Zablokowany
Dorek
Miejscow*
43 lat/a, 188 cm
Menager i przewodnik wycieczek w Cafe Lafitte in Exile
Awatar użytkownika
Whispers of life
An Aquarius isn't a rebel without a cause, they are the cause...
Wakacyjne podróże nigdy nie porywały Addamsa, on zwykle potrzebował jakiegoś celu i zadania, kiedy wyjeżdżał. A nawet jak nie to zawsze sobie coś znajdywał. Tym razem rodzina i znajomi przerzucali się wyjazdami na różne plaże czy inne cuda-wianki. Syfek temu uległ niczym trzcina na silnym wietrze. Tylko on uległ i się złamał, już się nie podnosił. Wsiadł w zapożyczone auto i ruszył na Grand Isle Beach, mając w plecaku strój kąpielowy, butelkę wody i końcówkę SPFu. Piękna sprawa.
  Nie minęło długo. Trochę jak mgnienie oka. Blondyn się znudził swoją przygodą, gdyż brakowało w niej ważnego elementu. Tak jak orchidea pasożytuje obumarłych fragmentach drzewach, tak Addams potrzebował czerpać siłę z jakiegoś sidekicka. Zwolnił zatem na drodze, ciesząc się i rozkoszując jazdą. Olivia Rodrigo śpiewała mu o tym jak to pozyskuje prawo do jazdy, a on tak jechał wypatrując sobie jakiejś ofiary. Podobno lepiej jest przeżyć rok życiem tygrysa, niż 20. lat życiem żółwia. Chociaż Syfek czuł się żółw polujący na ofiarę.
  - Cześć, piękny człowieku, właśnie rozświetlasz mi dzień jak bursztyn plażę o poranku - zarzucił włosy do tyłu, spodziewając się jakiejś reakcji. - Jadę na konkurs stawiania zamków z piasku dla amatorów, chcesz? - nie miał przy sobie nawet wiaderka, ale czy tego potrzebował? Nie wiem, oby nie.
Michael Sager
Przyjezdn*
31 lat/a, 182 cm
Awatar użytkownika
Whispers of life
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
    Ach, wakacje. Michael uwielbiał wakacje i odpoczynek, na który zresztą zasługiwał. Ze swoim partnerem musieli wyjechać i zrobić coś wspólnie. Tak zresztą uznali. Wydawało im się, że jeśli wyjadą gdzieś i znikną ze swojego domu, to coś się między nimi poprawi, bo przecież obaj zdawali sobie sprawę z tego, że nie wszystko układało się tak, jak powinno. Każdy z nich znał jednak tylko swoją część historii, przez którą mogło tak być. Niestety wyjazd nie okazał się tym, czego oczekiwali. Większość czasu spędzali na small talku, który do niczego nie prowadził. Dawniej potrafili rozmawiać godzinami, a teraz po prostu zajmowali się swoimi sprawami – Quinn najczęściej oglądał filmiki na YouTube, a Michael czytał swoje książki. Literatura była przyjemną ucieczką od problemów i idealnym sposobem, by zająć czymś swoje myśli.
    Postanowili udać się na plażę. Michael nie był wielkim fanem opalania się, jednak były wakacje, więc należało się spalić. Miał już swoje lata, a więc nie przeszkadzało mu to, żeby spalić się na czerwono i przez resztę życia bać się czerniaka oraz naprawiać uszkodzenia skóry, wywołane UV. Koniec końców posmarował się jednak kremem. Czerniak czerniakiem, jednak nie chciał, aby jego skóra przedwcześnie zaczęła pokazywać oznaki starzenia się. Był gotowy do wyjścia, kiedy to Quinn oznajmił, że jednak źle się czuje i woli zostać w domu. Ciemnowłosy skwitował to tylko cichym westchnięciem. Nawet lepiej, przynajmniej będzie mógł się zrelaksować po swojemu. Do swojego kubeczka termicznego nalał zimnego wina. Nie miał zamiaru prowadzić, więc mógł się upić. Do wody też nie chciał wchodzić. Miał ochotę poopalać się na piasku i narzekać na to, że skończy czerwony jak burak.
    Nie było mu to jednak dane, gdyż po kilkunastu minutach marszu, usłyszał czyjś głos.
    – Hmmm? – wydusił z siebie, zsuwając z nosa okulary, aby móc lepiej przyjrzeć się mężczyźnie, który do niego zagadał. Przystojny nieznajomy, bo właśnie to pierwsze rzuciło mu się na myśl, nie wyglądał na kogoś, kto zawodowo zajmuje się budowaniem zamków z piasku. – Tak bez… niczego? – zapytał, widząc, że mężczyzna nie miał przy sobie żadnych przyrządów, które mogłyby się kojarzyć z budowaniem piasku. – A jaka jest nagroda? – zapytał z ciekawości.

