Peregrine "Perrin" Fontenot
Ali Gordon


Nowy Orlean, 05.05.1988
Four Winds
prawnik
Quantum Finance
on/jego
homoseksualny
zaręczony
byk
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Urodził się w tym mieście i tu wychował. Docenia jego uroki. Nie spieszno mu do przeprowadzki.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
Traktuje to jako element miejscowego folkloru i szanuje osoby, które pielęgnują te tradycje.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Uważa ich za bandę dziwaków i trzyma się od nich z daleka.
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Wszystko mu jedno, dopóki nie mieszają mu w życiu.
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Huragan nie wyrządził wielu szkód w jego rodzinnym domu. Jego rodzice pomagali prawnie i finansowo osobom, które straciły wszystko.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Zdaje sobie sprawę z tego, że miasto ma swoje problemy z gangami, ale stara się o tym nie myśleć.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Doceni wszystko co z owocami morza.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
Lubi przejść się ze znajomymi do klubu, gdzie grają taką muzykę na żywo, ale to na tyle.
Urodziłem się w rodzinie, która od kilku pokoleń zajmuje się prawem. Nie mogło być inaczej i ja też miałem zostać prawnikiem. Od dziecka kazano mi się uczyć i to na tym skupiać całą swoją uwagę. Nie przeszkadzało mi to, bo wychowałem się w luksusach i wiedziałem, skąd brały się na to pieniądze. Nawet jako dziecko zdawałem sobie sprawę z tego, że prawnicy dobrze zarabiają i że zostanie nim to dobry pomysł. Na szczęście nauka zawsze przychodziła mi z łatwością. Nie chwaląc się, jestem naprawdę bystrym gościem. Jestem też jedynakiem, a co za tym idzie cała uwaga moich rodziców oraz dziadków była od zawsze skupiona tylko na mnie. Miałem tylko jeden obowiązek - uczyć się. I dokładnie to robiłem. Byłem tym dzieciakiem, który z własnej woli siedzi w pierwszej ławce, ale nie byłem tym kujonem, którego nikt nie lubił i z którego się nabijano. Zawsze potrafiłem zjednać sobie ludzi i kolegowałem się najpopularniejszymi dzieciakami. I choć wiele czasu poświęcałem na naukę, to nigdy nic mnie nie omijało i spotykałem się z przyjaciółmi, a gdy już byłem nastolatkiem i młodym dorosłym, to razem z nimi imprezowałem. Moi rodzice nie ingerowali w to, dopóki nie przynosiłem im wstydu i dobrze się uczyłem. Na szczęście nie musieli się mną rozczarować i dla nikogo nie było zdziwieniem, kiedy przyjęli mnie na studia prawnicze. Ten okres nie różnił się za wiele od czasów szkolnych. Nadal potrafiłem połączyć naukę oraz życie towarzyskie. Inni na roku zazdrościli mi, że nauka przychodziła mi z taką łatwością, a ja dziwiłem się, że oni mieli z nią problem.
Pierwsze miłostki zaliczyłem już w liceum, co nie było niczym niezwykłym, bo to okres, gdy człowiek odkrywa siebie i swoje upodobania. Spotkałem się kilka razy z pewną dziewczyną, a gdy uznałem, że mnie nie kręci, to zacząłem umawiać się z kolejną. Znów sobie uświadomiłem, że to nie to. W końcu dotarło do mnie, że było tak dlatego, że wolałem chłopaków. Z początku nie do końca wiedziałem, co miałem o tym myśleć i aż do czasów studiów byłem w tym zagubiony. Pod koniec studiów poznałem chłopaka, który pokazał mi, że moje przypuszczenia nie były błędne. Wtedy myślałem, że byłem w nim zakochany, ale teraz po latach mogę stwierdzić, że to było tylko zauroczenie. Zaraz po tym, jak skończyłem studia, postanowił mi się oświadczyć, a ja zgodziłem się wziąć z nim ślub. To wtedy postanowiłem oznajmić swoim rodzicom, że wolę facetów i że za jednego mam zamiar wyjść. Zwlekałem z tym tak długo, bo bałem się ich reakcji. Okazało się, że niepotrzebnie, bo w ogóle im to nie przeszkadzało, a mojego byłego bardzo polubili. Do ślubu jednak nigdy nie doszło, czego nie żałuję. Chyba nie nadawałem się na męża, skoro zdarzało mi się go zdradzać. Nie miałem jednak odwagi zakończyć kilkuletniego związku i ten rozpadł się, dopiero kiedy przyłapał mnie na zdradzie. Miałem wtedy trzydzieści lat.
