Zablokowany
Michael Sager
Przyjezdn*
31 lat/a, 182 cm
Awatar użytkownika
Whispers of life
I’m not sure, but I’m almost positive, that all music came from New Orleans.
Michael Sager
Matthew Bell
Obrazek
13.11.1993; Nowy Jork
Mirabeau Avenue
Pediatra
Memorial Medical Center
on/jego
homoseksualny
kawaler, jeszcze w związku
skorpion
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Mieszkam tutaj zaledwie kilka miesięcy, jednak dopiero po zakupie domu udało mi się poczuć tutaj, jakby to miasto było moim miejscem na ziemi.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
Nie wierzę w te bajeczki.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Nawet nie wiem, co to jest.
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Nie mam pojęcia.
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Żadnego.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Póki co tak.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Brak, ale lubię dania z owoców morza.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
Uwielbiam jazz, jednak wolę blues.
   Zawsze byłem dobrym dzieckiem. Nie przypominam sobie, bym w młodości sprawiał większe problemy wychowawcze. Urodziłem się w dobrej i ułożonej rodzinie, o której raczej żaden z mieszkańców nie powiedziałby złego zdania. Mój ojciec był znanym okolicy onkologiem, a matka pielęgniarką, a więc każdy ich znał i szanował. Mnie również znano i często chwalono, jako to ja byłem zdolnym i ładnym dzieckiem, chociaż brakowało mi zarówno urody jak i talentu. Byli bowiem ładniejsi i bardziej utalentowani niż ja. Wszelkiego rodzaju komplementy kierowane w moją stronę miały na celu połechtanie ego moich rodziców. Dorastałem jednak spokojnie i w kochającym środowisku, chociaż moi rodzice wymagali ode mnie więcej niż inni rodzice od swoich pociech. Albo być może tak tylko mi się wydawało.
   Byłem jednak ambitny i zawzięty. Zawsze, gdy już sobie coś postanowiłem, to musiałem to zrobić. Mój upór był godny podziwu. Nawet rodzice mi to powtarzali. Pamiętam doskonale, że przez tydzień uczyłem się grać piosenki na gitarze i pozdzierałem sobie skórę z palców, ale koniec końców nauczyłem się grać, czym chętnie chwaliłem się na różnego rodzaju ogniskach. Samodzielnie nauczyłem się wygrywać na gitarze najróżniejsze melodie, co przypłaciłem blizną na policzku, która była wynikiem pękniętej struny. Ogólnie szybko się uczyłem i nauka nie przychodziła mi z trudnością, jednak byłem z nią niesamowicie oszczędny – uczyłem się jedynie tego, czego chciałem się uczyć. Biologia, chemia i angielski przychodziły mi z niesamowitą łatwością, podczas gdy inne przedmioty były prawdziwą katorgą. Och jak ja gardzę całkami i algebrą!
   Dorastałem w ułożonym domu, w którym wszystko odbywało się zgodnie z góry przyjętym planem, więc i moje życie takie było. Moi rodzice doskonale wiedzieli kim mam być i byli przekonani, że ich wizja przypadnie mi do gustu. Niemniej jednak się mylili. Zacząłem się buntować dość szybko, chociaż bunt przychodził powoli i nie w kwestiach, które były dla mnie istotne.
   Quinn był chłopakiem z piekła rodem, a przynajmniej według moich rodziców, którzy kategorycznie zabraniali mi się z nim zadawać. Ale ja byłem uparty i robiłem po swojemu. Zakolegowaliśmy się, nawet nie pamiętam, jak do tego doszło. Trzymaliśmy się razem. Podobało mi się to i on mi się podobał. Nasza relacja dojrzewała, tak samo jak my. Pojawiały się nowe możliwości, ale i nowe problemy. Nie wiem dokładnie, kiedy nasza przyjaźń stała się czymś całkowicie innym, czymś, do czego sami nie chcieliśmy się początkowo przyznać, jednak każdy kolejny tydzień przynosił ze sobą jedynie większą pewność tego, że powinniśmy być ze sobą. I tak też się stało. Mimo że różniliśmy się od siebie pod wieloma względami, szybko zrozumieliśmy, że wiele nas łączy. Zaczęliśmy się spotykać już nie jako przyjaciele, a partnerzy i chociaż byliśmy wtedy jeszcze młodzi i ciągle planowaliśmy to, co będziemy robić w przyszłości, to doskonale wiedzieliśmy, że bez względu na to, co przyszłość przyniesie – będziemy razem.
   I tak też się stało. Byliśmy nierozłączni, aż w końcu nadszedł moment, w którym obaj zdecydowaliśmy, że nie możemy dalej udawać, że nasza relacja opiera się na przyjaźni. Ludzie powoli nabierali podejrzeń, co w naszym konserwatywnym środowisku nie było wskazane. Postanowiliśmy przestać udawać. Przyznaliśmy się do swojego uczucia naszym rodzicom, którzy tego nie pochwalali. Szybko się okazało, że musieliśmy zacząć radzić sobie samym. Ciężko jest przyznać się do tego, że zostało się odtrąconym przez własną rodzinę, jednak właśnie tak wyglądają realia wielu ludzi. Mieliśmy siebie i to nam na początku wystarczało. Skończyliśmy studia i postanowiliśmy przeprowadzić się do Nowego Orleanu, aby tam zacząć nasze nowe życie. Było ciężko, jednak wspólnie udało nam się rozpocząć nasze kariery -- ja w medycynie, Quinn jako żołnierz amerykańskiej armii. Życie zaczęło się układać i wydawało mi się, że nareszcie możemy być szczęśliwi.
   A przynajmniej do momentu, w którym Quinn nie zdecydował się wybrać na Ukrainę. Tamtejsza wojna odbiła się szerokim echem na świecie. Wiedziałem doskonale, jakie myśli krążyły po głowie mojego ukochanego, jednak nigdy nie odgadłbym, że postanowi spakować swoje rzeczy i ruszyć do obcego kraju, znajdującego się na drugiej połowie globu. Był to dla mnie potworny cios, bo zupełnie nie rozumiałem jego postępowania. Na nic się zdały kłótnie i błagania. Quinn wyjechał, zostawiając mnie samego w domu i miejscu, którego tak naprawdę nie znałem. Przez wiele miesięcy zastanawiałem się, co zrobić. Moje życie przez większość tego czasu opierało się na pracy i powrotach do domu. Cykl ten przełamał się, gdy w moim życiu pojawił się inny mężczyzna, który pokazał mi, jak rozpalić uczucia na nowo. Zacząłem się więc zastanawiać, czy mój związek z Quinnem ma jeszcze sens.


twój nick
Mr Jackson if you nasty
twoje zaimki
on/jego
narracja
trzeciooosobowa, czas przeszły
kontakt
pw, mogę podać discorda
nie lubię gdy
Nie lubię fabuł z dzikimi zwierzętami.
moje posty mogą zawierać
Trzeba uważać na wszystko.
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
tak
crescent city
Administrator
200 lat/a, 250 cm
administrator w Nowy Orlean
Awatar użytkownika
Whispers of life
You’ll never know what heaven means until you’ve been down to New Orleans.
welcome to new orleans!
Twoja karta postaci została zaakceptowana i możesz rozpocząć fabularną podróż po Nowym Orleanie! Zachęcamy również do założenia relacji, instagrama i threads postaci oraz zajrzenia do tematu kto zagra?
Przypominamy, że założenie tematu z dziennikiem jest obowiązkowe, jeżeli chcesz brać udział w fabule forum.
Na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni!
administracja
Zablokowany

Wróć do „Karty Postaci”