Syfilis Addams
Dorek
Miejscow*
43 lat/a, 188 cm
Menager i przewodnik wycieczek w Cafe Lafitte in Exile
Awatar użytkownika
Whispers of life
An Aquarius isn't a rebel without a cause, they are the cause...
Michael Sager


Niemalże oburzenie wstrząsnęło ciałem Syfilisa, kiedy usłyszał pytanie o nagrodę. Jakby tylko to się liczyło, jakiś obskurny, bezsensowny cel. Przecież tutaj chodziło o coś innego: piach w oczach i w rowku. Spulchniałe od wody ręce, słońce smagające blade ciało lekką opalenizną.
  - Za wygranie jest honor i wieczna sława - odparł niczym nauczyciel matematyki, pytany po raz wtóry o wzór na deltę. - Po co nam coś więcej? Wybudujemy budowle trwałą niczym zamek z piachu - bo dosłownie będzie to zamek z piachu - zaś historie o nim będą trwalsze niczym pomnik ze spiżu - obiecał. Głównie sam sobie, ale słowa obiektywnie musiały być uznane za miłe. Później dopiero Addams zauważył problem braku odpowiednich narzędzi. Chociaż jakiś porządny kołcz mógłby to nazwać wyzwaniem.
  - Może jestem ukrytym milionerem i kupię po drodze sklep z narzędziami do budowania zamków z piasku? - Zapytał nieznajomego, sugerując, że to nawet całkiem prawda. Po czym jednak sobie darował jakieś napięcie i nie wyjaśniał, że nie jest aż tak bogaty. W końcu żył sobie skromnie w drewnianej chatce i ciułał między jedną a drugą pracą. - Słuchaj, nie powiem, że mam wielu kandydatów na twoje miejsce, bo tak nie jest. Ale decyzje trzeba podjąć prędko. Nawet jeśli ja mam cały dzień to niekoniecznie termin zapisów będzie temu sprzyjać - zauważył sprytnie, odwołując się do argumentów typu "logiczne".
Michael Sager
Przyjezdn*
31 lat/a, 182 cm
Awatar użytkownika
Whispers of life
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
    Cóż… nagrody nie były wszystkim, to było oczywiste, że liczyła się przede wszystkim zabawa, jednak ludzie mieli już taką naturę (warto zaznaczyć, że kształtowaną przez setki tysięcy lat ewolucji), że jak większość zwierząt, szacowali swoje wysiłki do efektu. Nagroda była więc dość istotna, jakby nie patrzeć.
    – O, wpiszą nas na jakąś listę, jeśli wygramy? To już coś… – skwitował, kiwając z przekonaniem głową, a na oczy nasunął swoje okulary. Już zdążył się przyjrzeć przystojnemu mężczyźnie, więc nie musiał go dalej oglądać w barwach naturalnych. Uśmiechnął się… uważał co prawda, że picie swojego wina i czytanie książki okazałoby się dużo przyjemniejszą rzeczą na odpoczynek, ale z drugiej strony nie planował dzisiaj odpoczywać. Miał coś robić z partnerem, a to wiązałoby się pewnie z pływaniem albo spacerowaniem, więc równie dobrze mógłby budować jakieś misterne budowle z piasku.
    – Gołymi rękami to my nic nie zbudujemy… a już na pewno nie na to, by wygrać – mruknął do niego, mrużąc oczy, czego nieznajomy pewnie i tak nie widział. Czy wychodził na osobę, której zależało na wygraniu? Na pewno, ale nie miał zamiaru udawać, że było inaczej. Chciał zdobyć tę pierwszą nagrodę.
    – Dobrze, niech ci będzie, ale oczekuję jeszcze czegoś do jedzenia – powiedział, zgadzając się na ofertę towarzystwa przy budowaniu zamków.

