Zablokowany
Mruczka
Przyjezdn*
23 lat/a, 175 cm
Studentka w
Awatar użytkownika
Whispers of life
Studentka literatury zafascynowana duchowością. Wegetarianka, instagramerka, miłośniczka literatury pięknej, wielbicielka ubrań w stylu preppy i entuzjastka jazzu.

Soleil Lowe kochała wyzwania. Nieważne, czy chodziło o przebiegnięcie na czas dziesięciu mil, zdanie egzaminu na piątkę u najbardziej wymagającego profesora, czy nocne zwiedzanie cmentarza. Gładko wchodziła w rywalizację i chociaż na co dzień starała się w życiu kierować rozsądkiem, wystarczyła głupia zachęta, a w Soleil budził się tryb zwyciężczyni. Bo właśnie dlatego tak chętnie w to wchodziła: perspektywa zwycięstwa oraz udowodnienia sobie i reszcie świata, że nic nie stoi na jej drodze były w stanie popchnąć ją do realizacji nawet najgłupszych i najbardziej nieodpowiedzialnych pomysłów. Tak było kiedy jeszcze w podstawówce zaczęła organizować zakłady wśród uczniów i kiedy w liceum grywała w pokera z kolegami brata. To właśnie w ramach wyzwania doszło do jej pierwszego pocałunku i podobnie było z krótkim romansem, w który weszła z kolegą ojca. W tym wszystkim nocne wyjście na cmentarz świętego Ludwika było bułką z masłem. Ba! Było niczym innym, jak rozrywką, na której Sally mogła dodatkowo ugrać dla siebie kilka korzyści w postaci interesujących, niecodziennych treści na swój profil, który prowadziła na Instagramie. Kiedy więc Patrick Buxton stwierdził podczas lunchu, że nikt nie ma wystarczających jaj żeby znaleźć się na cmentarzu o północy, Sol nie pozostało nic innego, jak roześmiać się w głos i zapytać: zakład? I tym sposobem, bezpardonowo wciągając w to Salem, Soleil założyła się z Patrickiem, że już następnej nocy wybierze się na nocne zwiedzenie, które dodatkowo udokumentuje. Nic prostszego! W zamian za pół godziny spędzone w okolicach północy na cmentarzu, Patrick miał zdobyć pytania na test z literatury XIX wieku. Marna nagroda, która Sally na nic miała się przydać, choć perspektywa tego, że Buxton może zostać nakryty przez starą, zdziwaczałą profesorkę dodawał temu zakładowi odpowiedniej atrakcyjności.
Mimo uwielbienia do magicznych historii i zafascynowania voodoo, Soleil była daleka od wiary w to wszystko. Nie robiły na niej wrażenia horrory, a opowieści z dreszczykiem, choć elektryzujące, były wyłącznie opowieściami, które nie miały racji bytu. Właśnie z tym przekonaniem bez choćby cienia obawy, czy lęku, Soleil wyruszyła na spotkanie z Salem. Nowy Orlean mimo późnej godziny wciąż był głośny, ale kiedy Sally wysiadła z taksówki, pozostawiając otwarte drzwi dla Salem, zorientowała się, że w okolicy cmentarza jest praktycznie całkowicie cicho. Nie było tu słychać wielkomiejskiego gwaru, który teraz bardziej przypominał daleki pomruk.
No to jesteśmy. — Stwierdziła, uśmiechając się szeroko do Salem. — Chyba się nie boisz. — Raczej stwierdziła, niż zapytała, przez chwilę zatrzymując na niej spojrzenie. W mroku ledwo dostrzegała jej twarz. Widziała natomiast dobrze jej błyszczące, lśniące w ciemności oczy. — Mam coś dla nas, nie myśl, że jestem nieprzygotowana. — Mrugnęła do przyjaciółki, choć domyślała się, że ta i tak tego nie dostrzegała. Zaraz też zanurkowała do swojej torby, z której niedługo później wyjęła butelkę tequili, którą podała ciemnowłosej. — To nie wszystko. — Mruknęła, w dalszym ciągu skupiona na poszukiwaniach, a w końcu wydała z siebie odgłos zadowolenia, kiedy udało jej się znaleźć zawiniątko. — Mam nawet limonkę. — Oznajmiła, odchylając folię aluminiową, w której zawinięte było kilka ukrojonych plasterków zielonego owocu.

