ODPOWIEDZ
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Stara żarówka migotała słabo, wprowadzając nerwową atmosferę. W innych okolicznościach Willy nie zaprosiłby do siebie Amo (wstydził się, że nie miał wystarczająco pieniędzy, by właściwie zaaranżować przestrzeń), lecz teraz mieszkanie na czwartym piętrze było bezpieczną przystanią.
Nie wydawało mu się, by huragan mógł wyrządzić szkody również tutaj. Wysokość sięgająca piętnastu metrów gwarantowała bezpieczeństwo; według Williama nie było opcji, by stało się im cokolwiek.
Wiedział, że dwudzieste piętro apartamentowca w Four Winds dawałoby jeszcze większy komfort, ale Westbrook nie zapuszczał się tam od chwili wyjazdu Louisa; tamtejsze bogato urządzone apartamenty wywoływały w nim tęsknotę, dlatego unikał okolicy jak ognia. 一 Myślisz, że długo jeszcze będzie padać? 一 zapytał niepewnie.
W przeciwieństwie do Katriny, która, choć tragiczna w skutkach, była dla niego jednym z najszczęśliwszych okresów w życiu (bo wtedy tatuś nie bił; bo wtedy, gdy mieszkali z innymi na małej przestrzeni, nie było okazji do awantur i wiecznego utwierdzania w przekonaniu, że Willy nie nadawał się do niczego), teraz nie mógł doczekać się końca niszczycielskiego żywiołu.
Chyba nie ma możliwości, żeby stało się nam coś na czwartym piętrze, prawda? Chcesz coś do picia? 一 to powiedziawszy, przysunął się do kochanka i złożył kilka pocałunków na rozmaitych częściach jego ciała.
Uwielbiał, gdy mężczyźni, z którymi się spotykał, zgadzali się na drobne czułości; dla Willa dobry dotyk miał ogromne znaczenie, dlatego często inicjował zbliżenia.
Podnosząc się z kanapy, podszedł do okna i skupił spojrzenie na wyginanych przez wiatr drzewach. Nowoorleańskie ulice opustoszały; na próżno było szukać choćby jednego przechodnia, bo wszyscy już dawno zaszyli się w bezpiecznych miejscach, gdzie nie mogła dosięgnąć ich siła żywiołu.
Dobrze, że tu ze mną jesteś 一 szepnął nieśmiało, wracając na kanapie. Zastanawiał się tylko przez chwilę, po czym wtulił się w ciało dwudziestodwulatka.一 Nie mów tego nikomu, ale chyba bałbym się być tu sam 一 dodał, uciekając spojrzeniem.
Tylko nieliczni mieli okazję poznać go z tej strony; zazwyczaj udawał pewnego siebie i odważnego, ale przed chłopakiem, który widział go nagiego (dosłownie i w przenośni) jakoś prościej było się mu odsłonić.
Wzdrygnął się, gdy krople deszczu mocniej zadudniły w metalowy parapet. 一 Cholera 一 zaśmiał się nerwowo, ponownie podnosząc się z kanapy. Nie pamiętał, czy Amo zażyczył sobie coś do picia; na tyle przejął się pogodą, że słowa gościa wyleciały mu z głowy. Mimo wszystko Willy zdecydował się podejść do lodówki i wyjąć z niej dwie butelki z piwem. 一 Mam tylko piwa 一 mruknął, rozmową chcąc zagłuszyć sytuację za oknem.

Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
   Czy ktoś powiedział huragan? Teraz? Tutaj? Amo był w głębokim szoku, chociaż Nowy Orlean nie był miejscem, w którym nikt by się huraganu nie spodziewał, tym bardziej po Katrinie. Di Fiore miał jednak tendencje do dramatyzowania, chociaż też dziwnego odrealnionego przekonania, że co złego, to nie przytrafi się jemu. Może sąsiadowi, może znajomemu, może sprzedawczyni w jego ulubionej drogerii, przystojnemu, wysokiemu mężczyźnie w średnim wieku, który minąłby go na ulicy i nawet się obejrzał, ale nie jemu. N i e jemu. Huragan miał jednak przytrafić się całemu miastu i okolicom, a nie było czasu, żeby teraz pakować markowe walizy i w pośpiechu wyjeżdżać, przez co mógłby się jeszcze bardziej narazić. Poza tym nie uśmiechało mu się tłuc teraz niewiadomo ile godzin, gdzieś daleko stąd, a na samolot (nawet prywatny) nie miał co liczyć.
   Zmarkotniał wyraźnie, przystając w szatni klubu, w którym pracował i przykładając szczupłą dłoń do medalika, który akurat nosił na szyi. Srebro nic nie znaczyło, bo Amo nie był jakoś szczególnie religijny, nawet jeżeli wzywał boga częściej, niż mogłoby się wydawać, ale kiedy denerwował się, musiał czegoś się trzymać. Mógł to być właśnie łańcuszek, mógł cienki papieros, a mogła równie dobrze czyjaś dłoń. Odrobinę obawiał się wrócić do swojego apartamentu, chociaż miałby tam wiele wygód, bo nie chciał w samotności oglądać, jak przepiękne wnętrze jego mieszkania trafia jasny szlag z nieba, a w najgorszym wypadku właśnie tak by przecież było.
   Z opresji uratował go William, pogubiony, ale jasny i dosyć wesoły promyczek słońca, z którym miał przyjemność pracować. Może nawet do końca nie zdawał sobie sprawy, że jego zaproszenie w tym właśnie momencie sprowadziło na Włocha ulgę, tym bardziej, że Amo bardzo umiejętnie utrzymywał Willa w przekonaniu, że przyjął zaproszenie jedynie ze względu na samego Westbrooka, ot, z dobroci serca. Bo przecież jest to godne podziwu, czyli właśnie w taki sposób pasuje do Di Fiore.
   Odrobinę pożałował decyzji, kiedy znalazł się w obrzydliwej dzielnicy Goodridge, ale w momencie, w którym zauważył stado szczurów, uciekających w bezpieczne miejsce, aby też ukryć się przed huraganem, nie było już odwrotu.
