Zablokowany
Eze
Miejscow*
29 lat/a, 180 cm
zawodnik MMA w klub MMA
Awatar użytkownika
Whispers of life
It feels like I've been silent running
Through the infinite pages, I've scrolled out
Searching for a new world
Waits on the sunrise
Deimos "Moonie" Mun
Kim Jiwoong
Obrazek
Nowy Orlean, 31.10.1995
Four Winds, Mid-City
zawodnik MMA/prywatny ochroniarz
Alphagator MMA
on/jego
biseksualny
kawaler
skorpion
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Urodził się w Nowym Orleanie, ale nie czuje się związany z tym miastem. Mógłby wyprowadzić się do innego bez chwili zawahania.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
Nigdy się tym nie interesował i niewiele wie na ten temat.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Swego czasu trochę się tym interesował, ale fascynacja NOVA dość szybko mu przeszła.
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Nazwa obiła mu się o uszy, ale uważa, że to bujda.
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Wskutek huraganu stracił babcię i dziadka. Są to dla niego bardzo bolesne wspomnienia.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Doskonale zdaje sobie sprawę z problemu przestępczości, ale niewiele sobie z tego robi. Jego ojciec obraca się w szemranym towarzystwie.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Nie ma takiego dania, bo nie przepada za lokalną kuchnią. Woli azjatyckie jedzenie.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
Nie słucha takiej muzyki.
Swoje orientalne korzenie zawdzięczam przede wszystkim moim dziadkom, którzy w pewnym momencie swojego życia zdecydowali się przeprowadzić z Korei Południowej do Nowego Orleanu. Zawsze marzyli o tym, żeby otworzyć koreańską restaurację gdzieś daleko od domu. Cóż, nie da się zaprzeczyć temu, że Stany Zjednoczone są dość daleko od Korei. Dla mnie i mojej mamy to właśnie Ameryka stała się domem. Moja mama przyszła na świat już w USA i tutaj się wychowała. Uczęszczała do publicznej szkoły, gdzie pilnie się uczyła, a po szkole pomagała moim dziadkom w ich knajpce. Lokalu nie można było zaliczyć do tych wykwintnych. Zależało im przede wszystkim na stworzeniu miejsca, w którym można było poczuć ciepło ogniska domowego i poznać koreańskie jedzenie oraz tradycje. Babcia bardzo zaangażowała się w życie lokalnej społeczności i dość szybko stała się rozpoznawalną osobistością. Zawsze służyła radą, a jeśli akurat żadnej nie miała, to chociaż wysłuchała. Moja mama była dokładnie taka sama. Ciepła, otwarta i bardzo rodzinna. Gdyby nie to, że mój ojciec okazał się być dupkiem, to wiodłaby pewnie długie, spokojne i szczęśliwe życie.

Poznała go przez przypadek. Wpadli na siebie na ulicy, kiedy schodziła ze skutera, po którymś z kolei kursie z dostawą jedzenia. Przechodził obok, a ona potknęła się o krawężnik. Co prawda, nie złapał jej w porę, ale za to zaniósł ją do lokalu, gdzie zajął się nią mój dziadek. Okazało się, że złamała nogę, przez co nie mogła pomagać z dowozami. Z odsieczą przybył mój ojciec, który zaoferował, że do czasu aż mama nie wyzdrowieje, będzie woził jedzenie za nią. Moi dziadkowie od samego początku nie pałali do niego sympatią. Moja babcia miała przeczucie, że był jakiś taki szemrany. Wiele się nie pomyliła, bo kilka lat później wydało się, że uciekł z Chin (skąd pochodził) przed długami. Chciał zacząć na nowo, ale ostatecznie skończyło się na tym, że nadal robił podejrzane interesy. Kiedy pracował dla moich dziadków, zakochał się w mojej mamie z wzajemnością. Niedługo po tym, jak wyzdrowiała zaręczyli się. Moi dziadkowie nie byli z tego powodu zachwyceni, bo ich zdaniem stało się to zbyt szybko. Niecały rok później wzięli ślub, a po kolejnym roku przyszedłem na świat.

Nigdy nie miałem dobrego kontaktu z moim ojcem. Przez większość czasu nie było go nawet w domu i zdarzało mu się znikać bez słowa na kilka dni. Moim wychowaniem zajmowały się mama i babcia. A przynajmniej tak było do czasu, aż Nowego Orleanu nie spustoszył huragan Katrina. Moi dziadkowie zginęli. Byłem wtedy dzieckiem i nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego dotknęło to akurat nas. Do samego pogrzebu chciałem wierzyć w to, że to nieprawda i dziadkowie wrócą tak, jakby byli gdzieś na wakacjach. Po ich śmierci lokal przejęła moja mama. Liczyła na to, że w prowadzeniu biznesu pomoże jej mój ojciec, ale nie kwapił się do tego. Wolał siedzieć w domu i pić albo załatwiać te swoje sprawy. Szkoda tylko, że zamiast przynosić pieniądze, to je tracił. Mama urabiała się po łokcie w lokalu. W pewnym momencie mój ojciec zaczął się na nas wyżywać i często podnosił rękę na mnie albo na nią. Widziałem, jak ulatuje z niej z życie, aż w końcu dostaliśmy telefon, że znaleziono ją martwą w lokalu. Okazało się, że to był zawał serca. Obwiniałem o to mojego ojca i zacząłem go za to nienawidzić. Miałem wtedy czternaście lat.

