanosiło się na to, żeby mieli się ku sobie, co bardzo go frustrowało. Przyglądał się chłopakowi, gdy ten ogarniał sobie mapkę. Musiał przyznać, że nic nie zmieniło się w tym, że ten mu się podobał. Przeniósł wzrok na mapkę dopiero pod sam koniec. Ściągnął brwi, gdy ten go tak pociągnął, bo nie było coś, czego by się spodziewał. Nie miał innego wyjścia, jak tylko za nim pójść. — Okej — odpowiedział po prostu. — Może to i dobrze, że tutaj jesteśmy, bo muszę sobie kupić krótkie spodenki — westchnął ciężko, dzieląc się z nim swoją wcześniejszą myślą. Pewnie weźmie pierwsze z brzegu, byle były czarne, bo czarny pasuje do wszystkiego. Na pewno nie miał zamiaru kupować dla siebie nic, co byłoby w żywych kolorach, bo uważał, że do tego się nie nadawał. Eksperymentowanie z modą zostawiał innym. — Możemy potem wziąć coś do żarcia na wynos — zaproponował. — Jakiś KFC albo McDonald's czy coś — wzruszył lekko ramionami. To żarcie co prawda nie było najtańsze, ale na pewno się jakoś sporo nie wykosztuje. Sam nie miał ochoty nic ogarniać w domu, a gotowe żarcie nie było wcale aż tak tanie. No i na pewno zaplusuje sobie tym u Indigo, bo na pewno ten miałby ochotę skorzystać z fast fooda, skoro tak długo siedział w pierdlu. — W ogóle tak sobie myślałem... — zaczął i spojrzał na niego kątem oka. — Jest całkiem ciepło, są wakacje i tak dalej, a ty długo siedziałeś za kratkami. Może chcesz coś porobić? Nie wiem jeszcze co, ale na pewno coś się znajdzie — dodał. Sam nie był fanem wychodzenia w różne miejsca i wolał spędzać czas w domu, ale chciał coś z chłopakiem porobić, żeby zaangażować go bardziej w ich relację. Siedzeniem w domu przed telewizorem na pewno nie uda mu się tego pociągnąć w konkretnym kierunku, a nie chciał sobie odpuszczać, bo naprawdę liczył na to, że jednak uda mu się urobić Indigo i przekonać go do tego, żeby znów ze sobą sypialni. Rzecz jasna niczego więcej nie zakładał, bo nadal nie chciał ładować się w związki, bo uważał je za niepotrzebne zobowiązania.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
Na jego słowa wzruszył lekko ramionami, bo nic nie mógł poradzić na to, że nie wiedział. Ostatni raz był w jakiejkolwiek galerii zanim poszedł do więzienia, a i tak nie zaglądał do takich miejsc zbyt często, bo to nie tak, że miał kupę hajsu, którą mógł przepierdalać na zakupy. W większości przypadków ubierał się w lumpeksach, bo chciał zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy, których nie miał zbyt wiele. — To w takim razie zaczniemy od tego — stwierdził. Musiał przyznać, że nawet trochę był podekscytowany wizją tego, że mężczyzna kupi mu kilka całkowicie nowych ciuchów. Co prawda, nie miał zamiaru go naciągać i kupować nie wiadomo ile, ale nawet z jednej nowej koszulki by się cieszył jak dziecko. Miał tylko nadzieję, że znajdzie coś dla siebie. Przez te cztery lata moda na pewno uległa zmianie, do tego sam miał dość specyficzny styl ubierania się, więc miał nadzieję, że nie wyjdą z galerii z pustymi rękoma, bo tylko zmarnowaliby dzisiaj czas. — No widzisz, to przy okazji pomogę ci wybrać takie, które najlepiej będą podkreślać twój tyłek — rzucił żartobliwie i puścił mu oczko. Kiedy zorientował się, że wciąż trzymał go za nadgarstek, puścił go w końcu i cofnął swoją rękę, odchrząkując cicho. Pewnie gesty przychodziły mu odruchowo i zapominał o tym, że przecież już kompletnie nic ich nie łączyło, więc nie powinien zachowywać się w taki sposób. — Możemy — zgodził się z nim i kiwnął lekko głową. — Obie te rzeczy brzmią dobrze. Może być KFC dla odmiany, bo ostatnio jedliśmy burgery — stwierdził i spojrzał na niego, żeby posłać mu delikatny uśmiech. Nie miał nic przeciwko takiemu jedzeniu, bo lubił zjeść sobie od czasu do czasu coś śmieciowego. — Hm? — spojrzał na starszego, kiedy ten zaczął mówić. Wysłuchał tego, co ten miał mu do powiedzenia i był nieco zaskoczony jego propozycją. Na zasadzie, czaił, że razem mieszkali i w ogóle, ale nie spodziewał się, że mężczyzna chciałby z nim spędzać czas w jakiś nietypowy sposób. — Czy masz na myśli to, żebyśmy razem gdzieś wyszli albo wyjechali? — zapytał, chcąc doprecyzować czy dobrze odebrał sobie jego słowa. Musiał przyznać, że miał co do tego nieco mieszane uczucia i nie wiedział za bardzo, co powinien na ten temat myśleć. Z drugiej strony, może po prostu mężczyzna chciał dla niego zrobić coś miłego po tym, jak już wyszedł na wolność, żeby nie musiał tak cały czas siedzieć w domu? — Ale nie mam nic przeciwko — powiedział, żeby nie było, że nie spodobało mu się to co mężczyzna zaproponował. — Co prawda, teraz nie wiem co tak właściwie chciałbym porobić, ale zastanowię się i dam ci znać — dodał i posłał mu delikatny uśmiech. Gdy dotarli pod sklep, do którego zmierzał Indigo, wszedł do środka i od razu skierował swoje kroki na męski dział. W pierwszej kolejności podszedł do koszulek wiszących na stojaku i zaczął je przeglądać. Dwie wpadły mu w oko, więc je zdjął i odwrócił się w stronę Cedara, żeby mu je pokazać, jakby starszego w ogóle obchodziło to, co sobie wybierze. — Te mi się podobają — stwierdził, jakby to nie było coś oczywistego, skoro postanowił je przymierzyć.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