Salem Santiago
po mieście błąka się tylko jedna dusza
peggy
Przyjezdn*
19 lat/a, 172 cm
studentka literatury / kelnerka w Irene's - włoska knajpa
Awatar użytkownika
Whispers of life
Sway me smooth, sway me now
///
córka Javiera Santiago
Salem nie wiedziała jak to się stało, że późnym wieczorem zajeżdżała taksówką pod cmentarz. Wolała poruszać się samochodem za dnia, choć wieczorne przejazdy po mieście miały w sobie ten komfort w postaci braku korków. Zgodziła się towarzyszyć Soleil bez glębszego zastanowienia, co dokładnie miałyby robić o północy na cmentarzu, ani czy tego w ogóle chce. Był to kolejny raz, kiedy zgodziła się na coś, bo ktoś tak chciał. Zdecydowanie powinna popracować nad swoją asertywnością.
W nozdrza Salem uderzył zapach wilgoci wymieszany z ziemią. Nigdy nie była na cmentarzu. Kiedy zmarli dziadkowie, matka wybrała się na pogrzeb sama. Podziwać nagrobki mogła wyłącznie na filmach w telewizji. Cmentarze w Nowym Orleanie miały niepowtarzalny klimat. W dzień przewodnicy prowadzili grupki turystów przez labirynt nagrobków pamiętających początki miasta. Nie sądziła, aby w innych częściach Ameryki miano takie same.
- Nie wiem, na filmach zawsze jest tam strasznie - wyznała, obciągając ciemną bluzę na tyłek. Ubrała się tak, żeby móc w razie czego szybko spierdalać przed dozorcą, duchem lub wampriem. Numer jeden był najbardziej prawdopodobny, nie umniejszało to jednak lęku przed pozostałymi opcjami.
- Soleil! - niedowierzała, gdy ta wcisnęła jej butelkę. Spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, a na dodatek jak w przypadku Salem - brak odpowiedniego wieku, nie było mądrym posunięciem.
Nie potrafiła jednak przeciwstawić się przyjaciółce. Powodami mogła sypać jak z rękawa. - Ja mam latarkę - powiedziała odpowiedzialnie. Była wygodniejsza od trzymania telefonu w ręce.
Gdy Soleil miała już wolne dłonie, Salem oddała butelkę.
- Nie mów, że będziemy się wspinać na mur - odwróciła głowę od zamkniętej bramy. Wyjęła z kieszonki frotkę do włosów, pochyliła się i potrząsnęła głową. Po kilku minutach uformowała długi koński ogon. Szczęśliwie dla nich obydwóch, nie powinny mieć problemu z podsadzaniem i wdrapywaniem. Salem podeszła pod murek, patrząc na Sol wyczekująco.

Soleil Lowe
Ostatnio zmieniony sob 02 mar 2024, 17:49 przez Salem Santiago, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Adaline Saunders
Przyjezdn*
23 lat/a, 170 cm
Studentka, Łyżwiarka Figurowa w New Orleans
Awatar użytkownika
Whispers of life
There is only one thing that makes a dream impossible to achieve: the fear of failure.
outfit

Adaline nie miała na dzisiejszy wieczór żadnych planów. Ot tak leniwy wieczór z Netflixem. Przebywała w mieście już jakiś czas i udało jej się poznać kilka ciekawych osób. Niestety stany depresyjne dawały jej się jeszcze we znaki. Jednak tajemniczy SMS od Salem i Soleil ją zaintrygował. Cmentarz? Czego dziewczyny tam szukały? Odłożyła telefon z powrotem na łóżko i kontynuowała oglądanie serialu. Jednak jej myśli ciągle ulatywały w stronę wiadomości. W końcu ciekawość wygrała i dziewczyna ubrała się w ekspresowym tempie w coś cieplejszego.
Gdy tylko dojechała na miejsce, wyszła z samochodu i rozejrzała się w poszukiwaniu dziewczyn. Nie była strachliwa, ale coś w tym miejscu przyprawiało ją o dreszcze. Szczególnie, że nikogo nie widziała w pobliżu. Może dziewczyny z niej zażartowały? Na pewno nie wysłałyby jej na Cmentarz samej. Co oznaczało, że musiały być gdzieś w pobliżu.
Ruszyła wzdłuż muru w poszukiwaniu bramy wejściowej i po trzech minutach zauważyła dwie postacie stojące nieopodal. Nie wiedziała z kim do końca ma do czynienia bo tylko księżyc oświetlał okolicę, ale postanowiła zaryzykować. Raz kozie śmierć. Podkradła się jak najciszej potrafiła i od tyłu chwyciła ramię jednej z dziewczyn.
- Buuuuu! - zaśmiała się i odetchnęła z ulgą - Cieszę się, że to wy. Byłby przypał jakbym chciała wystraszyć seryjnego mordercę. - Naprawdę się ucieszyła, że je widziała. Jej wzrok powędrował w stronę butelki i podniosła brew w niemym pytaniu. Znała dziewczyny dopiero od nie dawna i nie była jeszcze na etapie porozumiewania się z nimi bez słów. - Co planujecie? - zapytała w końcu się poddając i czekała na jakiś zarys planu.
Jednego była pewna. Dzisiejszy wieczór na 100% będzie lepszy niż zamulanie w łóżku. Ahoj przygodo!