Syfilis Addams
Dorek
Miejscow*
43 lat/a, 188 cm
Menager i przewodnik wycieczek w Cafe Lafitte in Exile
Awatar użytkownika
Whispers of life
An Aquarius isn't a rebel without a cause, they are the cause...
Michael Sager


Stał przez chwilę wpatrując się w Michaela, rozważając jego odpowiedź. Czuł, jak delikatny wiatr przynosił mu zapach morskiej bryzy, mieszał się z wonią ciepłego piasku i słońca. Mężczyzna przed nim, mimo wszystko, wydawał się być gotów na podjęcie wyzwania – chociaż jego motywacja wydawała się odrobinę podejrzana. Syfilis, mimo swoich ekscentrycznych zachowań, dostrzegł ten cień ambicji, który zaledwie na chwilę przebłysnął w oczach Michaela, zanim te z powrotem skryły się za okularami.
  - Gołymi rękami… – pomyślał z lekkim przekąsem, zerkając na swoje własne dłonie. Może i nie wyglądały na zdolne do monumentalnych osiągnięć, ale były już świadkami rzeczy bardziej nieprawdopodobnych niż budowanie zamków z piasku. I choć propozycja nieznajomego wydawała się być irracjonalna, w głowie Syfilisa już rodził się plan.
  Bez słowa ruszył w stronę najbliższego sklepu z pamiątkami, który zauważył wcześniej, przechadzając się po promenadzie. Sklepik nie oferował wiele – kilka muszelek, tandetne magnesy, a jednak przyciągnęły go zestawy do budowania zamków, jakby na zamówienie. Uśmiechnął się pod nosem, zadowolony, że los znów sprzyja jego irracjonalnym zachciankom.
  Powróciwszy na plażę z kilkoma plastikowymi wiaderkami, łopatkami i innymi przydatnymi narzędziami, rzucił je na piasek przed Michaela, jakby składał przed nim ofiarę. Czuł, że to początek czegoś więcej – nie chodziło już o zamek z piasku, ani nawet o wygraną. Chodziło o wyzwanie, o możliwość oderwania się od codziennych problemów i rzucone losowi wyzwanie, żeby pokazać, co potrafią jego ręce, mimo że wszyscy sądzili, iż nie nadają się do takich zadań. I jedzenie. Jakieś jedzenie też przyniósł.
  - To co? Jesteś gotowy podjąć się najfajniejszego wyzwania tego weekendu? - Dopytał, gdyby Syfek nie prowadził to pewnie przyniósłby i piwsko. O! To tak do słoneczka ładnie się zgrywało.
Michael Sager
Przyjezdn*
31 lat/a, 182 cm
Awatar użytkownika
Whispers of life
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
    Czuł przyjemny wiaterek, który smagał jego kark. Była to orzeźwiająca bryza i gdyby okoliczności jego przyjścia tutaj były inne, to z pewnością na jego twarzy gościłby przyjemny uśmiech. Teraz jednak skupiał się na tym, że przed sobą miał obcego mężczyznę, który proponował mu wspólne budowanie zamków z piasku. Nie była to być może najdziwniejsza propozycja, jaką w życiu usłyszał, bo w końcu pochodził z Nowego Jorku, jednak z pewnością nie należała do takich, obok których należało przejść obojętnie. Uśmiechnął się więc.
    Nieznajomy nie wyglądał na kogoś, kogo należało się obawiać. Miał całkiem przyjemną twarz. Sager zawsze uważał się za osobę, która miała całkiem niezłe pojęcie na temat tego, z kim miało się do czynienia. Musiał się tego nauczyć. Nowy Jork nie był bezpieczny i cały czas można było natknąć się tam na kłopoty. Nawet nie chodziło już o prawdziwych przestępców, ale nowojorczycy nie należeli do ludzi, którzy pozwalali sobą pomiatać. Czasami wystarczyło po prostu źle na kogoś spojrzeć, by mieć kłopoty. Umiejętność rozpoznania zagrożenia była więc naprawdę przydatna. W przypadku poznanego blondyna nie wyczuwał nic, co nakazywało mu ucieczkę.
    – Teraz nasze szanse wydają się znacznie większe – uśmiechnął się, widząc odpowiednie akcesoria, które mężczyzna rzucił na piasek obok niego. Spojrzał na nieznajomego. – Gdzie jest ten konkurs? – zapytał, zgarniając również jedzenie, które ten przyniósł. W tym momencie był już w pełni gotowy na zabawy z piaskiem, chociaż powinien uprzedzić, że nie miał w tym większego doświadczenia. Tak gdzie się wychowywał, nie miał za wiele możliwości, by podbijać swoje umiejętności. Nie przeszkadzało mu to jednak w tym, by nie zabawić się nieco. I oczywiście chciał wygrać, to jedno się nie zmieniło.
    – Tak, oczywiście, że jestem – powiedział, kiwając z przekonaniem głową.