   一 Panie miej mnie w swojej opiece 一 szepnął z przerażeniem wymalowanym (razem z lekkim, dziennym makijażem powstałym z najlepszych jakościowo kosmetyków) na twarzy, tak pobladły, że jeszcze bardziej podkreśliło to jego duże, ciemne i błyszczące oczy. Jak dobrze, że William wytrzasnął skądś sporo czystych prześcieradeł, narzut i koców, z których chłopak mógł stworzyć im całkiem przytulny kąt, specjalnie do przeczekania nawałnicy. W tym czasie William zajmował się zabezpieczaniem okien i domowych sprzętów, co dla Włocha było jednak daleko za zakopaniem się w miękkim komforcie czystych przykryć. Jeżeli coś spadnie mu na głowę i rozłupię tę pięknie ukształtowaną czaszkę, to przynajmniej w miłych okolicznościach.
   一 Nie jestem pewien. Nie wygląda, jakby szybko miało przestać 一 zauważył, rzucając szybkie spojrzenie w stronę okna, za którym szumiało coraz głośniej. To nie był przyjemny dźwięk, to całe wycie wiatru. 一 Czwarte piętro to nie jakoś nisko, ale też nie bardzo wysoko. Brzmi bezpiecznie, chociaż nie znam się zbyt dobrze na budownictwie… ani huraganach 一 przyznał, mrużąc zaraz oczy, gdy poczuł na sobie przyjemne pocałunki. Lubił czułości, właściwie lubił jakiekolwiek pozytywne okazywanie mu zainteresowania. Posłał Williamowi uśmiech, zaczesując dłuższe kosmyki włosów za uszy i nachylił się, aby ledwie musnąć wargami linię jego szczęki.
   一 Wystarczy mi woda z cytryną 一 przyznał, bo według niego prościej się chyba już nie dało. Właściwie w taką pogodę pasowałaby herbata albo grzaniec, ale nie był pewien czy ma ochotę na coś rozgrzewającego. Miał przy sobie Willa i to chyba wystarczyło. Na wiadomość o piwach lekko się skrzywił. Może dałby radę z sokiem, ale że tak bez niczego? Zamyślił się i już chciał wyrazić zdziwienie i zapytać czy na pewno nie ma nic innego, ale ugryzł się w język, co w jego przypadku było naprawdę dużym poświęceniem.
   一 Muszę dbać o linię 一 odparł tylko, przekrzywiać lekko głowę i przypatrując mu się nieco uważniej. Był naprawdę przystojny i wysoki, co zdecydowanie było w jego typie. Nie zawsze wdawał się w romanse ze współpracownikami, ale jeżeli już to robił, to oznaczało, że jego słabość i pociąg były autentycznie. W takich sytuacjach nie udawał nawet przez chwilę. 一 Też się cieszę, że tu z tobą jestem 一 przyznał, wracając do jego wcześniejszych słów. Coś uderzyło z hukiem w okno, a szyba lekko pękła. Amo dosłownie podskoczył, wydając z siebie stłumiony dźwięk zaskoczenia i przerażenia, po czym dostał czkawki, co w jego przypadku było zabawnym, ale w niezwykle urokliwy sposób, zjawiskiem.

William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Amo 一 jęknął, bowiem szczera odpowiedź nie była tą najbardziej upragnioną. Willy przywykł do słuchania mniej lub bardziej udanych kłamstw; odkąd pamięta żył wśród ludzi, którzy go oszukiwali i przyzwyczaił się do wysłuchiwania wielu barwnych historii. I choć 一 jak chyba każdemu 一 w niektórych sytuacjach zależało mu na prawdzie, tym razem nie miałby niczego przeciwko pięknie opakowanemu kłamstwu.
Naprawdę nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że na czwartym piętrze żywioł wciąż mógł ich dosięgnąć i wystarczające było to, że panikował przy każdym głośniejszym dźwięku i wyobrażał sobie najgorsze. 一 Ale budynek chyba nie powinien się zawalić? Nie no, na pewno go jakoś zabezpieczyli 一 szepnął konspiracyjnie (zupełnie jakby bał się, że opatrzność go podsłucha i ściągnie na nich scenariusz najgorszy z możliwych).
Czułości odwracały jego uwagę od mającego miejsce na zewnątrz armagedonu; smakując usta Amo, zapominał o zacinającym deszczu i wietrze, który łamał drzewa i powodował wielomilionowe straty.
Jeszcze w kuchni zmarszczył czoło i westchnął. 一 A, czyli chciałeś coś innego? 一 rzucił, drapiąc się po brodzie. Czuł się nie najlepiej; huragan wyraźnie wpływał na jego samopoczucie i mącił mu w głowie.
Wróciwszy do Amo, usiadł w nieznacznej odległości i upił łyk alkoholu (jeśli Di Fiore powtórzył, że chciał wodę z cytryną, to ją otrzymał).
Willy nie miał określonego typu mężczyzn; umawiał się z blondynami, brunetami, mężczyznami wysokimi i tymi niższymi. Zewnętrzna aparycja była dla niego bez znaczenia i jedynym wymogiem Westbrooka było z a i n t e r e s o w a n i e. Gdy Westbrook czuł, że dana osoba była chętna podtrzymać znajomość, gotów był zrobić naprawdę w s z y s t k o.
Wzdrygnął się, gdy bliżej nieokreślony przedmiot uderzył w okno. Odwróciwszy głowę, zorientował się, że szyba pękła; cholera, skąd miał wziąć pieniądze na naprawdę? (Willy wciąż nie dopuszczał do siebie myśli, że dzięki Ludwikowi miał wystarczającą sumę)
Zaś czkawka kochanka sprawiła, że posłał mu rozbawione spojrzenie. 一 To strasznie słodkie 一 zauważył, przysuwając się na tyle blisko, by dotknąć policzka chłopaka. 一 Nawet nie wiedziałem, że można dostać czkawki w ten sposób, ale to naprawdę urocze 一 kontynuował, nie odrywając spojrzenia od tęczówek towarzysza.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że powinien zabezpieczyć szybę.