Przytaknął tylko, bo najwyraźniej się dogadali i ustalili jakiś plan. Był ciekaw, co takiego młodszy sobie wybierze i w ogóle, do jakich sklepów będzie chciał zajrzeć, ale obstawiał te najbardziej młodzieżowe. Raczej nie sądził, żeby chciał iść do jakiegoś sklepu dla zwykłych facetów w średnim wieku, w jakich zazwyczaj ubierał się sam Cedar. Nie znał się na modzie i nawet nie chciał, bo to przecież takie niemęskie, a on był samcem. Lubiącym chłopców, ale no, nadal samcem. Czasami nawet takim alfa, jak mu się w życiu przez chwilę coś układało, choć to nie działo się zbyt często i zazwyczaj było po prostu chujowo, ale mimo wszystko dość stabilnie. — Podkreślać tyłek? — powtórzył po nim i uniósł wyżej brew. — One mają z niego nie spadać i go zasłaniać, a nie podkreślać — stwierdził i wywrócił oczami. Musiał jednak przyznać, że nie miałby nic przeciwko temu, że Indigo znalazł sobie jakieś spodenki, które podkreśliłby jego tyłek. Na pewno byłoby, na co popatrzeć, nawet jeżeli był taki szczupły. Zerknął na swój nadgarstek, gdy chłopak go w końcu puścił i schował obie dłonie do kieszeni swoich spodni. Nie miałby nic przeciwko temu, żeby jeszcze trochę tak się przeszli, ale widocznie był jedynym, który liczył tutaj na takie gesty. — W porządku, niech będzie KFC — odparł. Coś tak czuł, że Emelle nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby zjeść coś takiego. Na pewno trochę im zejdzie na te zakupy, więc na pewno zgłodnieją. Co prawda, nie przepadał za takimi miejscami jak galerie handlowe i raczej nie będzie czuł się komfortowo, jedząc na miejscu, ale zawsze mogli wziąć sobie na wynos i zjeść potem w domu. — Tak, coś takiego właśnie mam na myśli — powiedział. Nie był pewien, czy młodszy w ogóle będzie miał na to ochotę, ale uznał, że nic nie szkodziło, jeśli się zapyta. Co najgorszego by się mogło stać? Najwyżej by mu powiedział, że nie chciał nigdzie z nim wychodzić albo spędzać wspólnie czasu i tyle. Jakoś by przełknął tę odmowę, a jego duma nie zostałaby jakoś szczególnie urażona, bo ktoś, kto wpierdala do więzienia kogoś głównie dlatego, że ta osoba chciała od niego czegoś więcej oprócz seksu, raczej nie ma dumy. Wpatrywał się w niego, czekając, jaką chłopak podejmę decyzję, a gdy usłyszał jego odpowiedź, to na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. — Jasne. Co tam będziesz chciał, to porobimy — odparł. — Tylko tak wiesz, w miarę moich możliwości — dodał jeszcze i pokręcił lekko głową na boki. To było raczej oczywiste, że nie zabierze go na golfa albo na jacht, bo najzwyczajniej w świecie nie było go stać na takie rozrywki, ale już jakiś wypad nad jezioro byłby w porządku. Po wejściu do sklepu rozejrzał się ukradkiem. Poczuł się tak, jakby znalazł się w zupełnie innej rzeczywistości i czasoprzestrzeni. Nie do końca wiedział, gdzie w ogóle miał patrzeć, więc w sumie był wdzięczny chłopakowi, że ten pokazał mu koszulki i to na nich mógł się skupić. Spojrzał na ubrania, które ten mu pokazał i przekrzywił delikatnie głowę, jakby miał podzielić się z nim zaraz jakaś ekspercką opinią. — Jeśli tak, to je przymierz — powiedział w końcu co pewnie niewiele mu pomagało, bo to nie była nawet opinia.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
— Mhm, podkreślić tyłek — stwierdził. Na jego kolejne słowa jedynie przewrócił oczyma. Nie można było zaprzeczyć temu, że Cedar miał się czym pochwalić. Ogólnie, mężczyzna był cholernie atrakcyjny. Nie dość, że miał przystojną twarz, to w dodatku dbał o siebie i był dobrze zbudowany. Pewnie niejedna dziewczyna oglądała się za nim na ulicy i chciałaby dostać od niego numer. Nic dziwnego, że Indigo kiedyś na niego poleciał. Musiał przyznać, że kiedy się spotykali, to nawet jeżeli nie byli w związku i jedynie umawiali się po to, żeby ze sobą sypiać, to i tak czuł się trochę tak, jakby go zaszczyt kopnął, że mężczyzna upatrzył sobie akurat kogoś takiego jak on. Pewnie niejedna osoba chciałaby być wtedy na jego miejscu. Niestety, osobowość mężczyzny pozostawiała naprawdę wiele do życzenia, więc nawet jeżeli ten był atrakcyjny, to zdecydowanie nie był idealnym materiałem na partnera. Indigo przekonał się o tym na własnej skórze i nawet jeżeli Moseley wciąż cholernie mu się podobał, to nie chciał, żeby znowu było między nimi coś więcej. — Okej — kiwnął lekko głową i uśmiechnął się delikatnie. Musiał przyznać, że Cedar go trochę rozpieszczał. Był ciekaw, jak długo to wszystko potrwa i kiedy ten w końcu przestanie być taki skory do sprawiania mu tych wszystkich przyjemności. Domyślał się, że zapewne dojdzie do tego dość szybko. Na razie jednak miał zamiar korzystać z tego, że starszy był dla niego taki hojny. — Och. Jasne — odparł. Cóż, teraz najwidoczniej nie miał wyjścia, jak tylko zastanowić się, co takiego chciałby porobić. Może jakieś wyjście do restauracji? Tylko to znowu wyglądałby za bardzo jak randka, a nie chciał, żeby mężczyzna sobie pomyślał, że znowu liczył na coś z jego strony. W sumie, było lato, więc może wypad nad jezioro nie byłby wcale takim głupim pomysłem? Będzie musiał popatrzeć w internecie, co takiego ciekawego można porobić w Nowym Orleanie w wakacje i pewnie na podstawie tego zdecyduje. Na pewno coś go zaciekawi na tyle, żeby chcieć to zrobić. — Spoko. To dam ci znać, jak już się na coś zdecyduję — powiedział i uśmiechnął się. — Tak, tak. Wiem. Nie