Soleil Lowe
Salem Santiago
Mruczka
Przyjezdn*
23 lat/a, 175 cm
Studentka w
Awatar użytkownika
Whispers of life
Studentka literatury zafascynowana duchowością. Wegetarianka, instagramerka, miłośniczka literatury pięknej, wielbicielka ubrań w stylu preppy i entuzjastka jazzu.
Może to właśnie poprzez wzgląd na to, że Soleil rzadko kiedy bywała na cmentarzach nie czuła strachu. Co się mogło wydarzyć? Zupełnie nic. Plan był prosty: chciała dobrze się bawić w czym miały pomóc jej przyjaciółki oraz tequila, w ramach bonusu miała nagrać kilka interesujących treści na swój profil, a w ramach nagrody miała otrzymać od Patrica jego upokorzenie, kiedy zostanie złapany próbując wykraść pytania do testu. Co mogło pójść nie tak?
To dla rozluźnienia, przyda ci się — Odparła, wskazując podbródkiem na butelkę, a później parsknęła śmiechem. Nie było w tym nic złośliwego. Ba! Jak rzadko kiedy można było tym razem w głosie Soleil usłyszeć charakterystyczne nuty sympatii. — Za naszą przygodę — Dodała, wznosząc nieznacznie butelkę w ramach toastu, z której upiła kilka łyków, zagryzając za chwilę limonką. A później mało co nie zakrztusiła się, kiedy zza swoich pleców usłyszała okrzyk. Kaszlnęła głośno, zaraz jednak się śmiejąc, kiedy usłyszała dobrze znany sobie głos Adaline.
Dobra próba! — Przyznała, bo nie zamierzała ukrywać, że została zaskoczona. Ducha co prawda z pewnością się nie spodziewała, podobnie jak seryjnego zabójcy. Prędzej jakiegoś ćpuna, który naiwnie wierzyłby, że mógłby coś ugrać. — Dobrze, że jesteś, Adie, będzie jeszcze zabawniej. — Dodała, podając przyjaciółce butelkę. — Plan jest taki, że przechodzimy przez mur, ponieważ brama jest zamknięta. Która z was pierwsza?— Spojrzała na dziewczyny wyczekująco, sama gotowa działać, wiedząc, że sama bez trudu będzie w stanie sforsować mur, dlatego wolała zostać z tyłu.

