Zablokowany
Baba Jaga
Miejscow*
50 lat/a, 185 cm
zastępca komendanta w Criminal Justice Square
Awatar użytkownika
Whispers of life
Love me like there's no tomorrow
Hold me in your arms, tell me you mean it
Diego Miguel Estrada Garcia
Pedro Pascal
Obrazek
Nowy Orlean, 1.02.1974
Mirabeau Ave
zastępca komendanta
Six District Police Station
he/him
biseksualny
stary kawaler
wodnik
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Kiedyś czuł, że Nowy Orlean był miejscem, w którym pragnie żyć. To wszystko zmieniło się, gdy jego rodzina została nastraszona i wygnana przez gang. Teraz wraca na stare śmieci i ma nadzieję, że pokocha Luizjanę na nowo.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
To bajki dla niegrzecznych dzieci.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Banda znudzonych snobów, którzy z braku zainteresowań postanowili zabawić się w postaci ze "Zmierzchu".
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Nie neguje istnienia sekty i jeżeli będzie ona sprawiać problemy, zajmie się nią jak każdą inną organizacją przestępczą.
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Nie było go w mieście, kiedy doszło do katastrofy. Wszelkie informacje otrzymywał z wiadomości, mając nadzieję, że jego dawni znajomi nie ucierpieli w huraganie.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Żadne miasto nie jest bezpieczne. Wszędzie czyha zło, które należy zamknąć za kratami.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Zupa żółwiowa.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
Słuchał jazzu za młodu, jednak bardziej przemawia do niego muzyka lat osiemdziesiątych. Stary, dobry rock nigdy nie brzydnie.
J a ś m i n
{Jasminum sambac}

Matka Diego uwielbiała parzenie herbaty. Zielona, biała, czarna, a jej ulubioną była aromatyzowana jaśminem. Zapach świeżo przygotowanego napoju unosił się przez kuchnię aż do przedpokoju, gdy chłopak wracał ze szkoły po kolejnych godzinach ciężkich lekcji. Wypijał z nią filiżankę, całował w policzek, a później biegł odrabiać pracę domową zanim dostał pozwolenie na wyjście do znajomych. Przyjaźnił się z bogatszym chłopakiem, którego poznał na lekcjach fizyki. Nie dopytywał o jego rodzinę, jednak niejednokrotnie widział na ciele kolegi świeże siniaki. Pieniądze nie dawały szczęścia, a widoczny na twarzy chłopca smutek powodował, że serce Diego zaciskało się we współczuciu oraz bezsilności. Niejednokrotnie zabierał Javiera do siebie, proponując wspólny obiad i oglądanie filmów. Ich znajomość rozwijała się niespodziewanie szybko, a więź wydawała się nierozerwalna. Jednego wieczoru bariera przyjaźni została przełamana, gdy krótki pocałunek pod kocem wywołał przyjemne, niewinne drżenie latynoskich ciał. Sielankowość drobnej tajemnicy trwała parę ładnych miesięcy, pielęgnowana przez obu z należytą starannością. Rodzice niczego nie podejrzewali ciesząc się, że jako imigranckie, meksykańskie dziecko Diego potrafił znaleźć kogoś podobnego, zamiast siedząc tygodniami w zamkniętym pokoju.
Niestety wszystko co dobre, kiedyś kończy się z hukiem. Jedno potknięcie, chwilowe zaćmienie mózgu i zbliżenie, gdy po parterze ogromnej willi krążył niebezpieczny zwierz. Zostali nakryci przez samego Jose Herrerę, który - delikatnie mówiąc - nie należał do osób tolerancyjnych. Tego dnia Diego czuł, że może więcej nie zobaczyć swojej rodziny. Pierwszy raz dowiadywał się, czym jest czysty strach przed śmiercią i zaciągnięty przed oblicze przerażonych rodziców oraz młodszych sióstr nie potrafił wycedzić słowa, łkając na zimnej podłodze. Z wyrwanymi włosami, skopany przez ciężkie buty członków gangu wypluwał kolejnego zęba, gdy do jego uszu dochodziły błagania matki przeplatane z przeprosinami przyjaciela, któremu psychol wręczył pistolet. Drżał z wycieńczenia, ledwo podtrzymując się na klęczkach i co parę sekund odkrztuszając krew, jednak chciał spojrzeć na Antonio ostatni raz, zanim umrze z jego ręki. Ledwo uniósł wzrok, a głośny dźwięk strzału rozszedł się po pomieszczeniu, jednakże to nie klatka piersiowa młodego Garcii została przebita metalową kulą.
Zginęła jego najmłodsza siostra - Luna, niewinna istota, która ledwo smakowała życia. Uśmiech na twarzy Jose był najobrzydliwszym, co widział kiedykolwiek wcześniej i kiedykolwiek później. Jego zadowolona twarz śniła się po nocach, będąc główną tematyką każdego koszmaru. Widział też ciało siostry wolno opadające na ziemię, bezwładne i pozbawione tej ciepłej, wiecznie rozbawionej duszy. Krzyczał zrozpaczony zdzierając gardło, w spazmach wymęczenia próbując doczołgać się do dziewczyny, za co został spacyfikowany uderzeniem metalowej rury w lewą nogę.
Dostali trzy godziny na zebranie całego dobytku i ucieczkę z miasta, pod groźbą zamordowania reszty rodziny. Matka i jedna z sióstr pakowały najpotrzebniejsze rzeczy do kartonów znalezionych w przedsionku. Druga próbowała doprowadzić Diego do względnie stabilnego stanu, wycierając jego zakrwawioną twarz mokrą tkaniną, a ojciec pojechał po narzędzia i niedokończone projekty stolarskie do swojego zakładu, o który dbał przez długie dwadzieścia lat życia. Warsztat spalono, dom pozostawiono w kompletnej ruinie, a całą rodzinę Garcia pożegnano wulgarnym graffiti wymalowanym na ich samochodzie. Przegrani wyruszyli przed siebie, byle daleko, byle przetrwać.



