laverne "vern" huxley
florence pugh
12.05.1998, Baton Rouge
GOODRIDGE APARTMENTS
królowa jednej roli; łapie angaże w teatrach
Carver Theater
ona/jej
bi
panna
byk
Od kiedy czujesz, że Nowy Orlean to twoje miejsce na ziemi?
Odkąd kilka lat temu, wzięła pierwszy wdech nasączonego jazzem i wypełnionego na wskroś sztuką nowoorleańskiego powietrza.
Jakie jest twoje podejście do voodoo i magii?
Posiada imponującą kolekcję kryształów, talizmanów i książek o magii, a także rytuałach voodoo, ale głównie przez własne fanaberie.
Co sądzisz o „New Orleans Vampire Association”?
Chciałaby kiedyś wziąć udział w ich spotkaniach. Tacy ludzie od zawsze ją fascynowali nie tylko przez osobliwą kulturę, ale przede wszystkim ze względu na swoją osobliwość.
Jakie jest twoje zdanie na temat “The Shadow Enclave”?
Akurat w przypadku sekt zachowuje ostrożność. Ma ambiwalentne uczucia odnośnie członków
Jaki wpływ miał na ciebie huragan Katrina?
Współczuje ofiarom, ale nie dotyczyło jej to nigdy bezpośrednio.
Czy czujesz się bezpiecznie żyjąc w Nowym Orleanie?
Przeważnie tak. Choć nie unika ciemnych uliczek, stara się zachowywać ostrożność. Późną nocą wraca zwykle do domu taksówkami.
Jakie jest twoje ulubione danie kreolskie bądź cajun?
Vern nie cierpi nudy. Uwielbia nowości, dlatego odkąd zamieszkała w Nowym Orleanie, próbuje wszystkiego. Nie ma swoich ulubionych potraw, ale to dlatego, że szybko jej się wszystko nudzi.
Jakie jest twoje podejście do jazzu? Masz jakąś ulubioną piosenkę lub klub?
Jazz to dusza Nowego Orleanu, a Laverne zachłysnęła się tym miastem od chwili w której do niego przyjechała. Kocha muzykę, nie tylko jazzową i chętnie przebywa we wszelakich klubach, z zwłaszcza tych do których chadzają ludzie związani ze sztuką.
Kłamałam.
Wciśnięta w niewygodną sukienkę z poszarpaną na rąbku koronką, siedząc przy stole z przyklejonym uśmiechem i nieobecnym wzrokiem. Wokół mnie siedzieli znajomi znajomych, ciocie i wujkowie; po przeciwnej stronie - mama ze złotymi lokami na głowie i sińcami ukrytymi pod korektorem; obok niej, kolejno - ojciec w nowym, skrojonym na miarę garniturze i młodszy brat. Miał plamę na twarzy. Gęstą mieszaninę sosu beszamelowego z odrobiną musztardy. Udawałam, że jej nie widzę. Tak samo jak oznak kaca bijących ze spojrzenia mamy i ledwie widocznej czerwonej smugi na kołnierzyku ojca. Skutek pospiesznego, niezbyt udanego ręcznego prania.
Patrzyłam przed siebie, rozpościerając wyimaginowany świat, stworzony w ułamek sekundy na potrzebę chwili. Mogłam udawać wszystko i przez moment mi się to podobało.
Kłamałam.
Drżącymi rękami zsuwając spódniczkę. Z kącikami ust wzniesionymi jak modły do góry i wzrokiem wbitym w oczy, które go potrzebowały. W tamtej chwili zdawało się, że nie umiem mrugać. Że świat zamknął się wokół mnie, odtwarzając kolejne klatki nudnego sitcomu o miłości. Mówiłam słowa, ale ich nie czułam. Mówiłam słowa, ale równie dobrze mogłabym powiedzieć cokolwiek. We wszystko by uwierzył. Przygotowałam ciało, ale sama nie byłam gotowa.
Kłamałam.
Tamtej nocy, kiedy drzwi z trzaskiem zatrzasnęły się za męską sylwetką niknącą w pomroku. Wylewałam z ust słodycz, składając obietnice które nigdy nie będą miały pokrycia. Patrzyłam w ufne oczy młodszego brata, wypluwając z siebie nieistniejącą rzeczywistość, a jego marzenia ubierałam w słowa. Przysięgłam, że tata kiedyś wróci, mimo, że mama przewidziała ten scenariusz zawczasu zalewając się w trupa. Nie wierzyłam, ale potrafiłam sprawić, że ktoś inny uwierzy.
Kłamałam.
Bez mrugnięcia okiem, uśmiercając kolejne osoby z mojej rodziny. Zabiłam tamtego dnia pieprzonego ojca, chociaż miał się dobrze, kilkaset kilometrów dalej, obejmując nową żonę. Pozwalałam wierzyć nauczycielom, że wisi nade mną niewidzialne fatum, chociaż to była tylko wymówka, żeby następnego dnia zerwać się z lekcji.
Ale robiłam to też w dobrej wierze. Kiedy matka trzeci dzień leżała w łóżku zabita przez poalkoholową migrenę, ryzykując kolejnym dniem absencji w pracy. Za coś w końcu musieliśmy jeść.
Kłamałam.
Zamieniając się życiem z wyimaginowaną postacią z kartki. Żyłam jej pięknym życiem dopóki nie zostało zamknięte na taśmie i wypuszczone na srebrny ekran.
A potem łgałam, oszukując sama siebie, że jeszcze kiedyś szczęście się do mnie uśmiechnie, choć od kilku lat gram na deskach zapomnianych przez świat teatrów.