chcę cię naciągać — powiedział i przewrócił oczami. Nie miał zamiaru nadużywać jego dobroci i nie planował wymyślać nie wiadomo czego. Poza tym, Indigo był ostatnią osobą, która byłaby łasa na czyjś hajs albo chciałaby go wykorzystać w taki sposób. To w ogóle nie było w jego stylu. — Okej — kiwnął głową. Rozejrzał się po sklepie, żeby namierzyć wzrokiem przymierzalnie. Te znajdowały się na damskim dziale, więc ruszył w tamtym kierunku. Po drodze, w oczy rzuciła mu się jeszcze jedna rzecz, którą był crop top. Przez chwilę jakby się wahał, ale podszedł do stojaka. Zgarnął z niego wieszak z koszulką w jego rozmiarze, po czym ruszył z powrotem w kierunku przymierzalni. Gdy tam dotarł, wszedł do jednej z wolnych kabin i odwiesił ubrania. Zdjął z siebie koszulkę i założył jedną z tych, które wybrał. Po jej założeniu, poprawił zmierzwione włosy, po czym otworzył drzwi, żeby pokazać się Cedarowi, jakby mężczyznę w ogóle obchodziło to, jak się prezentował.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
— Niech będzie — mruknął i wywrócił oczami. Dobrze wiedział, że było co podkreślać, bo nie po to odwiedzał siłownię, żeby nie było widać efektu. Co prawda, ostatnimi czas rzadko tam zaglądał i głównie robił to tylko po to, żeby jego praca nie poszła na marne i żeby utrzymać formę, ale chyba powinien do tego wrócić. Może to byłby dobry sposób na to, żeby odciągnąć swoje myśli od narkotyków? Może gdyby wypełnił sobie czymś czas, to by tyle nie ćpał? Raczej się o tym nie przekona, bo nie zanosiło się na to, żeby miał coś zrobić w kierunku tego, żeby wygrać z uzależnieniem. Po prostu się z tym pogodził. Ściągnął brwi na jego reakcję, bo nie do końca wiedział, jak to miał sobie odebrać. Postanowił jednak tego nie komentować, bo skoro się zgodził, to chyba to było najważniejsze. Sam miał zamiar rozejrzeć się za czymś, co mogliby porobić, bo zupełnie się w tym nie orientował. Nawet jeżeli mieszkał w Nowym Orleanie od wielu lat, to nie korzystał z atrakcji i możliwości, które miasto oferowało. Nie był zbyt towarzyski, a z wiekiem było w tej kwestii coraz gorzej i najchętniej po pracy zamykał się w swoich czterech ścianach, wciągał coś sobie, a potem zalegał na kanapie. Jego życie ani trochę nie było interesujące. Przynajmniej teraz coś się w nim działo, kiedy Indigo u niego zamieszkał. Była to miła odmiana, temu nie mógł zaprzeczyć. Przyjemnie było móc się do kogoś odezwać. — Dobrze. To jesteśmy umówieni — podsumował. Miał nadzieję, że to rzeczywiście nie będzie coś, czego musiałby mu odmówić, bo chciał się pokazać z dobrej strony. Nie mógłby tego zrobić, gdyby młodszy znalazł atrakcję, na którą nie byłoby go stać. Wierzył jednak, że ten był rozsądny. Nie do końca wiedział, dlaczego Emelle w ogóle pytał go o zdanie w kwestii tych koszulek, bo to było bardziej, niż oczywiste, że Cedar się na tym nie znał, ale przynajmniej mógł mniej więcej kontrolować to, ile ten planował wydać. Ruszył za nim, gdy chłopak skierował swoje kroki w stronę przymierzalni. Ściągnął brwi, gdy ten zatrzymał się przy wieszaku z damskimi ubraniami i już otwierał usta, żeby go o tym poinformować, ale dotarło do niego, że Indigo dobrze o tym wiedział i zapewne wziął ten top celowo. Nie wiedział, co powinien o tym myśleć. Jeden taki mieszkał w tym samym bloku, co on i zawsze miał mieszane uczucia, gdy widział go damskich ciuszkach. To po prostu nie wypadało, gdy było się facetem. Przysiadł na jednej z puf, które znajdowały się przed kabinami i zerknął na zegarek, żeby sprawdzić godzinę. Oderwał od niego wzrok, gdy zorientował się, że młodszy wyszedł z kabiny. — Koszulka jak koszulka — powiedział po prostu. — Ja bym nawet nie przymierzał, bo wiem, jaki mam rozmiar, a by mi się nie chciało — dodał, jakby młodszego miało to obchodzić. — Ale pasuje ci ten kolor. Podkreśla tatuaże — podsumował, bo wypadałoby, żeby jednak wyraził jakąś tam swoją opinię. Nawet jeżeli nie rozumiał dzisiejszej mody, to jednak lubił styl Indigo. Z drugiej strony, młodszy podobałby mu się pewnie nawet w worku na śmieci, bo po prostu na niego leciał, niezależnie od tego, co ten miał na sobie. Najlepiej by było, gdyby nie miał nic, a do tego leżał pod nim albo na nim.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
— Mhm — mruknął i skinął lekko głową. Raczej nie będzie mu trudno znaleźć czegoś, co chciałby porobić. Były wakacje, a z tej okazji na pewno w mieście było sporo różnych wydarzeń, które go zaciekawią i w których chciałby wziąć udział. No, będzie tylko musiał wziąć pod uwagę to, żeby nie były to miejsca, gdzie będzie dość tłoczno. Zdążył się już przekonać o tym, że mężczyzna nie przepadał za miejscami, gdzie były tłumy. Miał nadzieję, że uda mu się znaleźć coś takiego. Jakby nie było, skoro mieli spędzać ten czas razem, to chciał, żeby Cedarowi też sprawiło to przyjemność. Szkoda by było, gdyby gdzieś się wybrali, a mężczyzna byłby niezadowolony i zachowywałby się jakby był tam za karę. Chciał, żeby obaj dobrze się bawili, zwłaszcza, że to Cedar zaproponował aby gdzieś razem wyszli i zrobili coś ciekawego. Sam nie wiedział, czemu tak właściwie pytał o zdanie starszego, bo przecież mieli całkowicie różne style. Poza tym, to nie tak, że mężczyzna będzie w stanie mu cokolwiek doradzić. I nawet jeżeli Moseley