Syfilis Addams
Dorek
Miejscow*
43 lat/a, 188 cm
Menager i przewodnik wycieczek w Cafe Lafitte in Exile
Awatar użytkownika
Whispers of life
An Aquarius isn't a rebel without a cause, they are the cause...
Michael Sager


Zaliczając nieromantyczny spacer w roznegliżowaniu brzegiem oceanu w słońcu, które z każdego ludzkiego ciała wydobywało smród i pot, mężczyźni dotarli do wydelegowanego na plaży miejsca obstawionego gapiami, stolikiem dla sędziów oraz czymś w rodzaju zaanektowanej przestrzeni dostępnej tylko dla uczestników konkursu. Takie blokowanie plaży wydawało się śmieszne, ale jakże potrzebne.
  - No właśnie tutaj będzie - odpowiedział w końcu na pytanie Michała, bo w czasie spaceru z pewnością mieli czas na wymienienie się grzecznościami czy jakimiś podstawami wiedzy o budowaniu zamków z piasku. Syfek to nawet trochę ukradł osobowość swojemu bratu, sugerując, że jest architektem czy innym budownikiem niebrzydzącym się pracy fizycznej, aby nadać większych moralów ich duetowi.
  Wchodzą do konkursowej zagrody należało potwierdzić tożsamość i wpisać się na listę. Tu też Syfek skorzystał z alternacji i innej osobowości, która posiadał oraz która przedstawił się Sagerowi - Malcolm Graves. Także w ten sposób zanotował swoje personalia na liście i gotów był przystąpić do pracy w wyznaczonym miejscu.
  Zaległ na ziemi, opierając głowę na rękach założonych z tyłu. Zamknął oczy i zaczął coś mruczeć pod nosem. To był tak zwany element przywoływania inspiracji. Panowie i tak jeszcze nie mogli nic robić przez niecałą godzinę, aż do sędziowskiego gwizdka. Pozostało im chillować bombę ewentualnie obgadać jakiś pomysł.
Michael Sager
Przyjezdn*
31 lat/a, 182 cm
Awatar użytkownika
Whispers of life
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
    No cóż… jeśli miał być szczery, to nie sądził, że tego typu wydarzenie przyciągnie tyle ludzi. Nie mówiąc już o tym, że byli to prawie sami dorośli. A przecież budowanie zamków z piasku było zajęciem dla dzieci i osób, które nie miały co ze sobą zrobić. Michael był nowojorczykiem, więc nigdy nie przykładał zbyt wielkiej wagi do zajęć, które robiło się na plaży, bo sam na plażę rzadko chodził. Nowy Jork nie nadawał się, według niego, na plażowanie. Zresztą jego rodzina wolała góry, tak samo jak on i Quinn. Był więc zaskoczony zgromadzeniem, jakie zobaczył.
    Mina mu zrzedła, gdy zrozumiał (co stało się dość szybko), że wśród zgromadzonych z pewnością są osoby, które zajmują się profesjonalnie budową zamków z piasku. Że też ludzie mieli czas na coś takiego! Zazdrościł im tego wolnego czasu, bo on jedyne, na co mógł sobie pozwolić (najczęściej), gdy miał wolny czas, to odsypianie swoich dniówek i czytanie książek, które odwracały jego uwagę. Podał swoje imię i nazwisko, które zostało wpisane na listę, po czym usiadł obok Malcolma (Syfka).
    No a potem kazali mu tak siedzieć i wpatrywać się w piasek przez godzinę. Gdy to usłyszał, to nie mógł powstrzymać się przed wywróceniem oczyma. Nie lubił tak tracić czasu. Nie, żeby nie przyszedł na plażę właśnie po to, by się odprężyć i zrelaksować właśnie poprzez tracenie czasu, ale teraz jego umysł był już pobudzony do działania. Nie mogli mu więc ot, tak kazać siedzieć i nic nie robić.
    – I co, nie mamy żadnego planu? Tak na żywioł będziemy budować? – zapytał, widząc, jak mężczyzna rozkłada się na piasku i odpoczywa.