K a d z i d ł o
{Boswellia}


Rok w rok dekorowali jej mały ołtarz, aby podczas Día de Muertos skontaktowała się z nimi, mówiąc jak pięknie było w krainie wieczności. Diego przejmował się każdym detalem, ułożeniem najmniejszych kwiatów wokół jej zdjęć, a później spał pod ozdobionym stolikiem do samego rana. Wiedział, że to była jego wina. Gdyby nie jego głupota, Luna wciąż biegałaby po starym ogródku i tańczyła do piosenek usłyszanych w starym radio ojca. Życie w Nowym Yorku nie było tak piękne i kolorowe, a tęsknota za barwnością Nowego Orleanu odczuwalna była u każdego członka rodziny. Znajomi zostawieni bez słowa, nowe szkoły, nowe twarze mijane ulicami szarej metropolii. To wszystko było nudne i pozbawione dawnego ciepła.
Diego miał odziedziczyć po ojcu warsztat, zostać stolarzem, który tworzyłby najpiękniejsze meble dla bogatych klientów, jednak plany zmieniły się zaraz po tym, jak skończył rehabilitację. Wybrał karierę stróża prawa, naiwnie obierając za cel pozbycie się każdego możliwego gangu, jaki istnieje w Ameryce. Był zdeterminowany, może nawet za bardzo, poświęcając ćwiczeniom fizycznym oraz nauce więcej czasu niż jakimkolwiek znajomym. Nie był tym samym Diego - cierpliwym, ciepłym i wspierającym, ponieważ główny powód jego życia nie zawierał elementów w postaci bliskich znajomości. Poza tym istniało prawdopodobieństwo, że przez niego ucierpią kolejne osoby, a tego bał się najbardziej.
Poszedł do Akademii Policyjnej, gdzie uczył się wyłapywania kieszonkowców, użytkowania broni palnej, oględzin miejsc zbrodni. Chłonął wszystko jak gąbka, zapisując notatnik za notatnikiem w pewnego rodzaju szale. Lata mijały, a on zgłębiał tajemnice kryminologiczne, z którymi wiązało się pójście na studia. W tym samym czasie odbywał praktyki na komendzie, dostał posadę krawężnika jeżdżącego do najgłupszych wezwań i rok za rokiem wspinał się po drabinie kariery policyjnej.