Salem Santiago
Adaline Saunders
po mieście błąka się tylko jedna dusza
peggy
Przyjezdn*
19 lat/a, 172 cm
studentka literatury / kelnerka w Irene's - włoska knajpa
Awatar użytkownika
Whispers of life
Sway me smooth, sway me now
///
córka Javiera Santiago
Salem pozostawała sceptyczna dla tego planu i jak miało się okazać, wyłącznie ona. Nie oceniała żadnej ze swoich koleżanek, bo czemu miała to robić? Wydawało się jej, że tak właśnie powinny wyglądać wypady ze znajomymi. Głupie zakłady, igranie z ogniem i ponoszenie konsekwencji. Salem nie lubiła ciemności, a cmentarz był słabo oświetlonym miejscem. Dlatego chyba jako jedyna pomyślała o wzięciu latarki. Napiła się z butelki niewiele, zaraz krzywiąc. Zdecydowanie wolała kolorowe, słodkawe drinki od tego.
Wystraszyła się Adaline, której nagłe pojawienie się było niespodziewane. Miała nadzieję, że to była jedyna niespodzianka tego wieczoru, a spacer pomiędzy nagrobkami szybko się im znudzi. Ot, Soleil będzie mogła odnotować krzyżyk na swojej liście studenckich przygód.
- Dobra, Soleil wdrapujesz się pierwsza. Potem ja, a na końcu wciągnięmy ciebie Adie - zadecydowała, żeby nie tracić czasu. W każdej chwili mogły trafić na przejeżdżający tędy patrol policji. Cała logistyka przedsięwzięcia zajęła im dobre dwadzieścia minut, aż w końcu cała ich trójka z lekką zadyszką znalazła się na cmentarzu.
- Podobno jest tu pochowanych kilkoro seryjnych morderców - sama nie wiedziała skąd pojawiła się u niej ta ciekawostka. Wiedziała jednak, że to może zainteresować Soleil. W końcu miała przedstawić Patrickowi dowód swojej obecności na cmentarzu. Salem niepewnie ruszyła główną alejką. Póki co, nie potrzebowała jeszcze latarki. Spojrzała za siebie chcąc zobaczyć, czy dziewczyny za nią idą. Najgorsze co mogły zrobić to zostawić ją tu samą. Światło księżyca padło na poblisko monument i przez chwilę zdawało się Salem, że imię tam widniejące brzmiało Devon...
Była ciekawa co na tę śmiałą cmentarną wyprawę powiedziałby jej chłopak. Przyjechałby, gdyby go o to poprosiła? Spojrzała na Adaline i Soleil, odsuwając się pospiesznie żeby nie zostać uchwyconą przez kamerę telefonu. Jeśli wyśle filmik Patrickowi to ten może to wykorzystać przeciwko nim.

Adaline Saunders
Soleil Lowe
Mugger (ma mieć na nas oko i wtrąci się w stosownej chwili, więc nie musicie czekać na wpis mg)
Obrazek
Adaline Saunders
Przyjezdn*
23 lat/a, 170 cm
Studentka, Łyżwiarka Figurowa w New Orleans
Awatar użytkownika
Whispers of life
There is only one thing that makes a dream impossible to achieve: the fear of failure.
Przez chwilę zastanawiała się czy przyjąć butelkę z alkoholem. W końcu przyjechała tutaj samochodem, a gdyby poszło coś nie tak mogłyby zabrać dziewczyny i odjechać z piskiem opon. Jednakże co im mogłoby się tutaj przydarzyć? Były przecież w trójkę, a cmentarz był zamknięty Podobno raz się żyje, a kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Czy jakoś to tak szło. Choć w przypadku dzisiejszego dnia była to tequila. W przypływie braku chęci bycia dzisiejszego wieczora tą odpowiedzialną upiła łyk trunku. Przyjęła od dziewczyny kawałek limonki i po chwili zagryzła ją. Teraz już nie było mowy o planie awaryjnym. Mogły iść tylko do przodu.
Adaline spojrzała na murek. Normalnie nie stanowiłby dla niej przeszkody. Bardzo dużo ćwiczyła, a jazda figurowa na łyżwach sprawiała, że jej ciało było silne i wysportowane. Jednakże głodówki, którymi dziewczyna ostatnio się katowała odbijały się na jej sile fizycznej. Coraz słabiej się czuła, a organizm powoli zaczynał się buntować. Wizja idealnej sylwetki jednak była silniejsza. Z pomocą dziewczyn wdrapała się na ten nieszczęsny murek i gdy znalazła się po drugiej stronie rozejrzała z zaciekawieniem. Totalnie wierzyła w zjawiska paranormalne. A na samą myśl, że są tu pochowani seryjni mordercy włoski jeżyły się dziewczynie na karku. - Seryjni mordercy? Nie mój typ. Może spotkamy jakiegoś psychopatę, który ma obsesję na naszym punkcie, albo wampira? - To byłoby coś! Niczym w jednej z jej wielu książek. Co byłoby dosyć niepokojące, bo wiele z nich nie było zwykłym romansem.
Już od jakiś kilku minut chodziły po cmentarzu i niczego ciekawego nie znalazły. Nawet w okolicy nie słyszały małolatów, którzy szukaliby tak jak one miejsca by w spokoju się napić. Otaczała je idealna cisza zakłócana ich krokami.- Szukamy czegoś konkretnego? Czy po prostu... - przerwała w jednym momencie i złapała się pobliskiej płyty nagrobnej, gdy jej stopa ujechała na mokrej ziemi. - Orzesz prawie wpadłam do pustego grobu! - pisnęła i po chwili zaśmiała się w reakcji na skok adrenaliny. Złapała równowagę i spojrzała w ciemną plamę przed sobą. Nie widziała dna, było zbyt ciemno, więc nie potrafiła oszacować głębokości grobu. Sprawdziła dłonią kieszeń swojej bluzy z zamiarem wyciągnięcia telefonu, by poświecić w dół i zamarła - Dziewczyny... - pobladła i ponownie spojrzała na świeżo wykopany grób - Chyba telefon wpadł mi do środka...