Ojciec od zawsze chciał zrobić z niego mężczyznę, który potrafi zaopiekować się domem i rodziną (o ironio), więc pośpiesznie wykonał pracę i wrócił do Amo. 一 Musimy coś zrobić, żeby nie myśleć o tym cholernym huraganie 一 szepnął niemal błagalnie, gorączkowo poszukując rozwiązania, które satysfakcjonowałoby ich obu.
Bardzo szybko wpadł na opcję najlepszą ze wszystkich; niewiele myśląc wpił się w usta Włocha i szybko pogłębił pocałunek.

Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
   Nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, który pojawił się na jego bladej twarzy, kiedy usłyszał własne imię, wypowiedziane przez Williama niepocieszonym tonem. Zdecydowanie wolał, kiedy ten szeptał mu je do ucha w hipnotyzujących chwilach uniesienia, ale w tej chwili przynajmniej odrobinę go rozbawił, co w jakiś sposób rozładowało niewielkie napięcie, dotyczące zbliżającego się huraganu i coraz głośniej wyjącego za oknem wiatru.
   Uniósł jedną z kształtnych, podkreślonych brwi i znowu lekko się uśmiechnął, po czym kiwnął głową. Może i niewiele wiedział o budowaniu domów, ale podejrzewał (a przynajmniej miał nadzieję), że po Katrinie budowniczy przykładali się do swojej roboty i zabezpieczali budynki najlepiej, jak potrafili. Pewności jednak nie miał, ostatecznie jednak postanowił dać nadzieję Williamowi, a przynajmniej utrzymać go w stanie względnego spokoju, aby nie wpadł w panikę.
   一 Na pewno nic się nie zawali 一 powiedział więc, odbierając od niego szklankę wody. Na całe szczęście dostał ją w odpowiednim momencie, aby poradzić sobie przy jej pomocy z czkawką. Upijając kilka łyków, uniósł wzrok, aby zatrzymać go na oczach mężczyzny. Jego tęczówki miały ładny kolor i zawsze błyszczały młodocianym blaskiem, co sprawiało, że Di Fiore lubił się w nich przeglądać i robił to dosyć często.
   Przełknął wodę, odchrząknął i odczekał chwilę, chcąc sprawdzić czy czkawka minęła. William w tym czasie zajął się zabezpieczeniem okna, co zrobił jak profesjonalista. Włoch odstawił powoli szklankę i podniósł się odrobinę, aby klęknąć na miękkim materacu, pokrytym wieloma kocami i usiąść pośladkami na swoich piętach. Zaczesał niesforne loki za uszy, nie spuszczając wzroku z Westbrooka.
   一 Co za ukryty talent. Z taką złotą rączką nie mamy się co obawiać jakiejś żenującej burzy 一 zauważył, przekrzywiając lekko głowę, a gdy Will w końcu do niego wrócił, nachylił się i ułożył dłonie na jego ramionach. Nie musiał w zasadzie nic mówić, bo Amo wiedział co zrobić, żeby zwrócić jego uwagę na coś innego, niż huragan.
   一 Chyba nie mamy wyboru, co? 一 rzucił, przysuwając się, palcami wędrując wyżej, aby w końcu spleść je na karku kochanka, opuszczając powieki podczas pocałunku. Pomimo zagrożenia, o którym mówiły wiadomości i alerty, w tym niewielkim mieszkaniu w Goodridge było ciepło i całkiem przytulnie, przynajmniej w tej konkretnej chwili. Fizyczna bliskość była najprzyjemniejszym ze sposobów na odwrócenie uwagi od czegoś, co budziło niezbyt przyjemne emocje. Dlatego chętnie odwzajemnił pocałunek i zainicjował kolejny, budujący coraz większe napięcie, które przecież trzeba było w końcu rozładować. Które chciał rozładować.
   一 Poczekaj 一 szepnął prosto w jego wargi, muskając je jeszcze raz krótko i czule, zanim nie sięgnął niżej, aby podciągnąć jego koszulkę do góry i zdjąć ją przez jego głowę. Ułożył dłoń na nagiej klatce piersiowej Williama, przez chwilę czując pod opuszkami palców szybko bijące serce. Cały czas lekko się uśmiechał, pomimo rosnącego podniecenia zachowując w sobie spokój, aby wszystko przeciągać. Chyba mieli na to czas? Popchnął go na miękkie posłanie, a sam wdrapał się na jego biodra, na których rozsiadł się wygodnie, po czym zaczął rozpinać guziki swojej koszuli, oddychając głęboko, ale całkiem spokojnie.

William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Zapewnienie 一 nawet jeśli nie mające żadnego związku z rzeczywistością 一 sprawiło, że na jego twarzy pojawiła się zauważalna ulga.
Chciał wierzyć, że zło było daleko; i choć istniała szansa, że wciąż mogło przydarzyć się im coś niedobrego, Willy do ostatniej chwili wolał się oszukiwać, że im to nie grozi; że tu, w małym mieszkaniu na czwartym piętrze byli bezpieczni.
Naprawienie okna nie było niczym szczególnym; nabywszy podstawowych umiejętności 一 musiał je mieć, bo przecież był m ę ż c z y z n ą 一 szybko poradził sobie z zabezpieczeniem szyby.
Zaśmiał się perliście, czując, że na jego twarz wkrada się purpura, bo przyjmowanie komplementów 一 nawet tak proste i zwykłe słowa, że się na czymś znał wywoływały w nim zmieszanie 一 wykraczało poza jego umiejętności.
Przez całe życie słuchał, że się do czegoś nie nadawał; ojciec nieustannie utwierdzał go w przeświadczeniu, że był jedynie darmozjadem i kretynem, który nie miał pojęcia o świecie, więc teraz, nawet jeśli ktoś mówił szczerze, nie potrafił tego zaakceptować i poddawał słowa nieustannej wątpliwości.
Bo co, jeśli ktoś mówił to jedynie po to, by dostać coś w zamian?
A może chodziło o uzależnienie od siebie Willa? (To także było dziecinnie proste).
Już nie przesadzaj 一 odparł, śmiechem markując całą gamę sprzecznych emocji.