Po studiach nie musiałem martwić się o pracę, bo ojciec zatrudnił mnie w swojej kancelarii. Wiedziałem, że tak będzie już kiedy byłem dzieckiem. Wiedziałem również, że priorytet była pewna bardzo bogata rodzina, z którą nasza od lat się przyjaźni. Nie dość, że doceniali umiejętności mojego dziadka, a potem ojca, to moje również doceniają, bo teraz to ja głównie zajmuję się ich sprawami. Naszych rodzin nie łączy jednak tylko biznes, a również wielopokoleniowa przyjaźń. Wspólne wyjście na golfa, eleganckie bale i wyjazdy nie były niczym dziwnym. Podczas jednego z takich wyjazdów doszło do czegoś, co już wtedy zaczęło odmieniać moje życie. I nie tylko moje. W 2017 roku wyjechaliśmy wszyscy do wynajętego, eleganckiego domu w górach, gdzie mieliśmy jeździć na nartach. Nie był to pierwszy taki wyjazd, bo to był któryś rok z rzędu, gdy tam byliśmy. Pewnie wszystko wyglądałoby dokładnie tak samo, jak każdy poprzedni raz, gdyby nie to, że syn pana Chamberlain przyłapał mnie i mojego ówczesnego narzeczonego w jednoznacznej sytuacji. Jeśliby do tego nie doszło, to zapewne nasza relacja nie potoczyłaby się w takim kierunku, w jakim się potoczyła. Od tamtego czasu widziałem, że Baron był spięty w moim towarzystwie i że nie czuł się komfortowo. Bawiło mnie to i rozczulało. Był słodki w tym swoim zakłopotaniu. Nie byłem pewien, czy to był pierwszy raz, kiedy widział, jak dwójka ludzi uprawia ze sobą seks, ale był nastolatkiem, więc obstawiałem, że strony dla dorosłych były mu już znane. Mimo wszystko dość szybko zapomniałem o tym incydencie, bo to nie było coś, czym powinienem zaprzątać sobie głowę. Ot, dzieciak podejrzał, jak posuwam swojego narzeczonego. Zdarza się każdemu.
Gdyby ktoś mi powiedział, że trzy lata później nasza relacja zacznie zmierzać w romantycznym kierunku, to popukałbym się w czoło. Nadal postrzegałem go jako dziecko, więc nie zastanawiałem się nad tym, kiedy mówiłem mu, że jest przystojnym i fajnym chłopakiem, pocieszając go w dniu balu, gdy nie znalazł sobie nikogo, z kim mógłby na niego pójść. Nie zastanawiałem się też za bardzo, gdy oznajmiłem mu, że gdybym chodził z nim do szkoły, to na pewno chciałbym pójść jako jego para i że byłbym dumny, odbierając go z domu przed balem. Dopiero w Sylwestra tego samego roku dotarło do mnie, że wtedy musiałem narobić mu nadziei na coś więcej. Byliśmy wtedy na wyjeździe w tym samym domku, w którym trzy lata temu przyłapał mnie na seksie z moim byłym narzeczonym. Jego ojciec pozwolił mu pić alkohol, a on z nudów i braku towarzystwa w swoim wieku upił się. Ja byłem tam najmłodszy i to mnie przypadło zajęcie się nim. Byłem w szoku, kiedy mnie pocałował i nie wiedziałem, co miałem o tym myśleć. Cóż, na pewno nie pomogło to, że ten pocałunek oddałem, a następnego dnia zachowywałem się, jak gdyby nic się nie stało, licząc na to, że Baronowi urwał się film. Szybko zorientowałem się, że nie urwał, bo widziałem sporą zmianę w jego zachowaniu. Sam zacząłem łapać się na tym, że myślałem o nim inaczej, niż dawniej. Zacząłem dostrzegać to, że był już dorosłym, atrakcyjnym chłopakiem i że najwyraźniej na mnie leciał. Postanowiłem