Soleil Lowe
Salem Santiago
peggy
Przyjezdn*
19 lat/a, 172 cm
studentka literatury / kelnerka w Irene's - włoska knajpa
Awatar użytkownika
Whispers of life
Sway me smooth, sway me now
///
córka Javiera Santiago
- Wampiry nie istnieją - przypomniała tonem Hermiony Granger. Jednak tutaj musiała zgodzić się z Adaline - gdyby trafiły na Erika Northmana, o wyglądzie boskiego Alexandra Skarsgarda, to Salem pierwsza podstawiałaby mu szyję pod nos. Lubiła seriale bazujące na wampirach i wilkołakach. Cmentarna otoczka sprzyjała nadnaturalnym rozważaniom. Poczekała na Adaline żeby się z nią zrównać.
- Soleil przyjęła głupi zakład od Patricka Buxtona - poinformowała konspiracyjnie. Każdy na uczelni znał tego chłopaka. Błazen i pozer, przez którego mogły mieć kłopoty. Salem już nie chciała strzępić języka żeby nie wyjść na sztywniarę. Wolała być ostrożna.
- Więc... - zaczęła nie kończąc, bo Adaline prawie wpadłaby do pustego grobu. - Żartujesz, prawda?
Rozejrzała się za Soleil, ale ta... Wyparowała. Bardzo kurwa świetnie. Najpierw ten głupi pomysł, telefon w czarnej dziurze, a teraz zniknięcie Sol. Spojrzała na Adaline pytająco, zapalając latarkę. Skierowała ją w pustkę, choć zaczęła nawoływać przyjaciółkę.
- Widziałaś żeby się oddalała? - jej jakoś to umknęło, jeśli to był kolejny żart to kiepski. Teraz musiały jeszcze wyciągnąć telefon, a wykopana dziura wyglądała na ponad dwumetrową. Kto zostawia niezabezpieczony pusty grób? Najpewniej ktoś kto nie spodziewa się głupiej dzieciarni po nocy.
- Okej, to jedna z nas musi tam... Wskoczyć - wzięła głęboki wdech, namierzając promieniem latarki zgubę Saunders. Zanim jednak zdecydowały, która zostanie szambonurkiem, Salem wyjęła swój telefon i zadzwoniła na numer Soleil. Odgłos melodyjki dochodził spomiędzy ciasno ustawionych nagrobków z cokołem przedstawiającym anioła.