Tyle dobrego, że wkrótce zmienili temat i mogli skupić się na tym, w czym czuł się pewnie i dobrze. Oddawał każdą pieszczotę i inicjował czułości 一 w tym kilka zaczepnych buziaków połączonych z zahaczeniem zębami o skórę szyi Włocha.
Czuł narastające podniecenie; sprzeczne emocje ustąpiły miejsca innym, równie sprzecznym i Willy jęknął wprost w usta Amo; bo choć z jednej strony również nie chciał się spieszyć, z drugiej pragnął jak najszybciej zerwać niepotrzebne warstwy i oddać się czystej przyjemności.
Pomógł kochankowi ściągnąć swoją koszulkę; materiał wylądował w bliżej nieokreślonym miejscu, lecz to nie było istotne 一 ważne było tylko to, co działo się między nimi.
Jego oddech przyspieszył i choć starał się go uspokoić głębszymi wdechami, ten bynajmniej go nie słuchał, a pożądanie wzrastało i niecierpliwie szukało ujścia.
Westbrook ze sobą walczył, lecz wkrótce podporządkował się tempu narzuconemu przez Włocha.
Opadłszy na posłanie, uważnie śledził każdy ruch Amo, a gdy ten wszedł na jego biodra, umiejscowił dłonie na plecach kochanka, tylko trochę przeszkadzając w rozpinaniu guzików koszulki.
Uwielbiam cię 一 szepnął, skupiając spojrzenie na tęczówkach towarzysza.
Uwielbiał i pożądał.
Uwielbiał i naprawdę się cieszył, że chłopak z nim tu był.

Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
Trigger Warning
nagość, lekkie zabarwienie erotyczne
   To prawda, że nie mógł przewidzieć czy coś się zawali, chociaż prawdopodobieństwo, że tak się stanie było naprawdę wysokie, to mógł chociaż mieć nadzieję, że ten budynek zostanie oszczędzony i ją wyrażał. Nie chciałby, aby dach i kilka wyższych pięter zawaliło się mu na głowę. To by było bardzo niefortunne. Tym bardziej w obecnym położeniu, kiedy okazało się, że mają zamiar całkiem przyjemnie spożytkować ten czas.
   William był naprawdę uroczy i Amo często lubił mieć go przy sobie, bo mógł się rozluźnić i przestać zabiegać o uwagę albo intensywnie dawać ją komuś innemu. W stosunku do Westbrooka przychodziło mu to naturalnie i ten wyzwalał w nim raczej te spokojniejsze, pozytywne cechy. Przy nim był innym Amo, takim jak kiedyś, jeszcze w szkole średniej. Czasami już zapominał jak było dawniej, kiedy był jeszcze beztroski i niewinny, no przynajmniej bardziej, niż teraz. Jak to było, kiedy mieszkał blisko rodziny, kiedy okazywali mu całkowite wsparcie, bez momentów niezręcznej ciszy, które nastawały już później, kiedy Di Fiore sugerował im jak zarabia na życie. Nigdy się od niego co prawda nie odwrócili, ale też nie było już tak łatwo, jak kiedyś.
   一 To ty nie przesadzaj 一 odparł Amo, unosząc lekko jedną z brwi. Nie musiał prawić mu komplementów, żeby coś zyskać, bo niczego nie potrzebował. Nie chciał go też od siebie uzależnić, bo miał go i tak na wyciągnięcie ręki i to naprawdę często. Amo był osobą, która bierze, co jej się podoba, ale jednocześnie szanując kategoryczną odmowę. Zazwyczaj był też bardzo bezpośredni, przez co nie potrzebował uciekać się do sztuczek. 一 Mówię to, co myślę. Po prostu przyjmij komplement 一 dodał, posyłając mu lekki, ciepły uśmiech.
   Pieszczoty, w tym pocałunki i język zostawiający mokre ślady na skórze Włocha sprawiały, że przymknął powieki i rozchylił lekko usta, nabierając powietrza, które przedarło się do płuc w lekko drżącym ciele, a uciekając przemknęła między wargami chłopaka, wraz z cichym westchnieniem przyjemności. Lubił być pożądanym, a seks dla czystej przyjemności był czymś innym, niż ten w pracy z klientami. Czasami było całkiem miło, ale nie zawsze szczerze.
   Palce błądziły od guzika do guzika, ale jego spojrzenie utkwione było w oczach kochanka. W mieszkaniu zrobiło się ciemniej, złowieszczo, a wiatr zawodził, poruszając koronami drzew, które szumiały coraz głośniej. Wewnątrz było jednak w dalszym ciągu całkiem przytulnie i ciepło. Nie myślał o zagrożeniu ani szalejącej na zewnątrz wichurze. Liczył się teraz tylko William. Wysoki brunet z wyraźnie zarysowanymi mięśniami, przyjemnym dla ucha głosem i całkiem zręcznym językiem.
   Podparł się na wyprostowanej ręce, układając dłoń obok głowy leżącego pod nim mężczyzny. Uśmiechnął się do niego, odgarniając drugą dłonią ciemne kosmyki włosów za ucho. Właśnie w tej chwili, mówiąc mu tak cenne słowa, był idealny.
   一 Ja ciebie też 一 odparł na wydechu, pochylając się odrobinę i opuszczając głowę, aby ułożyć swoje wargi na jego w kolejnym mokrym pocałunku. Język wsunął między jego wargi, czując dreszcz podniecenia, powodujący niecierpliwe poruszenie biodrami. Sięgnął po jego dłoń, aby ułożyć ją na swojej klatce piersiowej, kiedy już się odchylił. Kierował się coraz wyżej, w końcu zahaczając jego palcami o swoje usta, aby następnie złożyć kilka delikatnych pocałunków na miękkich opuszkach.
   Jego koszula w końcu opadła na łóżko obok nich, a on ześlizgnął się z Willa, aby stanąć obok i rozpiąć swoje spodnie, a potem zdjąć je razem z bielizną.