spróbować, choć czułem, że to nie był najlepszy pomysł. Nasi ojcowie mogli zareagować na to na dwa skrajne sposoby, bo albo byliby o to bardzo źli, bo dzieli nas spora różnica wieku, albo mogli się cieszyć, bo ich synowie ze sobą byli, więc teraz nasze rodziny miały szansę stać się sobie jeszcze bliższe. Cóż, niedługo później okazało się, że stało się to pierwsze, bo mój ojciec twierdził, że Baron jest dla mnie za młody, a jego ojciec, że ja jestem dla niego za stary. Pomimo obaw, postanowiłem zaprosić go na randkę w Walentynki. Półtora miesiąca po tym, jak mnie pocałował. Wtedy też wykonałem w jego kierunku gest i pocałowałem go jako pierwszy. Niedługo potem zostaliśmy parą. Później latem zabrałem go na wakacje na Karaiby, gdzie pierwszy raz doszło między nami do czegoś więcej. Układało nam się. Pomimo choroby mojego teścia, która zaprzątała głowę Barona, było nam ze sobą dobrze. Szybko zawrócił mi w głowie i szybko zacząłem darzyć go uczuciami. Niestety nie zawsze myślałem o tym związku, tylko jak o byciu z kimś na kim mi zależy. Często myślałem o tym, że Baron pochodził z bardzo bogatej rodziny i że jeśli dobrze pójdzie, to mógłbym przejąć ten majątek lub dostać, chociaż jego część. Jestem świetnym prawnikiem, znam pewne luki prawne, które mogłyby mi to zapewnić. Im dłużej ze sobą byliśmy i im bardziej mijała mi fascynacja chłopakiem, tym bardziej myślałem tylko o pieniądzach na koncie jego ojca. O tym pięknym domu, samochodach i wszystkich aktach własności i udziałach. Gdy stan mojego teścia się pogorszył, od razu wyczułem w tym szansę. Mógł umrzeć, a całość majątku dostanie Baron. Gdy sobie to uświadomiłem, postanowiłem mu się oświadczyć. Ślub wiele by ułatwił. Nie sądzę, żeby chciał podpisać intercyzę, bo wiem, że mi ufa i na pewno nie podejrzewa mnie o to, że mam swój ukryty cel w tym małżeństwie.
Pierwsze miłostki zaliczyłem już w liceum, co nie było niczym niezwykłym, bo to okres, gdy człowiek odkrywa siebie i swoje upodobania. Spotkałem się kilka razy z pewną dziewczyną, a gdy uznałem, że mnie nie kręci, to zacząłem umawiać się z kolejną. Znów sobie uświadomiłem, że to nie to. W końcu dotarło do mnie, że było tak dlatego, że wolałem chłopaków. Z początku nie do końca wiedziałem, co miałem o tym myśleć i aż do czasów studiów byłem w tym zagubiony. Pod koniec studiów poznałem chłopaka, który pokazał mi, że moje przypuszczenia nie były błędne. Wtedy myślałem, że byłem w nim zakochany, ale teraz po latach mogę stwierdzić, że to było tylko zauroczenie. Zaraz po tym, jak skończyłem studia, postanowił mi się oświadczyć, a ja zgodziłem się wziąć z nim ślub. To wtedy postanowiłem oznajmić swoim rodzicom, że wolę facetów i że za jednego mam zamiar wyjść. Zwlekałem z tym tak długo, bo bałem się ich reakcji. Okazało się, że niepotrzebnie, bo w ogóle im to nie przeszkadzało, a mojego byłego bardzo polubili. Do ślubu jednak nigdy nie doszło, czego nie żałuję. Chyba nie nadawałem się na męża, skoro zdarzało mi się go zdradzać. Nie miałem jednak odwagi zakończyć kilkuletniego związku i ten rozpadł się, dopiero kiedy przyłapał mnie na zdradzie. Miałem wtedy trzydzieści lat.