Adaline Saunders
Mugger
Soleil Lowe
Obrazek
Adaline Saunders
Przyjezdn*
23 lat/a, 170 cm
Studentka, Łyżwiarka Figurowa w New Orleans
Awatar użytkownika
Whispers of life
There is only one thing that makes a dream impossible to achieve: the fear of failure.
- A wielka szkoda - zaśmiała się Adaline. Ona w porównaniu do Salem naczytała się wielu książek. Wampiry i zjawiska paranormalne ja po prostu ciekawiły. Wierzyła w nie. Czy chciałaby przeżyć taką historię? To zależy od punktu widzenia i kim miałaby być w tej opowieści. Jednak zdecydowanie wierzyła w takie sprawy.
Uwagę od zakładu odwrócił jej fakt, że zgubiła telefon w pustym grobie.Odetchnęła z ulgą, gdy Salem poświeciła do grobu. Był. Gorzej jakby musiały teraz się wracać i szukać zguby. Spojrzała na dziewczynę i pokręciła głową - Przed chwilą tu była. - Ta cała sytuacja coraz mniej jej się podobała. Odwróciła się od grobu i rozejrzała po okolicy. Jednakże nigdzie nie widziała Sol. Na niekorzyść działało to, że było ciemno, a ona nie miała nawet czym poświecić - Może to część zakładu? - zapytała niepewnie. Może musiała je jeszcze wystraszyć czy coś...Czym szybciej znajdą Sol tym lepiej, ale najpierw musiała odzyskać telefon. - Zaraz jej poszukamy. Może coś odwróciło jej uwagę? Została w tyle. Poświeć mi muszę tam wejść - Zwróciła się do Salem i westchnęła widząc, że grób był dość głęboki. Nie ma co ktoś musiał się natrudzić, by wykopać grób tej wielkości. Na samą myśl, że mogłaby leżeć w takim dole, gdy jej próba samobójcza, nie była tylko próbą...A teraz sama pchała się do środka...Ktoś tam u góry miał dobre poczucie humoru. - Dobrze, że tam nie wpadłam. Ze skręcona kostką bym stamtąd nie wyszła - mruknęła pod nosem i znalazła odpowiednie miejsce do zejścia. Na niekorzyść działał fakt, że ziemia była mokra, więc dziewczyna nawet nie miała czego się przytrzymać. W końcu udało się jej wejść do środka. Nie była to najprzyjemniejsza rzecz, ale odetchnęła z ulgą widząc telefon. Podniosła go i pokazała przyjaciółce - Mam - podeszła do krawędzi grobu i złapała za coś co wydawało się jej korzeniem. Jakie było jej zaskoczenie, gdy korzeń wyszedł z ziemi z cichym mlaskiem. Widząc co trzyma w ręce Adaline pisnęła i odrzuciła prawdopodobnie czyjąś kość za siebie. Z odrazą spojrzała na ten element i starała się uspokoić oddech. Miała wrażenie, że zaraz serce wyskoczy jej piersi - Pomóż mi stąd wyjść! - rzuciła w panice i gdy dziewczyna podała jej dłoń, starała się znaleźć podparcie dla stóp.

Salem Santiago
Mugger
Marie Laveau
Mistrz Gry
200 lat/a, 170 cm
Mistrz Gry w NOLA
Awatar użytkownika
Whispers of life
Here is the day, we must welcome it with a song.
nieznana postać
♦ st. louis cemetery no. 1 ♦
Wyczynom dziewcząt od dobrych parunastu minut przyglądał się olbrzymi puchacz wirginijski. Siedział na jednym z pomników poświęconym rodzinie Babinaux, jednej z najstarszych w Nowym Orleanie, a zarazem okrytych złą sławą. W przeciwieństwie do studentek, zdawał sobie sprawę, że nie tylko martwi spoczywają na cmentarzu. Święty Ludwik był domem The Shadow Enclave. Dźwięk dzwonka telefonu, należącego do Soleil spłoszył puchacza, który z głośnym pohukiwaniem przeleciał nad Salem i Adaline. Było w tym coś upiornego.

Kiedy sprawa wygrzebywania telefonu z dołu była już załatwiona, pod rozwagę należało wziąć trzy opcje: wrócić tą samą drogą z której się przyszło, poszukanie Soleil albo pójście przed siebie z nadzieją, że zaginiona przyjaciółka się odnajdzie cała i zdrowa, a one... No właśnie, co?
Zanim jednak, którakolwiek podjęła jakąkolwiek decyzję o wspólnym losie, obie usłyszały to samo. Cichy, niemal mantryczny głos. Jeśli chciały to sprawdzić, musiały iść w głąb cmentarza. Która studentka przegapiłaby szansę na imprezkę?