S ł o d k a p o m a r a ń c z a
{Citrus sinensis}


Był lojalny służbie. Dostając własne biurko w wydziale zabójstw potrafił przesiadywać nocami i wczytywać się w akta aktualnych spraw albo tych nierozwiązanych, które analizował papier po papierze. Znajdywał nieścisłości, dopytywał komendanta o wiele szczegółów, niejednokrotnie pozbywał się z policji osób skorumpowanych, dla których zamiast dobra obywatelskiego liczył się wyłącznie zysk.
Jego życie odmieniło się po jednej, prostej akcji. Zostały mu zlecone oględziny w biednej dzielnicy pełnej ćpunów, gdy zaniepokojeni sąsiedzi zaczęli czuć swąd zgnilizny. Diego oraz jego drużyna dostali się do środka siłą, a widok zastany na samym środku salonu był odrażający. Zaćpana grupa młodych dorosłych, twarze w brudnych talerzach, telewizor grający kolejne wiadomości, a przy tym subtelny szmer dochodzący z piętra. Wtedy Garcia poznał Lolę. Dziecko porzucone, zaniedbane i potrzebujące nowej rodziny. Początkowo zabrał ją z miejsca zdarzenia do małej restauracji, gdzie postawił jej małe frytki i cheeseburgera. Trochę zajął jej czas, dowiedział się o niej paru rzeczy, a dostając sygnał odprowadził dziecko do pracowników społecznych, którzy początkowo umieścili ją w domu dziecka. Niestety dzieci z przemocowych, pełnych uzależnień rodzin nie są tymi najbardziej pożądanymi przez pary zdecydowane na adopcje. Diego wiedział, że dziewczynka resztę dzieciństwa spędzi bez kochających rodziców, ale ich parugodzinna rozmowa oraz dziwnie płynnie zbudowana więź sprawiła, że chciał znaleźć jej właściwe schronienie.
Jego rodzice nazywali to głupotą, początkowo posądzając o dziwną metodę leczenia straty po młodszej siostrze, jednak Garcia nieugięcie próbował dalej, po ciężkich bataliach adoptując Lolę. Zajęło mu to parę miesięcy, wiele rozmów z pracownikami społecznymi, zbieranie papierów dotyczących finansów, miejsca zamieszkania i stanu psychicznego starego policjanta. Wreszcie, pewnego pięknego dnia mógł przywitać ją w swoim mieszkaniu, pokazać specjalnie przygotowany dla niej pokój i wypić pierwszy sok ze słodkich pomarańczy, który przypieczętował ich nowe, lepsze życie we dwoje.