Po studiach nie musiałem martwić się o pracę, bo ojciec zatrudnił mnie w swojej kancelarii. Wiedziałem, że tak będzie już kiedy byłem dzieckiem. Wiedziałem również, że priorytet była pewna bardzo bogata rodzina, z którą nasza od lat się przyjaźni. Nie dość, że doceniali umiejętności mojego dziadka, a potem ojca, to moje również doceniają, bo teraz to ja głównie zajmuję się ich sprawami. Naszych rodzin nie łączy jednak tylko biznes, a również wielopokoleniowa przyjaźń. Wspólne wyjście na golfa, eleganckie bale i wyjazdy nie były niczym dziwnym. Podczas jednego z takich wyjazdów doszło do czegoś, co już wtedy zaczęło odmieniać moje życie. I nie tylko moje. W 2017 roku wyjechaliśmy wszyscy do wynajętego, eleganckiego domu w górach, gdzie mieliśmy jeździć na nartach. Nie był to pierwszy taki wyjazd, bo to był któryś rok z rzędu, gdy tam byliśmy. Pewnie wszystko wyglądałoby dokładnie tak samo, jak każdy poprzedni raz, gdyby nie to, że syn pana Chamberlain przyłapał mnie i mojego ówczesnego narzeczonego w jednoznacznej sytuacji. Jeśliby do tego nie doszło, to zapewne nasza relacja nie potoczyłaby się w takim kierunku, w jakim się potoczyła. Od tamtego czasu widziałem, że Baron był spięty w moim towarzystwie i że nie czuł się komfortowo. Bawiło mnie to i rozczulało. Był słodki w tym swoim zakłopotaniu. Nie byłem pewien, czy to był pierwszy raz, kiedy widział, jak dwójka ludzi uprawia ze sobą seks, ale był nastolatkiem, więc obstawiałem, że strony dla dorosłych były mu już znane. Mimo wszystko dość szybko zapomniałem o tym incydencie, bo to nie było coś, czym powinienem zaprzątać sobie głowę. Ot, dzieciak podejrzał, jak posuwam swojego narzeczonego. Zdarza się każdemu.
Gdyby ktoś mi powiedział, że trzy lata później nasza relacja zacznie zmierzać w romantycznym kierunku, to popukałbym się w czoło. Nadal postrzegałem go jako dziecko, więc nie zastanawiałem się nad tym, kiedy mówiłem mu, że jest przystojnym i fajnym chłopakiem, pocieszając go w dniu balu, gdy nie znalazł sobie nikogo, z kim mógłby na niego pójść. Nie zastanawiałem się też za bardzo, gdy oznajmiłem mu, że gdybym chodził z nim do szkoły, to na pewno chciałbym pójść jako jego para i że byłbym dumny, odbierając go z domu przed balem. Dopiero w Sylwestra tego samego roku dotarło do mnie, że wtedy musiałem narobić mu nadziei na coś więcej. Byliśmy wtedy na wyjeździe w tym samym domku, w którym trzy lata temu przyłapał mnie na seksie z moim byłym narzeczonym. Jego ojciec pozwolił mu pić alkohol, a on z nudów i braku towarzystwa w swoim wieku upił się. Ja byłem tam najmłodszy i to mnie przypadło zajęcie się nim. Byłem w szoku, kiedy mnie pocałował i nie wiedziałem, co miałem o tym myśleć. Cóż, na pewno nie pomogło to, że ten pocałunek oddałem, a następnego dnia zachowywałem się, jak gdyby nic się nie stało, licząc na to, że Baronowi urwał się film. Szybko zorientowałem się, że nie urwał, bo widziałem sporą zmianę w jego zachowaniu. Sam zacząłem łapać się na tym, że myślałem o nim inaczej, niż dawniej. Zacząłem dostrzegać to, że był już dorosłym, atrakcyjnym chłopakiem i że najwyraźniej na mnie leciał. Postanowiłem spróbować, choć czułem, że to nie był najlepszy pomysł. Nasi ojcowie mogli zareagować na to na dwa skrajne sposoby, bo