   一 Rozbierz się 一 powiedział powoli, wyraźnie i łagodnie, patrząc na niego z błyskiem w oczach. Niechętnie odwrócił się, aby przynieść kilka świec i zapalniczkę. Na zewnątrz nie zapaliły się latarnie, więc podejrzewał, że nie ma prądu, co zaraz potwierdziło się, kiedy sprawdził włącznik światła. Świece dadzą im nie tylko blask, ale i zadbają o nastrój. Nachylił się nad szafką nocną i ożywił kilka płomieni, które oświetliły jego twarz.

William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Trigger Warning
zabarwienie erotyczne, nagość
Na nic były słowa kochanka; choćby chciał, William nie potrafił przyjąć komplementu. Nie potrafił, bo miał w sobie silne przekonanie, że nie zasługiwał na żadne pochwalne słowa i mógł podać co najmniej dziesięć powodów, dlaczego.
Dobrze. 一 Jego kolejną wadą była nieumiejętność sprzeciwiania się innym. Nie potrafił dyskutować i stawiać na swoim, bo wiedział, że to mogło skończyć się tragicznie. I choć bynajmniej nie podejrzewał Amo o stosowanie przemocy, mechanizmy obronne były silniejsze.
Kilkukrotnym powtórzeniem komplementu próbował przekonać do niego samego siebie, lecz wkrótce okazało się, że było to działanie pozbawione sensu 一 demony szybko sprowadziły go na ziemię i przypomniały mu słowa ojca, zgodnie z którymi był zerem.
Nienawidził tej cząstki siebie, która niszczyła nawet najpiękniejszą chwilę. Potrząsnąwszy głową, zapragnął skoncentrować się na czymś innym, dlatego zaangażował się w czułości dwukrotnie mocniej. Bo to one były jego ucieczką; to dzięki nim przestawał myśleć o tym, co złe i skupiał się na czystej przyjemności.
I one, tylko one, przynosiły mu 一 przynajmniej chwilową 一 ulgę.
Posłusznie podniósł się z posłania i powoli 一 nie spuszczając spojrzenia z Amo 一 pozbywał się kolejnych warstw ubrań. Wolne tempo, tak bardzo nietypowe dla większości jego zbliżeń, wzmagało jego pożądanie i działało na jego wyobraźnię. Swoje zrobiły również świeczki; jeszcze chwilę temu Willy bynajmniej się ich nie spodziewał, dlatego obserwując kochanka w świetle kolejnych płomieni, czuł, że ogarnia go przyjemne ciepło.
Jego nagie ciało 一 choć umięśnione i zadbane 一 było powodem ogromnego wstydu. Niemal każdy jego skwarek (a szczególnie podłużna blizna na żebrach) sprawiał, że Willy się siebie brzydził. Najbardziej problematyczne były miejsca, które ojciec bił najczęściej i przynajmniej na razie nikt, ani nic nie miał sprawić, że jego podejście się zmieni.
Gdy Włoch zapalił ostatnią z przyniesionych przez siebie świeczek, trzymając dłoń na bliźnie (nieistotne było to, że Amo niejednokrotnie widział go już nago), zmniejszył dzielącą ich odległość i zachłannie połączył ich usta. Zaledwie chwilę później 一 chcąc wyrazić wszystkie swoje uczucia 一 uklęknął i postanowił sprawić kochankowi oralną przyjemność.
Uwielbiał widzieć ten jeden, specyficzny wyraz twarzy swoich partnerów. I choć w życiu trafiał na różnych mężczyzn, to właśnie zbliżenia z Amo były jednymi z tych, które lubił najbardziej.

Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
Trigger Warning
zabarwienie erotyczne
Spoiler
   To musiało być niezwykle trudne, mieć taki bagaż, jak William. Amo nie znał go aż tak dobrze, bo ich relacji, chociaż wykraczająca poza typowo pracowniczą, nie była jeszcze aż tak zażyła, aby mówili sobie dosłownie o wszystkim, a szczególnie o rzeczach trudnych, jak rodzinne traumy i problemy emocjonalne. Widział jednak, że często mężczyzna się męczył. Potrafił to rozpoznać. Di Fiore był dosyć wrażliwy i uważny na innych, więc widział jak na dłoni, kiedy mężczyznę coś gryzło. Starał się go wspierać w miarę możliwości, ale nie cisnął w niego gradem pytań, nie wyciągał nic na siłę, uznając że jeżeli będzie potrzebował, to sam z siebie zacznie się uzewnętrzniać.
   Lubił oglądać ludzi nago, kiedy byli absolutnie odsłonięci, kiedy można było podziwiać ich ciała, zarówno każdą zaletę, jak i wadę. Chociaż Włoch nie do końca tak to rozdzielał. Uważał, że piękno jest subiektywne i nie ma absolutnie żadnych granic. Ciało Williama było idealne i nie tylko dlatego, że był wysportowany, a jego mięśnie przepięknie rysowały się pod opaloną skórą. Nie tylko dlatego, że był wysoki, że miał przystojną twarz, ciemne włosy i przepiękne, duże dłonie. Jego blizna i inne ślady, które zostawiło na nim życie, dodawały mu charakteru, jakby rozpisywały na płótnie historię życia, dzięki której ludzie byli żywymi, myślącymi i czującymi istotami, a przede wszystkim różniącymi się od siebie. Uwielbiał poznawać historie, kryjące się za znakami szczególnymi, ale nigdy nie naciskał, jeżeli ktoś nie chciał o nich mówić. Szanował lęk Williama i nigdy nie pytał i nigdy nawet trochę nie sugerował, że coś mu w nim przeszkadza. Wręcz przeciwnie.
   Ostrożnie zapalił ostatnią świeczkę, a lekka poświata oświetliła jego ciało, rzucając również cień na ścianę. chwilę później poświata padła również na Williama, który do niego podszedł. Odwrócił się z lekkim uśmiechem, słysząc jego kroki i ułożył dłonie na męskich ramionach, stając na palcach, aby dosięgnąć jego słodkich ust. Przyjemnie było tak czasami się zapomnieć i zanurzyć w czułości, za którą nikt nie płacił i nikt nie miał oczekiwań. Potem wróci do szarej, samotnej rzeczywistości, przynajmniej aż do kolejnego razu, kiedy ktoś okaże mu zainteresowanie, chociaż niewiele osób widziało go tak naprawdę, nie tylko jako obiekt do użycia.