powiedziałby mu, że coś mu się nie podoba, to nie tak, że nie będzie chciał tego kupić. Z drugiej strony, skoro to Cedar płacił, to jednak coś tam miał do powiedzenia w tej kwestii, dlatego też powinien mu pokazać te dwie koszulki. Był trochę ciekaw tego, czy starszy w jakikolwiek sposób zareaguje na to, że wziął top z damskiego działu, ale wyglądało na to, że nie miał zamiaru tego robić. Cóż, były pewne rzeczy, o których mężczyzna nie wiedział, bo nigdy mu o tym nie mówił. Poniekąd celowo, bo wiedział, że ten i tak by tego nie zrozumiał, więc nie było sensu go o tym informować, a potem wszystko tłumaczyć. Poza tym, nie wiedział, jak w ogóle starszy zapatrywałby się na takie sprawy. To, że ze sobą sypiali i ten spotykał się z mężczyznami, nie znaczyło od razu, że byłby otwarty również na inne kwestie. No i wychodził z założenia, że po prostu nie było potrzeby, żeby mężczyzna o tym wiedział, bo niby na co byłaby mu ta wiedza. W końcu nie było między nimi nic więcej, poza tym, że po prostu ze sobą sypiali. Nie było żadnego powodu, dla którego miałby się otwierać przed mężczyzną w jakiejkolwiek sprawie, która go dotyczyła. Nie wiedział, jakiej reakcji spodziewał się ze strony mężczyzny, ale chyba nie takiej. Z drugiej strony, wiedział jaki był Cedar, więc w sumie sam nie wiedział czego niby oczekiwać. — No tak — skwitował i uniósł kąciki ust w niemrawym uśmiechu. — Dzięki — powiedział, po czym wrócił do kabiny. Zdjął z siebie koszulkę i włożył kolejną, którą wziął do przymierzenia. Wyszedł z założenia, że skoro Moseley płacił za te ubrania to chciałby zobaczyć jak w nich wyglądał, ale chyba tak nie było. Po tym jak już założył kolejną koszulkę, przez chwilę zastanawiał się nad tym, czy powinien się w niej starszemu pokazać. Ostatecznie z tego zrezygnował, tylko przebrał się w ostatni top. Uznał, że wszystko mu się podoba, więc przebrał się z powrotem w swoje ciuchy i zgarnął wszystkie koszulki, po czym wyszedł z kabiny. — Wszystkie są okej — stwierdził, po czym po prostu skierował swoje kroki do kasy. Nie było nikogo w kolejce, więc od razu do niej podszedł i położył ubrania na ladzie.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
Nie wiedział, co powinien myśleć na temat tego, że chłopak zatrzymał się na damskim dziale i jeszcze wziął sobie coś z niego do przymierzalni. Czekał na dobry moment, żeby poinformować go o tym, że ten top był dla kobiet, a nie dla facetów i chciał zrobić to, gdy chłopak wyjdzie i mu się w nim pokaże. Niestety wyglądało na to, że jego niezbyt entuzjastyczna opinia, kiedy Indigo pokazał mu się w pierwszej koszulce, przyczyniła się do tego, że nie pokazał mu się w kolejnych. Trochę zrobiło mu się z tego powodu przykro, bo jednak chciałby go sobie trochę pooglądać. Nie pozostawało mu nic innego, jak tylko poczekać na tym nieszczęsnym pufie, aż Emelle wszystko przymierzy i zdecyduje, co biorą. — Są okej? — powtórzył po nim, spoglądając na niego z dołu. — Są okej — powtórzył jeszcze, gdy chłopak ruszył z ubraniami w stronę kas. Odetchnął ciężko, bo chyba czekała go pogadanka, żeby uświadomić młodszemu, jak ubierają się chłopcy, a jak ubierają się dziewczynki. Dobrze, że tą o pszczółkach i zapylaniu kwiatków odbył z nim ktoś inny, bo do tego nie miałby nerwów. Wstał i ruszył w stronę kas, a gdy stanął przy ladzie, to zerknął jeszcze na Indigo, jakby chciał się upewnić, czy go nie wkręca. W końcu przeniósł swoje spojrzenie na kasjerkę, która podała kwotę. Zapłacił gotówką, a gdy oddała mu resztę, to wsadził ją z powrotem do portfela. Podał młodszemu torbę z zakupami i udał się do wyjścia ze sklepu. — Serio? Damskie ubrania? — odezwał się w końcu i wbił pełne niedowierzanie spojrzenie w chłopaka. — Chcesz mi coś powiedzieć? Nie wiem, uświadomiłeś sobie w pierdlu, że jesteś jakimś... — urwał, bo pewne słowa nie chciały mu przejść przez usta. Nawet jeżeli Indigo miał swój styl, to powinien kupować ubrania przeznaczone dla facetów, a nie dla kobiet. Widać po nim było, że to totalnie go zszokowało i nie do końca potrafił sobie poradzić z tym faktem. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że nie ogarniał pewnych rzeczy. Wychował się w małej mieścinie, gdzie samo bycie gejem albo lesbijką było już czymś, co było za ciężkie do przetrawienia dla większości społeczności. Nigdy nie miał styczności z osobami trans i nawet jeżeli coś o tym słyszał, to nie do końca wiedział, o co chodziło. Trochę postrzegał takie osoby jak zaburzone i był zdania, że to na pewno dało się odpowiednio leczyć. — Mieszka taki jeden w bloku, to pewnie byście się dogadali — dodał jeszcze pod nosem, mając na myśli młodego sąsiada, który dumnie paradował w spódniczkach. Czasami poważnie zastanawiał się, czy nie powinien znaleźć sobie mieszkania gdzieś indziej, bo z jednej strony jakiś dziwak, a z drugiej rodzina imigrantów, która na pewno nie była tutaj legalne i która na pewno miała jakieś zatargi z prawem. Był zdania, że ten kraj schodził na psy i coś powinni z tym zrobić. No, problem tylko polegał na tym, że jakby mieli coś zrobić, to jemu też by się oberwało, bo przecież sam był homoseksualistą i dobrze wiedział, że tym prawdziwym Amerykanom niekoniecznie się coś takiego podobało.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
