04
Dlatego cieszyła się, że krótko po przyjeździe nawiązała znajomość z Fiorelle. Może nie mogła nazwać jej przyjaciółką, jeszcze za krótko się znały.. Ale chętnie wyskakiwały raz na jakiś czas na kawę czy spacer. Tak po prostu, porozmawiać. Dla Val znaczyło to wiele, bo choć naprawdę miała cudowną pracę… To gdy tylko wychodziła poza mury szkoły, czuła się samotna. Skazana sama na siebie, a tego nie lubiła najbardziej. Bo w ciszy szeptały głosy, których słyszeć nie chciała. Wspomnienia atakowały z podwójną siłą. A ona jeszcze nie była gotowa by się z nimi mierzyć….
Do Cafe Du Monde doszła po dłuższej chwili. Weszła do środka, gdzie przyjemny chłód klimatyzacji otoczył jej rozgrzane od ruchu i ciepłego powietrza ciało. Niemal do razu dostrzegła siedzącą przy jednym ze stolików znajomą twarz. Posyłając uśmiech kelnerce, ruszyła w stronę Fiorelle.
- Cześć. Mam nadzieję, że długo nie czekałaś. - Odezwała się, siadając na przeciwko dziewczyny i zawieszając torbę o oparcie krzesła. - Ale dziś jest tak pięknie na zewnątrz, że wybrałam spacer do pracy zamiast samochodu. - Zaśmiała się, odgarniając kosmyk blond włosów i zerknęła w kartę. W zasadzie to miała ochotę na coś zimnego. Może lody… albo kawę mrożoną. Kiedy do stolika podszedł młody kelner z rozbrajającym uśmiechem, postawiła na kawę. Z lekkim uśmiechem też przyglądała się jak chłopak wbija wzrok w Fio, a w jego oczach zapalają się iskierki. Było to na tyle urocze, że gdy tylko odszedł z zamówieniami, Val podążyła za nim wzrokiem.. By za chwilę przenieść go na blondynkę przed sobą.
- Wpadłaś mu w oko. - Stwierdziła z uśmiechem, kiwając lekko głową w stronę kelnera, żeby dziewczyna wiedziała o czym ta mówi. W książkach często opisywali miłość od pierwszego wejrzenia, gdzie serce biło szybciej od jednego spojrzenia. Choć Valentina uwielbiała literaturę i te wszystkie książki i wiersze o miłości, nie wierzyła w nią. Nie tak silnie, jakby chciała. Ale życzyła wszystkim jak najlepiej. Żeby odznaleźli swoje szczęścia w postaci drugiej osoby. Bo ludzie zasługiwali na miłość. Ale nie taką jak z Romea i Julii. Nie cierpiącą, a tą pełną ciepła. Która wznosi, która dodaje siły. Takiej miłości życzyła każdemu. Bo swoją już dawno straciła.
Fiorelle Sutherland