T y t o ń
{Nicotiana}

Po zamkniętym pomieszczeniu unosił się zapach tytoniu. Jeden papieros za drugim wypalany był nad planami miasta, gdzie czerwonym markerem pozaznaczano magazyny chińskiego gangu handlującego żywym towarem. Diego miesiącami planował ostateczne pojmanie najważniejszych członków i tej jesieni udało się doprowadzić śledztwo do końca. Wrzesień. Ostatnie podrygi ciepłych wieczorów zwiastowały oczyszczenie. Nowy York potrzebował wyrwania z jego trzewi pasożyta, który latami pod przykrywką klubów nocnych zajmował się aukcjami prostytutek sprowadzanych ze wschodniej Europy. Akcja trwała dwie godziny, może odrobinę więcej. Postrzeleni w niej trzej policjanci trafili do szpitala w stanie krytycznym, ale stabilnym. Doki oczyszczono, gangsterów pojmano, a Garcia z sączącą się raną na lewym boku nareszcie oddychał pełną piersią, zadowolony z efektów ciężkiej pracy. Nie spoczął na laurach i chociaż komendant proponował mu cieplejszą posadę, Diego potrzebował kolejnego celu. Ostatecznego. Dlatego zamiast przyjmować wygodny, nowojorski fotel zdecydował się na przenosiny tam, gdzie wirus przestępczości nie spał. Nowy Orlean - rodzinne miasto, za którym tęsknił oraz pragnął uwolnić je od wszelkiego rodzaju przestępczości zorganizowanej. Przyjeżdżając na miejsce dostał obiecane stanowisko ze względu na emeryturę poprzedniego zastępcy komendanta, stąd transfer trwający cztery miesiące. Rodzina pamiętając dawny terror błagała, aby zmienił zdanie, jednak Garcia nie potrafił przezwyciężyć woli zemsty za cierpienia, których doznali. Zabrał ze sobą podopieczną, chcąc pokazać jej miejsce, w którym dorastał. Rodzice mężczyzny przez ponad dwadzieścia lat nie sprzedali ich małego, przytulnego domu na Mirabeau Avenue, dzięki czemu nie musieli szukać lokum. Pomimo ruiny, którą zastali na miejscu nie zrezygnowali, gotowi poświęcić czas wolny na sprzątanie i drobny remont każdego pomieszczenia. Diego wyczuwał demony przeszłości, które wisiały nad jego głową zaraz po przekroczeniu granic miasta. Jest gotowy na stanięcie oko w oko z oprawcami, którzy odebrali jego rodzinie spokój, a jemu samemu godność i honor.

ciekawostki
Ma ciężką relację z grą na gitarze. Pierwsze kroki stawiał przy starym przyjacielu, na paręnaście lat odłożył instrument do szafy, aby wrócić do muzyki za sprawą przybranej córki zafascynowanej wygrywanymi utworami.
Jego fiksacja dotycząca przestępczości zorganizowanej sięga stopnia, w którym na ścianach gabinetu rozsiane są mapy poszczególnych miast z kolorowymi nićmi oznaczającymi wszelakie powiązania, o których posiada informacje. Zdjęcia, wycinki z gazet, pinezki o kolorowych główkach wyjaśnione w małej legendzie - to wszystko jest jego sensem życia, dopóki nie zamknie za kratami ostatniego członka The Byrd.
Cierpi na bezsenność, którą pielęgnuje hektolitrami pitej kawy.
Ma w sobie duszę artystyczną - kiedyś pomagał ojcu w tworzeniu mebli oraz zdobieniu i malowaniu przygotowywanego drewna.
twój nick
Baba Jaga
twoje zaimki
ona/jej
narracja
3 osoba, czas przeszły
kontakt
PW
nie lubię gdy
Jest nudno i przesadnie generycznie. Nie lubię suchych spotkań w kawiarni i zawsze staram się je podrasować. Nie przepadam za "przypadkowymi" fabułami, które nie prowadzą do rozwoju relacji postaci.
moje posty mogą zawierać
Wulgaryzmy, przemoc, opisy naturalistyczne, akty seksualne, ogólnie tematy +18
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
nie
Ostatnio zmieniony wt 09 sty 2024, 23:37 przez Diego Garcia, łącznie zmieniany 2 razy.
crescent city
Administrator
200 lat/a, 250 cm
administrator w Nowy Orlean
Awatar użytkownika
Whispers of life
You’ll never know what heaven means until you’ve been down to New Orleans.
welcome to new orleans!
Twoja karta postaci została zaakceptowana i możesz rozpocząć fabularną podróż po Nowym Orleanie! Zachęcamy również do założenia relacji, instagrama i threads postaci oraz zajrzenia do tematu kto zagra?
Przypominamy, że założenie tematu z dziennikiem jest obowiązkowe, jeżeli chcesz brać udział w fabule forum.
Na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni!
administracja
Zablokowany

Wróć do „Mężczyźni”