Poczekał, aż kobieta nabije na kasę wszystkie koszulki i mężczyzna za nie zapłaci. Potem wziął od Cedara torbę z zakupami, którą ten mu podał i ruszył za mężczyzną do wyjścia ze sklepu. Podejrzewał, że Moseley może mieć jakieś ale co do tego, że jedna z koszulek była damska, więc tylko czekał na to, aż ten poruszy ten temat. Pytanie, które starszy zadał nie było więc dla niego żadnym zaskoczeniem. Prychnął cicho, kiedy je usłyszał i z niedowierzaniem pokręcił głową. — Przecież to tylko ubrania — odpowiedział i wzruszył delikatnie ramionami. — Jakimś co? No dokończ — powiedział i wbił w niego nieprzychylne spojrzenie. W ogóle nie dziwiła go reakcja mężczyzny, bo to było coś, czego się spodziewał. Już zdążył się przekonać o tym, że pomimo tego, że Moseley sam był homoseksualny, to jednak nie miał zbyt otwartej głowy jeżeli chodziło o jakiekolwiek tematy związane ze społecznością LGBTQ+. To był jeden z powodów, dla których nigdy nic mu o tym nie wspominał, bo wiedział, że mężczyzna nie będzie wobec niego w tej kwestii wyrozumiały. Teraz przynajmniej dostał tego swoje potwierdzenie. Nie rozumiał trochę, co tak przeszkadzało Cedarowi w tym, co ktoś na sobie nosił. To chyba ta osoba powinna się czuć komfortowo sama ze sobą, a nie myśleć o tym, co inni sobie pomyślą. Poza tym, to jak się ubierał nie miało w ogóle żadnego wpływu na jego życie, więc tym bardziej nie wiedział, co to niby był dla starszego za problem, że raptem kupił sobie jedną koszulkę, która w jego mniemaniu nie była męska. — O, serio? Chętnie go poznam — powiedział i wyszczerzył się. Nie miałby nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu mieć do czynienia z kimś, kto miał bardziej otwarty umysł od Cedara. Do tej pory nie przypominał sobie, żeby natrafił na kogoś kto by się wyróżniał pod względem ubioru, ale teraz jak wiedział, że ktoś taki mieszkał w bloku, to na pewno będzie zwracał większą uwagę na to, kto się kręci w okolicy. Co prawda, nie spodobał mu się za bardzo ton, w jakim mężczyzna to powiedział, ale postanowił już tego w żaden sposób nie komentować. Miał nadzieję, że starszy również wstrzyma się od jakichś niepochlebnych komentarzy, bo szkoda by było, jakby się tutaj pokłócili o to jak ktoś wygląda czy jako kto się identyfikuje. To, że Cedar czegoś nie rozumiał, nie znaczyło od razu, że to było czymś złym. Rozejrzał się najpierw w jedną, potem w drugą, jakby próbował zdecydować, gdzie teraz chciał pójść. Następnie przeniósł swoje spojrzenie na mężczyznę. — Jest może jakiś sklep, do którego ty chcesz po drodze zajrzeć? — zapytał, po czym ruszył w prawo. Nie przeszli zbyt wiele, kiedy dotarli do food courtu. Jego uwagę od razu przyciągnęła dość popularna, sieciówkowa kawiarnia, na której widok przystanął, bo menu przyciągnęło jego uwagę. Mieli teraz sporo ciekawych wakacyjnych kaw i chętnie by się jakiejś napił. Przełknął nieco głośniej ślinę, ale po chwili potrząsnął lekko głową, jakby karcił sam siebie. Nie powinien naciągać mężczyzny na coś takiego, bo mieli inne wydatki. Kawy mogli napić się w domu, chociaż pewnie i tak nie będzie tak dobra, jak ta w kawiarni.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
Oczywiście, że to była tylko kwestia czasu, aż poruszy ten temat, bo dla niego to nie było do końca normalne. Po to działy w sklepie były podzielone na damski i męski, żeby wszyscy wiedzieli, na której stronie mieli sobie kupować ubrania. Zdecydowanie nie szedł z duchem czasu i nie można było posądzić go o to, że miał otwartą głowę. Uniósł wyżej brew, gdy Indigo tak prychnął, bo niezbyt mu się to spodobało. Kupował mu ubrania, a ten miał jeszcze czelność na niego prychać. — Przeznaczone dla dziewczyn — powiedział, spoglądając na niego z politowaniem. Gdy usłyszał jego kolejne słowa, to tylko wzruszył ramionami. Nie miał zamiaru mówić na głos, co o tym myślał, bo nie chciał się z nim kłócić. Najwyraźniej mieli zupełnie inne zdanie w tym temacie. Nie chciał dzielić się swoim, bo miał zamiar miło spędzić te zakupy, a nie w napiętej atmosferze. Cóż, mógł pomyśleć o tym, zanim w ogóle rzucił tę uwagę, bo to było do przewidzenia, że chłopak się uniesie. Uniósł wyżej brew, gdy Indigo zareagował w ten sposób na jego słowa. Coś czuł, że teraz nawet specjalnie chciałby zadać się z tamtym chłopakiem, byle tylko zagrać mu na nosie. — Jeszcze się ciebie wystraszy, jak cię zobaczy — stwierdził i wywrócił oczami. — Wiesz, z tymi dziarami to na pewno weźmie cię za członka miejscowego gangu — dodał żartobliwie (jak na Cedara). — Najpierw skup się na szukaniu pracy, a potem będziesz zawierał przyjaźnie w bloku — podsumował iście ojcowskim tonem. To teraz był priorytet, a nie to, żeby zapoznawał się z innymi mieszkańcami. No, najlepiej to jakby w ogóle nie interesował się nikim innym oprócz Cedara, bo na to ten najbardziej liczył, dając mu dach nad głową i pomagając mu się ustatkować po wyjściu z więzienia. Pewnie nie sprawi, że młodszy będzie do niego przychylniej nastawiony, kiedy będzie się go czepiał o to, że kupił sobie top z babskiego działu. Przystanął, na moment, gdy Indigo tak się rozejrzał i poczekał, aż zadecyduje, gdzie chciał iść w następnej kolejności. — Może być jakiś sportowy — stwierdził i wzruszył lekko ramionami. Potrzebował zwykłych szortów, więc tak naprawdę cokolwiek, co nie