albo byliby o to bardzo źli, bo dzieli nas spora różnica wieku, albo mogli się cieszyć, bo ich synowie ze sobą byli, więc teraz nasze rodziny miały szansę stać się sobie jeszcze bliższe. Cóż, niedługo później okazało się, że stało się to pierwsze, bo mój ojciec twierdził, że Baron jest dla mnie za młody, a jego ojciec, że ja jestem dla niego za stary. Pomimo obaw, postanowiłem zaprosić go na randkę w Walentynki. Półtora miesiąca po tym, jak mnie pocałował. Wtedy też wykonałem w jego kierunku gest i pocałowałem go jako pierwszy. Niedługo potem zostaliśmy parą. Później latem zabrałem go na wakacje na Karaiby, gdzie pierwszy raz doszło między nami do czegoś więcej. Układało nam się. Pomimo choroby mojego teścia, która zaprzątała głowę Barona, było nam ze sobą dobrze. Szybko zawrócił mi w głowie i szybko zacząłem darzyć go uczuciami. Niestety nie zawsze myślałem o tym związku, tylko jak o byciu z kimś na kim mi zależy. Często myślałem o tym, że Baron pochodził z bardzo bogatej rodziny i że jeśli dobrze pójdzie, to mógłbym przejąć ten majątek lub dostać, chociaż jego część. Jestem świetnym prawnikiem, znam pewne luki prawne, które mogłyby mi to zapewnić. Im dłużej ze sobą byliśmy i im bardziej mijała mi fascynacja chłopakiem, tym bardziej myślałem tylko o pieniądzach na koncie jego ojca. O tym pięknym domu, samochodach i wszystkich aktach własności i udziałach. Gdy stan mojego teścia się pogorszył, od razu wyczułem w tym szansę. Mógł umrzeć, a całość majątku dostanie Baron. Gdy sobie to uświadomiłem, postanowiłem mu się oświadczyć. Ślub wiele by ułatwił. Nie sądzę, żeby chciał podpisać intercyzę, bo wiem, że mi ufa i na pewno nie podejrzewa mnie o to, że mam swój ukryty cel w tym małżeństwie.
ciekawostki
Ma słabość do sztuki i chętnie chodzi na róże wystawy oraz do muzeów. Zaszczepiła to w nim jego matka, której rodzina kolekcjonuje od wielu pokoleń dzieła sztuki. Przede wszystkim są to obrazy, ale zdarzają się również rzeźby.
Jak na syna z bogatej rodziny przystało grywa w golfa, a zimą jeździ na nartach.
Jego rodzina dość często bierze udział w akcjach charytatywnych. Dwa razy w miesiącu organizują spotkania, na których oferują darmowe porady prawne dla osób w potrzebie. Głównie są to samotne matki oraz emeryci.
Uwielbia drogie ubrania i dodatki. Potrafi wydać duże sumy na marki premium, a potem założyć tę rzecz raz albo w ogóle.
Zna biegle hiszpański oraz francuski, na co naciskali jego rodzice. Zaczął uczyć się tych języków jeszcze w przedszkolu.
Co prawda, nie można nazwać go uzdolnionym pod tym względem, ale potrafi grać na skrzypcach. To było jego zachcianka na dziesiąte urodziny. To była jedna z niewielu rzeczy, których nauka sprawiła mu sporo trudności, ale jest uparty i ten upór przekuł na sukces. Skończył swoją przygodę z tym instrumentem na studiach, ale gdyby ktoś dał mu skrzypce, to pewnie potrafiłby coś na nich zagrać.
twój nick
Eze
twoje zaimki
dowolne
narracja
trzecia osoba, czas przeszły
kontakt
pw lub dc (porcelanowydzyndzel)
nie lubię gdy
ktoś decyduje za moją postać; ktoś szkodzi mojej postaci bez mojej zgody; ktoś stosuje metagaming
moje posty mogą zawierać
przekleństwa, przemoc, wątki erotyczne
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
nie