   一 Uwielbiam cię 一 wyszeptał i odetchnął głęboko, pozostawiając wargi lekko rozchylone. Przymknął oczy, wyraźnie zadowolony, jedną z dłoni opierając na ramieniu Willa, drugą podpierając się o ścianę. Wyraźnie czuł gorące, wilgotne wnętrze jego ust i nie mógł się oprzeć, aby nie pomrukiwać pod nosem, wyznając jak mu dobrze. Nie potrzebował długo, aby bardzo się podniecić, ale nie chciał jeszcze kończyć, więc przerwał Wesbrookowi, a gdy ten się podniósł, popchnął go na łóżko, by się odwdzięczyć.
   一 Masz dzisiaj jakieś specjalne życzenia? 一 zapytał, masując i obdarowując pocałunkami jego ciało, ostatecznie zbliżając usta między jego uda, by sprawić mu jeszcze większą przyjemność.
William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Trigger Warning
zabarwienie erotyczne, nawiązania do homofobii
Spoiler
Gdyby o nich wiedział, nie zgodziłby się z poglądami Włocha. William oddałby wszystko, byleby jego boku nie zdobiła szpetna blizna. Gdyby mógł cofnąć czas, bez wątpienia wybrałby tamten wieczór i postąpiłby inaczej; gdyby mógł wybrać, nie wychodziłby przed szereg i siedziałby cicho, skulony na własnym łóżku.
Może byłoby inaczej, gdyby blizna miała inne pochodzenie 一 na przykład związane z zabawą lub bójką rówieśników. Jednak tu, w przypadku Williama, najboleśniejsza była świadomość, że szrama była pamiątką po napadzie furii taty. Bo to właśnie ta wiedza sprawiała, że Willy nienawidził każdego momentu, który w jakikolwiek sposób kojarzył mu się z domem.
Niechętnie mówił o swojej przeszłości, bo bał się, że gdy ktoś odkryje prawdę, natychmiast zerwie z nim kontakt. William lata temu zrozumiał, że to on był problemem i że musiał robić wszystko, by udowodnić, że był wystarczający; bo przecież był obrzydliwym zboczeńcem; bo przecież był żałosny i należało go zamknąć w ośrodku, w którym wbiliby mu do głowy prawdziwe wartości.
Kontynuował pieszczotę, chcąc sprawić kochankowi jak największą przyjemność. W pewnym sensie 一 choć oczywiście nigdy nie wypowie tego na głos 一 starania były podszyte strachem, że jeśli się nie spisze, Włoch z niego zrezygnuje. Na nic były pomruki zadowolenia i uznanie; każdorazowo szukał potwierdzenia na nowo, wmawiając sobie, że nie zasługiwał na szczęście.
Gdy Amo mu przerwał i pchnął go na łóżko, posłusznie ułożył się na pościeli. Jęknął, mocno zaciskając powieki. 一 Zrób ze mną, co chcesz 一 wyszeptał, oddając dowodzenie kochankowi. Uwielbiał powierzać swój los się w ręce innych; wtedy (gdy towarzyszyła mu świadomość, że był bezpieczny) czuł się dobrze; wtedy odczuwał najsilniejszą przyjemność i nie bał się wyrażać swoich uczuć. 一 Proszę 一 jęknął, drżąc z podniecenia. Napięcie sięgało zenitu i William pragnął, by Amo pozwolił im obu osiągnąć spełnienie.
Gdy zaś Włoch dotknął jego męskości, nie potrafił ukryć zadowolenia. Jego usta co rusz opuszczały westchnięcia pokazujące, jak dobrze mu było.
Nie chcąc kończyć przedwcześnie, poruszył się, czym chciał dać Włochowi znać, by ten przerwał pieszczotę. Zmieniwszy pozycję, zachłannie połączył ich usta; w czułości zawarł towarzyszące mu emocje: podziw, uznanie i pragnienie, które odbierało mu zdrowy rozsądek.
Uwielbiał kochanka i cieszył się, że los pchnął ich w swoje ramiona; bo choć byli tak różni, idealnie się dopełniali i tworzyli całość.
Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
   Amo nie mógł dorównać Williamowi w traumatycznych wspomnieniach rodzinnych, bo niespecjalnie miał co zarzucić swoim bliskim. Zważając na to, jak się prowadził, może byli dla niego nawet zbyt dobrzy? Z drugiej stronie to właśnie dzięki ich tolerancji i akceptacji był właśnie taki. Wyleciał z gniazda wcześnie, otwarty, aby poznawać świat i ludzi i żyć po swojemu. Jedyne, co mógł o nich powiedzieć, to że po prostu ich kocha i tęskni oraz, że nie może się doczekać odwiedzin rodzinnych stron. Nie mógł wiedzieć jak to jest dorastać pod okiem kogoś takiego, jak ojciec Williama. Na pewno mu współczuł, bo przecież widział, że coś jest nie tak. Starał się też okazywać mu wsparcie, na swój sposób. Mogli porozmawiać otwarcie, Amo nie miał z tym problemu, ale mogli też dawać sobie czułość w sposób cielesny i jak widać na to się właśnie zdecydowali. Czasami przecież nie trzeba było używać słów.
   Nigdy nie okazał jakkolwiek, że się go brzydzi. Kochał się z nim chętnie i nigdy niczego nie odmawiał. Do tej pory unikał podobnych relacji ze swoimi współpracownikami, więc naprawdę było to coś więcej, niż tylko zwyczajna ochota na seks. No na pewno duży wpływ miało to, że Will był zdecydowanie w jego typie - uwielbiał wysokich mężczyzn. Jednak oprócz tego naprawdę go lubił.
   Podobało mu się, że otrzymał pozwolenie na przejęcie inicjatywy i to w dowolny sposób. Zawsze stawał na wysokości zadania i dbał o partnera najlepiej, jak potrafił, a naprawdę umiał uprawiać miłość, w końcu miał w tym duże doświadczenie. William również, co tym bardziej motywowało go do dołożenia wszelkich starań, aby mężczyźnie było dobrze.