krzyczy, że sprzedaje modne ciuchy, będzie dobre. Ruszył w prawo za młodszym, wierząc, że ten wiedział, gdzie teraz mieli się udać. Był zaskoczony, kiedy Indigo tak nagle się zatrzymał i również stanął. Być może uznał, że to był dobry moment, żeby coś zjeść, skoro akurat mijali strefę gastronomiczną? Bacznie przyglądał się chłopakowi, jakby chciał wyczytać, co miał na myśli. Bardzo spodobało mu się to, że ten zachowywał się w taki uroczy sposób. Bił się ze swoimi myślami i wątpliwościami i Cedar był tego niemal pewien. Brakowało tylko tego, żeby z kącika jego ust pociekła ślina na widok tego menu kaw, któremu najwyraźniej się przyglądał. Bał się, że jak mu nie kupi teraz którejś z nich, to chłopak będzie chodził do końca zakupów struty. — Chodź — powiedział. Poklepał go lekko po barku, jakby chciał go pogonić. — Kupię ci jakąś smaczną kawę — dodał i wywrócił oczami, po czym skierował się w stronę kawiarni. Przystał i spojrzał na menu, żeby wybrać coś dla siebie i tak po prawdzie, to nie miał pojęcia, co czytał. — Czarna byłaby w porządku. Tylko zimna — zwrócił się do młodszego, licząc na to, że ten mu coś podpowie. Starał się nie patrzeć na krzyczące zewsząd za wysokie ceny. Dzisiaj byli na zakupach. Mógł to przeboleć i wpisać w jeden rachunek z ubraniami.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
— No i? To tylko głupia koszulka — powiedział i wzruszył lekko ramionami. Strasznie go drażniło takie podejście, bo jakby nie było, to był to tylko kawałek materiału. Poza tym nie uważał, żeby ubrania miały jakąkolwiek płeć. Każdy miał prawo nosić to na co miał ochotę i w czym czuł się dobrze, niezależnie od tego czy było to przeznaczone dla dziewczyn czy dla chłopców. Chyba lepiej dla Cedara, że rzeczywiście postanowił olać temat i nie dokańczać, bo gdyby powiedział coś krzywdzącego, to na pewno zrobiłoby się Indigo przykro i nie miałby ochoty dalej brać udziału w zakupach. Poza tym, uważał, że takie zachowanie to była po prostu hipokryzja ze strony mężczyzny, biorąc pod uwagę fakt, że sam był gejem i spotykał się z innymi facetami. Nie potrafił pojąć, jak można było być tak uprzedzonym, kiedy jednocześnie samemu było się osobą należącą do takiej, a nie innej społeczności. Chociaż, czasami miał wrażenie, jakby Moseley żałował tego, że nie był normalny. Kto wie, może to był jeden z powodów, dla których nie chciał wdawać się z nikim w żaden związek, bo kto to widział, żeby tak być z innym facetem i jeszcze nie daj Boże coś do niego czuć. — Bez przesady. Może i mam tatuaże, ale nie wyglądam groźnie — powiedział. — Poza tym, chyba nie wyglądam na kogoś, kto byłby zdolny wyrządzić komukolwiek jakąś krzywdę — dodał i przewrócił oczami, po czym pokręcił głową. — Wiem, nie musisz mi o tym przypominać. To nie jest wcale takie łatwe w mojej sytuacji — stwierdził i wzruszył lekko ramionami. Może gdyby nie to, że miał na swoim koncie odsiadkę w więzieniu, to pracodawcy patrzyliby na niego bardziej przychylnym okiem, no ale niestety. Zapewne na każdej liście kandydatów do pracy był na jej szarym końcu. — Okej — skinął lekko głową. Będzie miał to na uwadze, żeby pamiętać, aby do takiego wejść jak już będą go mijać. Nie dziwił się, że mężczyzna chciał zajść akurat do takiego sklepu, bo nie można było zaprzeczyć temu, że wyglądał dość... normikowo. Wzdrygnął się, kiedy mężczyzna tak nagle się odezwał i poklepał go po barku. Uniósł pytająco brwi, bo na początku nie do końca wiedział, o co mu chodzi, ale kiedy usłyszał jego kolejne słowa, nie potrafił ukryć delikatnego uśmiechu, który wkradł mu się na usta. Ruszył za mężczyzną do kawiarni i przystanął obok niego, samemu uważnie lustrując menu z dostępnymi kawami. — To w takim razie chyba najlepsze będzie mrożone americano. Jak chcesz mocniejsze, to z dodatkowym shotem espresso — powiedział i spojrzał na niego, chcąc mu coś doradzić. Jak już starszy zdecydował się kupić tutaj kawę, to chciał, żeby ten też napił się czegoś dobrego oraz żeby mu smakowało, aby potem nie żałował. — Ja chcę tę mrożoną o smaku białej czekolady i pistacji — powiedział, po czym wskazał palcem na menu, żeby pokazać mu o którą kawę mu dokładnie chodziło. Brzmiała bardzo smacznie, a była to oferta limitowana, więc chciał jej spróbować. Miał tylko nadzieję, że będzie smakowała tak dobrze, jak brzmiała, bo nie chciał się rozczarować. Uważał jednak, że takie połączenie smaków nie mogło smakować źle.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
Westchnął tylko, bo najwyraźniej w tej kwestii nie dojdą do porozumienia. Dla Indigo to była tylko koszulka, a dla Cedar to była damska koszulka, którą powinny nosić kobiety, a nie chłopacy. Mimo wszystko nie chciał się bardziej w to wtrącać, bo widział, że Emelle się przez to uniósł, a nie chciał się z nim kłócić. Nie przepadał za zakupami i nie potrzebował, żeby te zrobiły się jeszcze bardziej nieprzyjemne. Pewnych rzeczy najwyraźniej nie potrafił zrozumieć i były poza jego pojmowaniem. Był uprzedzony i temu nie dało się zaprzeczyć. Już cudem tolerował to, że sam wolał facetów, bo rzeczywiście wygodniej by mu było, gdyby leciał na kobiety. Nie musiałby się wtedy z niczym ukrywać i może znalazłby sobie partnerkę, a kto wie, może nawet żonę i żył normalnym życiem. — Dla kogoś sam fakt, że je masz może wskazywać, że jesteś groźny — stwierdził i wzruszył lekko ramionami. Sam tak nie uważał, bo wiedział, że chłopak był raczej łagodny, ale różnie ludzie patrzyli. — Chyba nie — zgodził się z nim. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić, żeby Emelle miał się na kogoś rzucić z pięściami. To po prostu do niego nie pasowało, ale on go znał i po prostu wiedział, jaki był. — Tak, zdaję sobie z tego sprawę — westchnął krótko. Nie był zdziwiony, że Indigo miał problem ze znalezieniem sobie pracy, bo skoro wyszedł z więzienia, to nie był najlepszym kandydatem. Było mu go szkoda, ale jedyne co mógł dla niego zrobić w tej sytuacji, to danie mu listy miejsc, które brały udział w programie. Te miejsca nie były zbyt atrakcyjne i pewnie do większości z nich Emelle nawet nie wysyłał zgłoszenia, bo wiedział, że nie dałby sobie rady. Nie miał zamiaru na niego naciskać, bo wiedział, że jeśli chłopak zatrudni się gdzieś, gdzie sobie nie poradzi, to i tak szybko zrezygnuje albo go wyrzucą. — W porządku. Cokolwiek to znaczy — odparł, unosząc wyżej brew. Nie znał się na tym i dla niego kawa to była kawa. Uważał, że te wszystkie wynalazki to było tylko naciąganie na kasę i pewnie niewiele się pod tym względem mylił. — Mhm — mruknął w odpowiedzi. Musiał się zgodzić, że rzeczywiście brzmiało to smacznie, ale mimo wszystko chciał postawić na jakiś klasyk. — Dla nas to, co mówił — powiedział do kasjerki, bo zauważył, że przysłuchiwała się, gdy wybierali. Gdy podliczyła zamówienie, to na moment wstrzymał oddech, ale nie skomentował tego. Zapłacił i odszedł na bok, żeby poczekać na ich zamówienie. — Mam nadzieję, że będzie tego warta — powiedział i westchnął krótko. Byłby naprawdę zły, gdyby zapłacił tyle za coś do picia i to by się okazało niesmaczne. Skoro jednak sieciówka była taka popularna, to chyba o czymś to świadczyło. — Co jeszcze potrzebujesz? Jakieś spodnie? — zagaił, obserwując dziewczynę, która uwijała się za ladą. Chciał zapytać, czy miał zamiar kupić sobie jakąś spódniczkę albo sukienkę, ale na szczęście w porę ugryzł się w język. To na pewno nie byłoby uprzejmie z jego strony i pewnie nie przypadłoby Indigo do gustu.
i don't wanna leave you way too soon butterflies all over the field tell me lies i've been trying to feel
— Tak. Normalnie wyglądam jak rasowy zabijaka — stwierdził i spojrzał na niego z politowaniem. Nawet jeżeli miał te tatuaże, to nie uważał, żeby przez nie wyglądał groźnie. Był suchy, wątły i pewnie niejedna osoba powiedziałaby, że wygląda jak baba. Nie wyglądał w ogóle na kogoś, kto potrafił się bić ani na kogoś, kto byłby w stanie komukolwiek zrobić jakąś krzywdę. Nie chciało mu się wierzyć w to, że w kimkolwiek mógłby wzbudzać strach. — No właśnie — stwierdził i westchnął cicho. Wystarczyło na niego mocniej dmuchnąć, żeby się przewrócił, więc nawet nie było co mówić o nim wdającym się w jakiekolwiek bójki. — Wysłałem CV tam gdzie mogłem — poinformował go, żeby sobie Cedar nie myślał, że w ogóle nic nie robił w tym kierunku, bo szukał tej pracy. — Teraz po prostu muszę czekać i liczyć na to, że ktoś się odezwie — powiedział. Co prawda, nie mógł złożyć CV do każdego miejsca, które było na liście otrzymanej od mężczyzny, bo do niektórych z prac po prostu się nie nadawał. Musiał brać pod uwagę to, jaką pracę był w stanie wykonać, a jaką nie. Jeżeli ta była bardzo wymagająca fizycznie, to na pewno by sobie w takiej nie poradził. — Jasne — odparł i pokręcił lekko głową na boki, rozbawiony tym jego komentarzem. Zdawał sobie sprawę z tego, że Cedar był dość nieobyty z aktualnymi trendami, ale musiał przyznać, że nawet trochę go to rozczulało. Zwłaszcza, że nie uważał, żeby ten był w takim wieku, żeby być aż tak niezorientowanym. Większość osób w jego wieku bez problemu ogarniała takie rzeczy. Spojrzał na kasjerkę, która im się przez cały czas przysłuchiwała, kiedy wybierali napoje. Przynajmniej nie musiał od nowa powtarzać tego, co chcieli, bo jeszcze by się pomylił i któryś z nich nie dostałby tego, czego chciał. Miał tylko nadzieję, że kawa posmakuje Cedarowi. Westchnął cicho, bo widział, że mężczyzna nieco się spiął kiedy dziewczyna podała mu cenę. Rzeczywiście była to dość wysoka cena jak za dwie kawy, ale niestety sieciówki rządziły się swoimi prawami. Zawsze bywało w nich tak drogo, zwłaszcza kiedy były aż tak popularne jak ta. — Na pewno będzie — zapewnił go. Co prawda, nie bywał tutaj często, ale za każdym razem jak zdarzało mu się wypić jakąś kawę stąd, to nigdy nie był zawiedziony więc liczył na to, że tym razem też tak będzie. No, chyba że przez te cztery lata coś się zmieniło. — Mhm, przydałyby się. I jakaś bielizna — odpowiedział. Tej też nie miał zbyt wiele, a nie chciał co chwilę robić prania, bo przez częste pranie zużywałby sporo wody, a znowu ta też swoje kosztowała. Nie chciał, żeby mężczyzna dostał jakiś zaporowy rachunek, bo na pewno byłby na niego z tego powodu zły. W końcu ich napoje były gotowe, a kasjerka postawiła je na ladzie i zawołała po imionach napisanych na kubeczkach. Zgarnął swoją kawę i poczekał, aż mężczyzna weźmie tę swoją, po czym wyszedł z kawiarni. Rozejrzał się, a zaraz naprzeciwko rzucił mu się w oczy sklep sportowy, więc ruszył w tamtym kierunku, bo starszy wspomniał, że chciał do takiego zajść.