Kurtyna.
Wciśnięta w niewygodną sukienkę z poszarpaną na rąbku koronką, siedząc przy stole z przyklejonym uśmiechem i nieobecnym wzrokiem. Wokół mnie siedzieli znajomi znajomych, ciocie i wujkowie; po przeciwnej stronie - mama ze złotymi lokami na głowie i sińcami ukrytymi pod korektorem; obok niej, kolejno - ojciec w nowym, skrojonym na miarę garniturze i młodszy brat. Miał plamę na twarzy. Gęstą mieszaninę sosu beszamelowego z odrobiną musztardy. Udawałam, że jej nie widzę. Tak samo jak oznak kaca bijących ze spojrzenia mamy i ledwie widocznej czerwonej smugi na kołnierzyku ojca. Skutek pospiesznego, niezbyt udanego ręcznego prania.
Patrzyłam przed siebie, rozpościerając wyimaginowany świat, stworzony w ułamek sekundy na potrzebę chwili. Mogłam udawać wszystko i przez moment mi się to podobało.
Kłamałam.
Drżącymi rękami zsuwając spódniczkę. Z kącikami ust wzniesionymi jak modły do góry i wzrokiem wbitym w oczy, które go potrzebowały. W tamtej chwili zdawało się, że nie umiem mrugać. Że świat zamknął się wokół mnie, odtwarzając kolejne klatki nudnego sitcomu o miłości. Mówiłam słowa, ale ich nie czułam. Mówiłam słowa, ale równie dobrze mogłabym powiedzieć cokolwiek. We wszystko by uwierzył. Przygotowałam ciało, ale sama nie byłam gotowa.
Kłamałam.
Tamtej nocy, kiedy drzwi z trzaskiem zatrzasnęły się za męską sylwetką niknącą w pomroku. Wylewałam z ust słodycz, składając obietnice które nigdy nie będą miały pokrycia. Patrzyłam w ufne oczy młodszego brata, wypluwając z siebie nieistniejącą rzeczywistość, a jego marzenia ubierałam w słowa. Przysięgłam, że tata kiedyś wróci, mimo, że mama przewidziała ten scenariusz zawczasu zalewając się w trupa. Nie wierzyłam, ale potrafiłam sprawić, że ktoś inny uwierzy.
Kłamałam.
Bez mrugnięcia okiem, uśmiercając kolejne osoby z mojej rodziny. Zabiłam tamtego dnia pieprzonego ojca, chociaż miał się dobrze, kilkaset kilometrów dalej, obejmując nową żonę. Pozwalałam wierzyć nauczycielom, że wisi nade mną niewidzialne fatum, chociaż to była tylko wymówka, żeby następnego dnia zerwać się z lekcji.
Ale robiłam to też w dobrej wierze. Kiedy matka trzeci dzień leżała w łóżku zabita przez poalkoholową migrenę, ryzykując kolejnym dniem absencji w pracy. Za coś w końcu musieliśmy jeść.
Kłamałam.
Zamieniając się życiem z wyimaginowaną postacią z kartki. Żyłam jej pięknym życiem dopóki nie zostało zamknięte na taśmie i wypuszczone na srebrny ekran.
A potem łgałam, oszukując sama siebie, że jeszcze kiedyś szczęście się do mnie uśmiechnie, choć od kilku lat gram na deskach zapomnianych przez świat teatrów.
Kurtyna.
ciekawostki
Uroczyście przysięgam tym razem mówić samą prawdę. Moja matka jest alkoholiczką, ale tego dowiedzieliście się już w zakładce wcześniej. Pamiętam czas, kiedy zachowywała się całkiem normalnie, ale to było zanim odkryła, że ojciec obraca na boku jej przyjaciółkę. Teraz już byłą.
Jak pewnie zdążyliście wywnioskować, ojciec wyprowadził się naście lat temu do swojej kochanki, zostawiając mnie i młodszego brata ze starą alkoholiczką i dwiema paczkami Dorritosów.
Zagrałam w filmie kostiumowym, z którego możecie mnie znać. Miał nawet nominację do Oskara, ale nie pomogło mi to w znalezieniu kolejnych ról. Obecnie szukam pocieszenia w teatrze, bo tylko tam mnie chcą.
Dorabiam na barze, bo choć przyjechałam przed kilkoma laty do Nowego Orleanu w pogoni za sukcesem, sukces wcale nie goni za mną.
Zdarza mi się kłamać na temat daty swoich urodzin, kiedy próbuję wyłudzić zniżki.
Narzekam kiedy jest za gorąco i narzekam kiedy jest za zimno, ale nie narzekam kiedy powinnam.
Udaję, że znam się na znakach zodiaku, chociaż interesują mnie tyle samo co instrukcja obsługi kosiarki, której nigdy nie posiadałam.
Lubię patrzeć w gwiazdy i włamywać się w miejsca, do których jest zakaz wstępu.
Więcej grzechów już nie pamiętam i wcale za nie nie żałuję.twój nick
Vern
twoje zaimki
ona/jej
narracja
3 osoba, czas przeszły
kontakt
pw/dc
nie lubię gdy
fabuł w których nawiązuje się do molestowania, gwałtów i okrucieństwa
moje posty mogą zawierać
myślę, że się dogadamy! zazwyczaj moje posty są długie, ale jeśli jest taka potrzeba mogę się dostosować
zgadzasz się na powielanie imienia i pseudonimu postaci?
tak, bez pseudonimu