   Pieścił go oralnie dopóki ten nie zaakcentował, że wystarczy. Odetchnął głęboko, kiedy przekręcili się, zmieniając pozycję. Odwzajemnił pocałunek, lawirując językiem pomiędzy jego gorącymi wargami i przymykając z zadowoleniem oczy. Objął go ciasno udami w pasie i otarł się ochoczo o jego ciało, zapraszając do kolejnego etapu.
   一 Wejdź we mnie 一 zachęcił go, szepcząc mu te słowa na ucho, do którego jęknął, gdy tylko poczuł go w sobie. Objął Williama, układając dłonie na jego plecach. Przez jakiś czas bawili się powoli i namiętnie, pozwalając ciałom przyzwyczaić się do bliskości, a pożądaniu wzrastać z każdą chwilą. Oddychał coraz ciężej, od czasu do czasu składając pocałunki na jego szyi lub sięgając ust. Zmysłowo i powoli doprowadzali się do coraz większej przyjemności, co było miłą odmianą od większości zbliżeń w pracy, które zazwyczaj odbywały się z niecierpliwymi, napalonymi lub wulgarnymi i gwałtownymi klientami.
   Zainicjował kolejną zmianę pozycji, by tym razem górować nad nim i dopiero wtedy wprawił biodra w szybszy ruch, zwiększając tempo i pomrukując pod nosem z wypiekami na policzkach, które świadczyły o tym, że jest już naprawdę bardzo podniecony.
William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
Zazdrościł każdemu, kto miał zdrowsze relacje rodzinne i nie życzył nikomu 一 nawet najgorszemu wrogowi 一 tego, czego doświadczał od najmłodszych lat.
Bo ileż prościej i zdrowiej byłoby, gdyby jego życie było wynikową decyzji niepodyktowanych traumami?
Tyle dobrego, że w chwili uniesienia wyrzucał z głowy niepokojące myśli i że zdawał się nie pamiętać, że owe wrócą tuż po niej ze zdwojoną siłą.
Nie chcąc tracić ani sekundy, spełnił prośbę Włocha. Wpierw wykonywał czułe i delikatne ruchy i dopiero po zmianie pozycji pozwolił, by górę wzięła gwałtowność. Jego dłonie błądziły po ciele Di Fiore, z ust co rusz wydobywały się zadowolone pomruki, a przyjemność wzrastała wykładniczo.
Amo 一 wycharczał gardłowo, czując, że zbliża się moment największej rozkoszy. Zaciskając palce na pośladkach kochanka, pomógł mu utrzymać właściwe tempo, które zaprowadziło go wprost do spełnienia. 一 Amo 一 powtórzył raz jeszcze, delikatnie przymykając powieki.
Jego usta opuściło kolejne tęskne westchnięcie, utwierdzające w przekonaniu, jak dobrze było mu z Włochem. Cielesne uniesienie rozpatrywał w zupełnie innym wymiarze niż zazwyczaj; z Amo nie czuł pośpiechu, nie czuł dyskomfortu i w i e d z i a ł, że byli równie ważni w doznaniach.
Ze wszechogarniającej przyjemności, która powoli ulatywała z jego ciała, wyrwał go gwałtowniejszy podmuch wiatru oraz drażniący i ostry dźwięk alarmu samochodowego. Williamowe mięśnie napięły się nieznacznie i zmusiły tancerza do otworzenia oczu.
Cieszę się, że jesteś 一 zauważył czule, łapczywie łapiąc oddech, bowiem owy wciąż nie wrócił do normy. Serce Westbrooka wciąż pompowało krew z zawrotną szybkością i potrzebowało jeszcze chwili, by uspokoić swój rytm. 一 Naprawdę, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił 一 kontynuował, a po chwili uświadomił sobie, że powoli zbliżał się do nieprzekraczalnej granicy.
Przecież doskonale wiedział, że nie powinien; przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że bezpieczniej było, gdy jego uczucia i potrzeby były jedynie niewypowiedzianą myślą. Westchnął, ganiąc się w duchu, że , że popełnił tak kardynalny błąd; przecież nie wolno było mu (a raczej lata temu sam sobie tego zabronił) porywać się na czulsze wyznania, bo wiązało się to z nieuniknionym byciem opuszczonym (nie zakładał niczego innego).
Czując silną potrzebę zrobienia kroku wstecz, przysunął się do Amo i złożył kilka drobnych pocałunków na na jego klatce piersiowej i żuchwie. I znów wrócili do punktu wyjścia; znów byli w miejscu, w którym William 一 niczym zapominalska złota rybka 一 wyrzucił z pamięci wszystko, co dobre i zaczął się martwić, że nie spełnił wymagań Włocha. Bo przecież na pewno zrobił coś nie tak; bo przecież Amo na pewno znał osoby, z którymi współżyło mu się lepiej i przy których był szczęśliwszy.
Amo Di Fiore
22 lat/a 167 cm
tancerz, prostytutka w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Nawet dama w zakochaniu zapomni czasem o dobrym wychowaniu.
Przyjezdn*
Trigger Warning
erotyka
Spoiler
  Lubił seks trochę bardziej, niż przeciętny człowiek, a przecież ludzie z reguły i tak już bardzo lubili ten rodzaj aktywności. On potrzebował dużo uwagi, dużo cielesnej przyjemności i potrzebował jej dosyć często. To był jeden z powodów, dla których zdecydował się być ekskluzywną prostytutką. Na tym wysokim poziomie klienci byli głównie zamożni i zadbani, a to mu w zasadzie wystarczyło. Czerpał z tego czystą przyjemność, poddając się tym, którym spodobał się na tyle, że płacili za to naprawdę kupę kasy.
  Z Williamem było siłą rzeczy inaczej, bo nie musiał za niego płacić. Po prostu cholernie podobał się Amo i nie mógł się powstrzymać, a wiedząc że Will tez na niego leci, nie było już właściwie o czym mówić. Pracowali razem, więc miał też zaufanie w kilku kwestiach, co naprawdę stwarzało idealna okazję do umawia się na seks bez zobowiązań, na czystą przyjemność. Przy nim pozwalał sobie też być bardziej sobą, trochę zwolnić, nawet milczeć i po prostu zamknąć oczy oparty o jego nagie ciało, wsłuchując się w bicie jego serca i nic więcej. Czasami nawet on potrzebował chwili odpoczynku.