Syfilis Addams
Dorek
Miejscow*
43 lat/a, 188 cm
Menager i przewodnik wycieczek w Cafe Lafitte in Exile
Awatar użytkownika
Whispers of life
An Aquarius isn't a rebel without a cause, they are the cause...
Michael Sager


Syfilis uśmiechnął się szeroko, patrząc na Michaela, który ewidentnie nie potrafił znieść myśli o bezczynności, zwłaszcza w sytuacji, która wydawała mu się kompletną stratą czasu. Widząc jego zniecierpliwienie, Syfilis podniósł się z piasku, otrzepując ręce i zerkając na horyzont, gdzie inni uczestnicy zaczynali swoje monumentalne budowle. Słońce błyszczało na złocistych ziarnach, a fale delikatnie muskały brzeg, tworząc idealną scenerię do czegoś… niezwykłego.
  – Plan? – Powtórzył, jakby sam koncept organizacji był dla niego nieco obcy. Syfilis nie był jednak typem, który odmawia wyzwania. – Jasne, że mamy plan. Tylko wiesz, nie taki zwykły, jak te wszystkie zamki z basztami i mostami zwodzonymi. Pomyślałem, że skoro już tu jesteśmy, to dlaczego nie pójść o krok dalej? - Michael zapewne spojrzał na niego podejrzliwie, jakby Syfilis planował coś szalonego – co zresztą nie było dalekie od prawdy.
  – Wyobraź sobie… – Syfilis zaczął powoli kreślić palcem w piasku, tworząc kontury tego, co miał na myśli. – Nie budujemy zwykłego zamku, tylko coś, co odzwierciedla nasze życie, nasze zmagania. Coś, co pokaże, że mamy poczucie humoru i dystans do siebie. – Zrobił pauzę, czekając na reakcję Michaela.
 – A co byś powiedział na zamek z piasku… w kształcie wielkiego, rozbudowanego labiryntu? Taki, w którym każda ściana ma inne symbole, inne wzory, jakby były śladami naszych wspomnień, zawirowań i decyzji, które podjęliśmy w życiu. W środku moglibyśmy umieścić coś na kształt wieży, która wcale nie byłaby najwyższym punktem, ale raczej sercem całej konstrukcji – symbol tego, co dla nas najważniejsze. -Syfilis mówił z pasją, z błyskiem w oku, jakby widział już ten niezwykły twór w pełnej okazałości. – A na samym szczycie tej wieży? Może jakaś postać, jakaś postać odwrócona plecami do wejścia. Symbolizująca kogoś, kto nie szuka wyjścia, ale akceptuje fakt, że jest częścią tego wszystkiego, co go otacza. Taki mały hołd dla wszystkich, którzy wiedzą, że nie muszą uciekać z labiryntu, bo to właśnie tam, w tych zawiłościach, odnajdują sens. - Syfilis wzruszył ramionami, śmiejąc się lekko. – Mówiłeś, że nie lubisz tracić czasu. Więc zróbmy coś, co przynajmniej będzie miało dla nas jakieś znaczenie. A jeśli to przy okazji zrobi wrażenie na innych, to tym lepiej, prawda? - Z jego twarzy nie schodził uśmiech. W końcu dodał.
Zablokowany

Wróć do „Rozgrywki”