Niedługo po tym, jak huragan Katrina spustoszył Nowy Orlean, zapisałem się do szkolnego kółka sportowego, gdzie zacząłem trenować boks. Na początku traktowałem to tylko jako formę zabicia czasu, ale tak się w to wkręciłem, że sztuki walki szybko stały się moją pasją. Oglądałem niemal każde zawody, które leciały w telewizji i marzyłem o tym, żeby móc w ten sposób zarabiać na życie. Potrafiłem się bić i przykładałem się do treningów, bo dzięki temu mogłem wyładować swój gniew i frustrację. Wygrałem wiele walk organizowanych na lokalnych i regionalnych zawodach. Trenerzy wróżyli mi świetlną przyszłość i popychali w odpowiednim kierunku.

W liceum moje zainteresowanie zmieniło się z boksu na MMA. Chciałem spróbować czegoś nowego, a gdy napomknąłem o tym ojcu, to ten obiecał mi pomóc dostać się do poważnego klubu. Nie wiem, czy chciał udawać dobrego ojca, czy kierowały nim jakieś inne pobudki, ale dzięki temu zostałem członkiem klubu prowadzonego przez mężczyznę, byłego zawodnika, z Chin. Miało to miejsce zaraz na początku wakacji pomiędzy pierwszą a drugą klasą liceum. Dość szybko dotarło do mnie, że mojego ojca łączyły z nim nielegalne interesy. Przez myśl przeszło mi, że być może jestem jakąś formą spłaty długu, ale wolałem za bardzo nie drążyć tematu. Chciałem skorzystać z okazji, więc ciężko trenowałem. Okazało się, że w MMA radzę sobie jeszcze lepiej, niż w boksie. Po skończeniu liceum mogłem skupić się tylko na sporcie. Walczyłem często i zazwyczaj wygrywałem walki. Moja kariera nabrała tempa, a gdy miałem dwadzieścia jeden lat, to moje nazwisko stało się znane. Zacząłem sam na siebie zarabiać, dzięki czemu mogłem wynieść się w końcu od mojego ojca. W końcu nadszedł mój czas i mogłem w pełni skupić się na rozwoju swojej kariery. Niestety, zacząłem czuć się najlepszy ze wszystkich. Czułem, że należy mi się wszystko i że wszystko mi wolno. Zrobiłem przez to kilka głupstw, które mój szef musiał zatuszować, żebym dalej mógł walczyć zawodowo. W końcu zaczął mieć dość tego, że bywam taki problematyczny i postawił mi ultimatum. Albo się ogarnę, albo wylatuję. Wybrałem to pierwsze, bo na walkach zależało mi za bardzo, żeby z nich rezygnować. Myślałem, że skoro od dwóch lat nie zrobiłem niczego, czym mógłbym się komukolwiek narazić, to będę mógł w spokoju dalej trenować i walczyć, ale najwyraźniej się pomyliłem. Pewnego dnia mój szef zaprosił mnie do siebie na rozmowę. Nie miałem dobrego przeczucia i okazało się, że się nie pomyliłem. Poinformował mnie, że zawiesza moją karierę, a w zamian za to mam zostać prywatnym ochroniarzem jego syna. Nie chciałem się na to zgodzić, ale zagroził mi, że jeśli tego nie zrobię, to ujawni wszystkie moje brudy. Nie miałem wyjścia jak tylko przystać na tę jego absurdalną propozycję i wprowadzić się do Novy. Spotkałem go wiele razy, bo za gówniarza przychodził do klubu i kręcił się pod nogami. Nigdy nie wzbudził mojego zainteresowania, bo zadzierał nosa i sprawiał wrażenie rozwydrzonego. Mam nadzieję, że to będzie tylko chwilowe i niedługo będę mógł wrócić do sportu.


ciekawostki
Oprócz zawodowych walk prowadził również zajęcia dla młodzieży. Podobno był bardzo surowy i wymagający, ale sam tak o sobie nie myśli i uważa, że często dawał swoim uczniom taryfy ulgowe. Prawda jest jednak taka, że jest niezwykle wymagający.
Jako zawodowy sportowiec bardzo dba o swoje zdrowie. Pilnuje diety, unika alkoholu oraz wszelkich używek. Bardzo rzadko pozwala sobie na śmieciowe jedzenie albo słodycze.
Lubi ładne kubeczki i zgromadził ich sporą ilość. Najbardziej lubi te ze zwierzątkami.
Nikomu się do tego nie przyznaje, ale zdarza mu się przeczytać jakieś romansidło. Innych książek nie czyta. Ciągnie go tylko do tego jednego gatunku.
Odkąd zmarła jego mama, to on zajmował się gotowaniem. Nie chciał robić tego na pół gwizdka, więc postanowił się tego porządnie nauczyć. Bardzo pomogły mu w tym spisane przepisy i porady jego dziadków.
twój nick
Eze
twoje zaimki
dowolone
narracja
trzecia osoba, czas przeszły
kontakt
pw lub dc (porcelanowydzyndzel)
nie lubię gdy
ktoś decyduje za moją postać; ktoś szkodzi mojej postaci bez mojej zgody; ktoś stosuje metagaming
moje posty mogą zawierać
przekleństwa, przemoc, wątki erotyczne
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
nie
crescent city
Administrator
200 lat/a, 250 cm
administrator w Nowy Orlean
Awatar użytkownika
Whispers of life
You’ll never know what heaven means until you’ve been down to New Orleans.
welcome to new orleans!
Twoja karta postaci została zaakceptowana i możesz rozpocząć fabularną podróż po Nowym Orleanie! Zachęcamy również do założenia relacji, instagrama i threads postaci oraz zajrzenia do tematu kto zagra?
Przypominamy, że założenie tematu z dziennikiem jest obowiązkowe, jeżeli chcesz brać udział w fabule forum.
Na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni!
administracja
Zablokowany

Wróć do „Mężczyźni”