  Jęknął, słysząc swoje imię i wbił spojrzenie w twarz Williama, poruszając biodrami tak, jak lubił. Przez chwilę było ostro, kiedy zawzięcie ocierał się o jego ciało, czując go głęboko w sobie i każde mocne dociśnięcie bioder dawało mu dreszcz. Każdy kolejny impuls przybliżał i jego do spełnienia, aż w końcu, chwilę po Willu, przycisnął uda do jego boków i drżąc doszedł. Wsunął przy tym stopy na jego uda i pochylił się, łapiąc szybko i mocno oddech. Dłońmi oparł się o materac obok jego przedramion i trwał tak chwilę, próbując zapanować nad drżeniem ciała aż w końcu powoli opadł na jego tors, policzek przytulając do jego ramienia i z zamkniętymi oczami składając kilka pocałunków w zagłębieniu jego szyi.
  一 Byłeś wspaniały, Panie Westbrook一 powiedział z rozmarzonym uśmiechem i podniósł się na chwilę, ale tylko po to aby przynieść paczkę nawilżanych chusteczek, ułożyć się obok niego na boku i zająć się krótkim zabiegiem, mającym oczyścić ich podbrzusza po zabawie. Był delikatny, najpierw ogrzewając chusteczki w swoich dłoniach.
  Uniósł wzrok, gdy William odważył się na wyznanie, które zabrzmiało na granicy tematów poważnych. Przez chwilę zastanawiał się czy mężczyzna nie chce mu przypadkiem powiedzieć czegoś, co jednak nie pasowałoby do ich relacji. Ostatecznie postanowił traktować to pobłażliwie, ale przy tym pozytywnie. Uśmiechnął się więc lekko, tuż po tym, jak wyrzucił chusteczki do kosza, i uniósł dłoń, by przesunąć palcami po jego policzkach.
  一 Jestem pewien, że dałbyś sobie ze wszystkim świetnie radę. Jesteś silnym, mądrym i zaradnym mężczyzną o wielkim sercu. Nie potrzebujesz nikogo, żeby jasno lśnić, bo blask masz w sobie 一 mruknął, stukając palcem w jego nagą klatkę piersiową.
  Przekręcił głowę i spojrzał w stronę okna, zaczesując kilka kosmyków kręconych włosów za ucho. Nie podobały mu się dźwięki z zewnątrz. Wiatr wył coraz mocniej, gdzieś w oddali słychać było wycie syren i alarm dochodzący z zaparkowanego na poboczu auta. Jeszcze jednak William był w stanie skutecznie odwrócić jego uwagę przyjemnymi pocałunkami. Z powrotem zwrócił się ku niemu i przesunął kilka razy dłonią po jego głowie, czule ją głaszcząc.
  一 Masz ochotę na drugą rundę teraz czy pod prysznicem? 一 zapytał z rozbawionym uśmiechem, tańczącym na jego rozświetlonej płomieniami świec twarzy.
William Westbrook
26 lat/a 190 cm
tancerz, osoba towarzysząca w The Rose Noire
Awatar użytkownika
ABOUT ME
Please be patient with me and I promise I will try and be brave for us.
Miejscow*
Polecam się na przyszłość 一 odparł wesoło i, korzystając z chwili, ponownie połączył ich usta. Gdy zaś Amo czyścił jego podbrzusze leżał nieruchomo, przyglądając się działaniom Włocha.
Di Fiore nie musiał się obawiać, bowiem związek był ostatnim, o czym myślał Willy. Westbrook doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie nadawał się do oficjalnych relacji i miał stuprocentową pewność, że nie byłby odpowiednim partnerem dla nikogo. Związek kojarzył mu się z otwartością i szczerością, a owych Westbrook zagwarantować nie mógł. Wszak nigdy nie przedstawi partnera rodzicom; wszak zawsze będzie się wstydził wspólnego spaceru po nowoorleańskich ulicach i zawsze drżałby na każdym zakręcie, obawiając się, że akurat teraz natrafią na jego homofobicznego ojca.
Niezobowiązujące uniesienia były bezpieczniejsze; zarabianie pieniędzy ciałem dawało pewność, że na miejsce osoby, którą do siebie zniechęci, pojawi się kolejna, która go nie znała.
Amo 一 jęknął, czując, że na jego policzki wkrada się purpura. Nie uważał się za godnego takich słów; nie wierzył w ani jedno z nich i czuł, że Włoch mówił to jedynie po to, aby nie nastała między nimi niezręczna cisza. Bo przecież gdzie on, William Westbrook, pasował do takiego opisu? W którym momencie był silny i mądry?
Słowa drastycznie różniły się od tego, czym karmił go ojciec; w oczach Josha był kretynem, który nie radził sobie z podstawowymi sprawami i w każdej kwestii był najgorszy. 一 Proszę cię, nie opowiadaj głupot. 一 Uciekłszy wzrokiem, tępo wgapiał się w szafkę, na której gromadził się kilkudniowy kurz. Wcześniej nie chciało mu się sprzątać, bo jego umysł zaprzątał huragan, ale teraz doszedł do wniosku, że powinien zrobić to jak najszybciej.
Pod prysznicem 一 odparł, powoli podnosząc się z materaca. Chwyciwszy Amo za rękę, zaprowadził go do skromnej łazienki. Tam, po raz drugi oddali się przyjemnym, cielesnym uniesieniom, a Willy w każdej sekundzie starał się upewnić, że przestrzeń 一 tak drastycznie różniąca się od standardów w Four Winds 一 nie będzie przeszkadzała kochankowu.
Po prysznicu Di Fiore mógł zostać tak długo, jak chciał; zapewne spędzili czas na rozmowie, a gdy nadszedł moment pożegnania, Willy zapewnił, że niecierpliwie wygląda kolejnego spotkania.

koniec <3
Amo Di Fiore
ODPOWIEDZ

Wróć do „144”