You wanna keep me as forever But it was just all a game
— Czasami byłbyś w szoku, jakich ludzi aresztujemy. Niektórzy mają buzię aniołka, a na koncie mają niezłe przestępstwa — stwierdził. Akurat tego, żeby nie dać się zwieść słodką buźką zdążył się już nauczyć podczas swojej kariery w policji. Czasami można było być nieźle zaskoczonym, widząc przestępców. Szczególnie wśród kobiet. — To może powinieneś zacząć chodzić ze mną na siłownię? Żebyś chociaż sprawiał wrażenie groźnego? — zaproponował i wzruszył lekko ramionami. Akurat teraz żartował, bo sam ostatnimi czasy nie chadzał tam zbyt często, a gdyby chadzał, to nie miałby cierpliwości do tego, żeby ćwiczyć z kimś innym, ale jak tak bardziej się nad tym zastanowił, to młodszemu nie zaszkodziłoby, gdyby trochę sobie podjadł i poćwiczył. Nie chodziło nawet o wygląd, a o to, że rzeczywiście łatwo byłoby go złamać wpół, a w dzisiejszych czasach, to nigdy nic nie było wiadomo. — Tak, wiem — westchnął krótko. Nie posądzałby go o to, że chłopak nie szukał pracy, bo to, że chciałby sobie jakąś znaleźć i dzięki temu zacząć życie na własną rękę było dla niego oczywiste. Mieszkanie ze swoim byłym i to na jego koszt raczej nie było szczytem marzeń. — Na pewno ktoś się odezwie i coś sobie znajdziesz — uśmiechnął się do niego delikatnie i wyciągnął rękę w jego stronę, żeby zmierzwić mu włosy. Mogło się wydawać, że był taki gruboskórny i nic go nie obchodziło, ale tak naprawdę, to chciałby, żeby Emelle ułożył sobie życie. Co prawda, przede wszystkim dlatego, żeby przestać czuć wyrzuty sumienia, bo dobrze wiedział, że sam mu je spierdolił, ale to zawsze było coś. Gdyby go nie posadził w pierdlu, to teraz młodszy nie musiałby się borykać z kartoteką i na pewno łatwiej byłoby mu coś sobie znaleźć. Tatuaże nie były takim problem jak to, że miał na koncie wyrok. Nawet jeżeli wcale nie był taki stary i większość osób w jego wieku doskonale orientowała się w modzie albo w tym, co się pijało w kawiarniach, to sam był z tym do tyłu. Nigdy nie nadążał za trendami, ale też nigdy nie obracał się w towarzystwie, które by to robiło. Pochodził z dziury zabitej dechami, gdzie szczytem rozrywki było pójście do lokalnego baru i pogranie w bilard albo w rzutki. Nawet nie mieli tam drinków i jak pierwszy raz poszedł do klubu na studiach i zobaczył listę alkoholi, to miał wrażenie, że czytał coś w innym języku. — Trzymam za słowo — odparł i przytaknął ruchem głowy. Jeśli nie będzie mu smakowało, to przynajmniej wiedział, kogo będzie o to obwiniał. Z drugiej strony, skoro tyle kosztowała, to nawet jakby była niedobra, to będzie udawał, że mu smakowało, bo będzie próbował oszukać siebie samego, że to były dobrze wydane pieniądze. Ściągnął brwi, gdy usłyszał, że Indigo potrzebował również bielizny. Przeszło mu przez myśl, czy tego również będzie szukał na damskim dziale i na tę myśl odwrócił głowę w drugą stronę, bo przyszło mu do głowy coś, co zdecydowanie nie powinno. Zerknął na chłopaka, dopiero kiedy usłyszał swoje imię z ust kobiety i gdy ten przyniósł mu kawę. — Dzięki — wziął od niego swój kubek i od razu upił z niego łyk. Uniósł nieco brwi, bo kawa przypadła mu do gustu. Ruszył za Indigo, gdy ten skierował się w stronę sklepu sportowego. Po wejściu do środka od razu udał się na dział z szortami cargo, bo właśnie takie zamierzał sobie kupić. Zaczął je przeglądać, szukając takich, które miałyby zarówno dobrą cenę, jak i odpowiednią ilość kieszeni. W końcu zainteresował się jedną parą, która była w kolorze moro i zaczął szukać swojego rozmiaru, wcześniej podając chłopakowi swoją kawę.