Salem Santiago
Adaline Saunders

peggy
Przyjezdn*
19 lat/a, 172 cm
studentka literatury / kelnerka w Irene's - włoska knajpa
Awatar użytkownika
Whispers of life
Sway me smooth, sway me now
///
córka Javiera Santiago
Obyś miała rację - pomyślała, kierując światło latarki tak, aby Adaline mogła swobodnie skoczyć w dół. Póki co, obie miały wszystkie kończyny całe i były w stanie opuścić cmentarz o własnych siłach. W innym wypadku musiałyby wezwać pomoc. Salem wątpiła, aby policja była wyrozumiała za konieczność przyjechania w to miejsce w środku nocy. Przykucnęła, poprawiając z tyłu bluzę jakby pośród tej ciszy miał się znaleźć ktoś komu przeszkadzałyby jej odkryte plecy.
Prawie upuściłaby latarkę na głowę Adaline, gdy puchacz zerwał się do lotu. Nigdy nie widziała sowy na żywo.
- Jezu - mruknęła, biorąc głębszy oddech. Jakby tego było mało, przyjaciółka krzyknęła i Salem czuła nadchodzącą panikę. - Co się dzieje?!
Żeby uniknąć kołysania na piętach, położyła się na ziemi i umocniła ucisk na ręce Adaline. Stan ubrania był w tej sytuacji sprawą drugorzędną. Zawsze można było ciuchy wrzucić do pralki lub po prostu wyrzucić. Z niemałym trudem i wysiłkiem, po kilku sapnięciach zdołała wyciągnąć Saunders z grobu. Pomogła jej wstać, choć jej samej trzęsły się nogi.
Nagle Salem zastygła nieruchomo spoglądając w głęb cmentarnej alejki. Wydawało się jej, że coś słyszy. Spojrzała na Adaline, czy ta ma podobnie.
- Chodźmy to sprawdzić, może Soleil tam poszła i tańcuje z tym kretynem, Buxtonem. Nie zdziwię się, jak jesteśmy w ukrytej kamerze i mają z nas pośmiewisko? - poprawiła kitkę i poświeciła latarką po najbliższych nagrobkach. Głosy były za daleko, jakby przytłumione żeby móc rozróżnić poszczególne słowa. Melodia wydawała się jej jednak taka... Przyzywająca.

Mugger
Adaline Saunders
Obrazek
Adaline Saunders
Przyjezdn*
23 lat/a, 170 cm
Studentka, Łyżwiarka Figurowa w New Orleans
Awatar użytkownika
Whispers of life
There is only one thing that makes a dream impossible to achieve: the fear of failure.
Wzdrygnęła się, gdy olbrzymi puchacz przeleciał nad ich głowami. Cholerne ptaszysko ją jeszcze bardziej wystraszyło. Chociaż w tym zestawieniu bardziej obawiała się niezidentyfikowanych kości w grobie. Miała nadzieję tylko, że nie były ludzkie. Gdy tylko wyszła z dołu na powierzchnię, wzięła głęboki wdech powietrza. - Znalazłam tam jakieś kości - Rzuciła ostatnie spojrzenie na grób, w którym przed chwilą się znajdowała. Zdecydowanie chce być spalona. Przemknęło jej prze myśl i odblokowała swoje urządzenie, by poświecić latarką na okolicę. Całe ubranie jak i przyjaciółka miała w ziemi. Wstała i wytrzepała z niej kolana i rozejrzała się. Dalej po Soleil nie było śladu.
Spojrzała w tym samym kierunku co dziewczyna i pokiwała głową. Też to samo słyszała. Może ich przyjaciółka również to usłyszy i się tam uda na poszukiwaniu ich? - Wcale by mnie to nie zdziwiło.. - Rozważania Salem dały do myślenia Adaline. Ta cała sytuacja to mógł być jeden wielki żart! A one dawały się wodzić za nos. Nie zamierzała dawać tak sobą pogrywać - Chodźmy czym szybciej sprawdzimy co to za odgłosy tym szybciej stąd odejdziemy - poświeciła sobie latarką w kierunku odgłosu. Ostrożnie stawiała każdy krok, żeby nie wlecieć do kolejnego grobu. Już tyle szczęścia mogła nie mieć co wcześniej.
Gdy zbliżały się coraz bliżej do dźwięku, wgłąb cmentarza odwróciła się do Salem - Jak myślisz długo już tam siedzą? - zapytała i wzdrygnęła się widząc kolejny pusty dół. Do diaska! Ile ludzi tu umierało, że musieli tego aż tyle nakopać. Ostrożnie przeszła tym razem obok dołu - Uważaj - ostrzegła dziewczynę za sobą i poświeciła latarką na groby - To chyba za tymi grobami. - wskazała na rząd nagrobków. Skoro już tak daleko zaszły zamierzała to sprawdzić. Złapała Salem za rękę, żeby się nie zgubić. Nie chciała zostać na cmentarzu sama.

Salem Santiago
Mugger
Marie Laveau
Mistrz Gry
200 lat/a, 170 cm
Mistrz Gry w NOLA
Awatar użytkownika
Whispers of life
Here is the day, we must welcome it with a song.
nieznana postać
♦ st. louis cemetery no. 1 ♦

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
Zablokowany

Wróć do „Rozgrywki”